Reklama

Jaki kraj, taki Beckham. 10 scen z życia reprezentanta Krychowiaka

Paweł Marszałkowski

Autor:Paweł Marszałkowski

12 października 2024, 08:42 • 12 min czytania 18 komentarzy

Grzegorz Krychowiak, województwo zachodniopomorskie, Mrzeżyno, student, w wolnych chwilach kopię piłkę – tak przedstawił się w jednym z licznych występów na kanale „Łączy Nas Piłka”. Ten student z Mrzeżyna aż sto razy kopał piłkę w koszulce z orłem na piersi. Grzegorz Krychowiak w seniorskiej reprezentacji Polski to szesnaście lat historii. Tysiące scen, z których wycięliśmy dziesięć.

Jaki kraj, taki Beckham. 10 scen z życia reprezentanta Krychowiaka

Jeśli liczycie, że z okazji pożegnania „Krychy”, będziemy skupiać się na jego memicznych epizodach, to możecie wracać na Demotywatory (sprawdziliśmy, wciąż istnieją), które w sieci zadebiutowały w tym samym roku, co Grzesiu na boisku. 2008. Właśnie wtedy rozpoczęła się przygoda Krychowiaka z seniorską kadrą.

Rok wcześniej siedemnastolatek z Bordeaux przedstawił się światu na mundialu U-20. W czerwcu 2007 roku reprezentacja prowadzona przez Michała Globisza sensacyjnie pokonała Brazylijczyków, a jedynego gola strzelił Krychowiak z rzutu wolnego.

Niezapomniana bramka. Dziś wiemy, że jedna z niewielu zdobytych przez wychowanka Orła Mrzeżyno w biało-czerwonych barwach. „Krycha” nadrabiał jednak innymi atutami.

Reklama

Scena 1. Debiut

Kundu (Turcja)
14 grudnia 2008 roku

Mardan Spor Kompleksi Kundu AST Arena. Nazwa obiektu długa, jak tradycja zimowych zgrupowań w Turcji. Na trybunach kilkudziesięciu widzów, głównie dziennikarzy. Zbliża się 56. minuta meczu towarzyskiego z reprezentacją Serbii. Od czterech minut Polacy prowadzą po trafieniu Rafała Boguskiego. Przy linii bocznej ustawia się trzech zawodników: Jakub Rzeźniczak, Szymon Pawłowski i Grzegorz Krychowiak. Ostatni z nich zmienia Antoniego Łukasiewicza. Tym samym osiemnastolatek z czwórką na plecach debiutuje w seniorskiej kadrze.

Selekcjonerem, który dał szansę pomocnikowi na co dzień trenującemu we Francji był Leo Beenhakker.

Byłem bardzo zaskoczony powołaniem. Tym bardziej, że nie miałem przecież jakiejś większej styczności z pierwszym zespołem Girondins Bordeaux. Z początku myślałem, że chodzi o powołanie do młodzieżowej kadry – przyznał„Krycha”.

Skład z tamtego meczu robi większe wrażenie od najpiękniejszego zachodu słońca na Riwierze Tureckiej. Uwaga, lecimy: Sebastian Przyrowski, Piotr Celeban, Tomasz Jodłowiec, Piotr Polczak, Marcin Komorowski, Sebastian Tyrała, Antoni Łukasiewicz, Łukasz Trałka, Rafał Boguski, Maciej Małkowski, Dawid Janczyk. Po przerwie, oprócz Krychowiaka, na murawie zameldowali się między innymi: Adam Danch i Michał Zieliński. Z kolei w serbskich barwach debiutowali tego dnia panowie piłkarze: Nemanja Matić i Dusan Tadić.

Tak, Krychowiak miał zaszczyt zadebiutować w – nie bójmy się tego słowa – legendarnym meczu. Bo jak inaczej nazwać pierwsze i ostatnie spotkanie Sebastiana Tyrały w seniorskiej reprezentacji Polski? Dla tych, którzy nie pamiętają, kim był urodzony w Raciborzu wychowanek Borussii Dortmund, przypominamy pierwszym z brzegu nagłówkiem: „Tyrała – przyszły Messi wybrał Polskę”.

