Reklama

Paweł Zieliński: Wciąż nie mogę się pogodzić z tym, że gram w IV lidze

Paweł Wojciechowski

Opracowanie:Paweł Wojciechowski

03 listopada 2024, 10:18 • 3 min czytania 8 komentarzy

Paweł Zieliński ma za sobą niemal 150 spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej i ponad sto na jej zapleczu. 34-letni brat reprezentanta Polski obecnie gra w IV-ligowym Orle Ząbkowice Śląskie, z którego razem z bratem wypływał na szerokie wody. W wywiadzie dla portalu Polska Piłka były gracz Widzewa przyznał, że powrót do niższych lig był dla niego bardzo trudnym momentem.

Paweł Zieliński: Wciąż nie mogę się pogodzić z tym, że gram w IV lidze

Latem piłkarskie media obiegła zaskakująca informacja, że Paweł Zieliński wraca „na stare śmieci” i będzie kontynuował swoją karierę w Orle Ząbkowice, którego jest wychowankiem. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej był podstawowym zawodnikiem ekstraklasowego Widzewa Łódź. Jednak po pojawieniu się na ławce trenerskiej Daniela Myśliwca jego pozycja w zespole zaczęła słabnąć, a wręcz był z niego „wypychany”, grając coraz mniej, a w końcówce sezonu nie będąc nawet powoływanym do meczowego składu.

– Im było bliżej przedłużenia kontraktu, tym klub stopniowo odsuwał mnie od treningów. Trenowałem z boku, obserwując trening pozostałych zawodników, więc domyślałem się, co się święci. Nagle przestałem jeździć na mecze. Trener wolał zabrać jednego zawodnika mniej, niż mieć ten „komplet”. Muszę przyznać, że pod koniec mojej przygody w Widzewie nieładnie mnie potraktowano, mimo że poprzednią rundę zaczynałem, jako podstawowy zawodnik. Nie ukrywam, że byłem trochę zniesmaczony tym, co się wydarzyło, jednak z czasem ten żal minął – wspominał ten czas Zieliński

Starszy brat reprezentanta Polski był przez wiele lat podporą Widzewa Łódź, a wcześniej po ekstraklasowych boiskach biegał w koszulce Miedzi Legnica i Śląska Wrocław. Tak duży zjazd w ligowej hierarchii rodzimego futbolu okupił, jak sam przyznał, „krysysem mentalnym”.

– Szczerze mówiąc myślałem, że po odejściu z Widzewa zakotwiczę jeszcze na sezon, może dwa na poziomie centralnym. Będąc wolnym zawodnikiem liczyłem na ciekawe oferty. Zapytania się pojawiły, głównie z klubów pierwszoligowych, niestety nie były dla mnie atrakcyjne i postanowiłem, że zjadę tutaj w rodzinne strony i rekreacyjnie będę kontynuował grę w piłkę w miejscowym Orle. Nadal nie mogę jednak pogodzić się z tym, że jestem już zawodnikiem czwartej ligi, bo naprawdę miałem w sobie jeszcze chęci i zapał do występów na wyższym poziomie. Przyznam szczerze, że jak na razie przez większość czasu spędzonego tutaj mierzę się z kryzysem mentalnym, ale chcę już o tym zapomnieć i oswoić się z faktem, że skończyłem z profesjonalną piłką – opowiadał z żalem 34-latek.

Reklama

Zieliński opowiadał też o potencjalnym powrocie młodszego brata do Ząbkowic w przyszłości. Obaj w końcu wywodzą się w tego niewielkiego klubu, który w tym sezonie awansował na poziom IV ligi i aktualnie zajmuje miejsce w środku tabeli.

– Tak, oczywiście rozmawialiśmy, kiedy było już coraz bliżej mojego powrotu do Orła. Piotrek pocieszył mnie, mówiąc że jak poczekam jeszcze kilka lat, to zagramy w Orle razem. Myślę, że dla lokalnej społeczności zrobi to i „na stare lata” tu zagra – zapewnił starszy z braci Zielińskich.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Reklama

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

8 komentarzy

Loading...