Reklama

Scena 2. Prawdziwy debiut

Warszawa
17 października 2012 roku

Do dwóch razy sztuka. Polacy i Anglicy wychodzą na murawę Stadionu Narodowego kilka minut przed godziną siedemnastą. Pierwotnie mecz eliminacji do mistrzostw świata zaplanowano na poprzedni wieczór, ale nad Warszawą przeszła ulewa, która zamieniła boisko w basen. Marcin Wasilewski, jako kapitan, wyprowadza biało-czerwonych. Tuż za nim: Przemysław Tytoń i Grzegorz Krychowiak, który za moment po raz pierwszy zaśpiewa hymn w pierwszej jedenastce przed meczem o punkty. Rozgląda się wokół dzikim wzrokiem. Nie do końca wiadomo, czy to z nerwów, czy po prostu nie może doczekać się, kiedy skoczy Anglikom do gardeł.

Mecz zremisowany 1:1 z „Synami Albionu” można uznać za rzeczywisty debiut Krychowiaka w kadrze. Cztery lata po tym formalnym. 22-latek po raz pierwszy wyszedł w od początku w meczu o stawkę. Wcześniej dostawał pojedyncze minuty, ale trudno nazwać je szansami. Od Serbii do Anglii wyglądało to tak:

  • 14.12.2008 – 34 minuty w meczu towarzyskim z Serbią (1:0, Beenhakker);
  • 12.08.2009 – ławka w meczu towarzyskim z Grecją (2:0, Beenhakker);
  • 09.02.2011 – 1 minuta w meczu towarzyskim z Norwegią (1:0, Smuda);
  • 05.06.2011 – ławka w meczu towarzyskim z Argentyną (2:1, Smuda);
  • 09.06.2011 – ławka w meczu towarzyskim z Francją (0:1, Smuda);
  • 07.09.2012 – ławka w meczu eliminacyjnym z Czarnogórą (2:2, Fornalik);
  • 11.09.2012 – 15 minut w meczu eliminacyjnym z Mołdawią (2:0, Fornalik);
  • 12.10.2012 – 65 minut w meczu towarzyskim z RPA (1:0, Fornalik);
  • 17.10.2012 – 90 minut w meczu eliminacyjnym z Anglią (1:1, Fornalik).

Trzech selekcjonerów, sześć zgrupowań i zawrotne 50 minut uzbieranych od grudnia 2008 do października 2012 roku. Dla Beenhakkera był za młody, Franz Smuda wolał Adama Matuszczyka, ale Waldemar Fornalik nie miał wyjścia, musiał postawić na dorastającego chłopaka, który rozkręcał się na boiskach Ligue 1 w barwach Stade Reims. Francuscy dziennikarze zdążyli już ochrzcić młodego Polaka „człowiekiem o czterech płucach”.

Potem poszło z górki. Na palcach jednej ręki można policzyć spotkania, w których Krychowiak nie zagrał. Wystąpił we WSZYSTKICH meczach o punkty aż do marca 2017 roku, gdy złapał kontuzję przed spotkaniem z Czarnogórą.

Scena 3. Jutro będzie futro

Warszawa
10 listopada 2014 roku

DoubleTree by Hilton w warszawskim Wawrze. Od kilku godzin przed wejściem do hotelu parkują samochody, z których wysiadają kolejni reprezentanci. Krzysztof Mączyński – nuda. Robert Lewandowski z małżonką – okej, zawsze fajnie. Ale fotografowie z tabloidów czekają przede wszystkim na niego. I w końcu jest! Nie zawiódł! Już o świcie Polacy przeczytają w „Fakcie”, że Grzegorz Krychowiak odpowiednio ogrzewa szyję futrzanym kołnierzem.

Ten fragment cytowaliśmy przed dekadą w przeglądzie prasy: W dawnych czasach mody w reprezentacji uczył Jacek Bąk (41 l.). Były obrońca m.in. francuskiego Lens zasłynął chociażby płaszczem w charakterystyczne krowie łaty. W drużynie Adama Nawałki (57 l.) rolę największego modnisia przejął Grzegorz Krychowiak (24 l.), który zaprezentował oryginalny płaszcz z futrzanym kołnierzem. Listopadowe wieczory w Polsce bywają chłodne, więc trzeba się cieszyć, że nasz kluczowy pomocnik odpowiednio ogrzewa swoją szyję.

Dla odmiany „Super Express”: „Krycha” zaprezentował się w futrze i modnej czapce. Ciężko zgadnąć z jakich zwierząt powstało jego wierzchnie odzienie, ale z barw można wywnioskować, że nie był to ani tygrys, ani żyrafa. Można stawiać raczej na zebrę, węża (choć tutaj futro mogłoby nie być miłe w dotyku), panterę lub afrykańskiego bobra. Wyglądał jak myśliwy lub eskimos.

„Grzegorz Krychowiak w modnym futrze. ZOBACZ jak przyjechał na kadrę [FOTO]” – podobnych tytułów opublikowano setki. Moda i Krychowiak szli w parze przez wszystkie lata reprezentacyjnej kariery. W związku z tym nie brakowało regularnych docinek, w których brylowali Wojciech Szczęsny i Zbigniew Boniek.

W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Krychowiak przyznał, że garderoba w jego hiszpańskim domu zajmowała niemal całe piętro. – Miała z 70 metrów kwadratowych. Nasza szafa to jedyna rzecz, która podróżuje ze mną i Celią, kiedy zmieniam kluby – oświadczył szykowny Grzegorz.

Scena 4. Pierwszy gol

Tbilisi (Gruzja)
14 listopada 2014 roku

Stadion imienia Borisa Paiczadze. Krychowiak potyka się o Giorgiego Lorię, odbija się od bocznej siatki, ale po chwili łapie równowagę i rusza w kierunku narożnika z uniesionymi rękoma. Kilka sekund temu zdobył pierwszą bramkę w seniorskiej reprezentacji. Dwadzieścia minut wcześniej asystował Kamilowi Glikowi przy golu na 1:0. Teraz „Glikson” odwdzięczył się podaniem. Uff, dwubramkowego prowadzenia Gruzini już nie odrobią.

Futrzany kołnierz przyniósł szczęście. Listopadowe zgrupowanie w 2014 roku zaowocowało debiutanckim golem w 23. występie w reprezentacji. Niemal równo sześć lat po meczu, w którym Krychowiak minął się przy linii bocznej z Łukasiewiczem i Tyrałą. W Tbilisi po golu dołożyli jeszcze Sebastian Mila oraz Arkadiusz Milik i skończyło się 4:0.

Świeżo upieczony zawodnik Sevilli rósł z każdym kolejnym meczem w kadrze Adama Nawałki. Rządził w środku pola. Wszystkie spotkania kwalifikacji do mistrzostw Europy we Francji rozegrał od deski do deski. To właśnie od niego, Lewandowskiego i Glika selekcjoner rozpoczynał wybór podstawowej jedenastki.

Scena 5. Najważniejszy gol

Warszawa
11 października 2015 roku

Mecz o awans z Irlandią. Kamil Grosicki wykonuje rzut rożny. Na dwudziestym metrze dostrzega kompletnie niepilnowanego Krychowiaka. Mocną podcinką posyła piłkę wprost na jego stopę. Grzegorz pierwszym kontaktem przyjmuje, drugim uderza. Darren Randolph obraca głowę i widzi, jak kozłująca futbolówka wpada do bramki tuż przy słupku. – Gol! Gol! Gol! 1:0! Trzynasta minuta! Stadion Narodowy w euforii! – krzyczy Mateusz Borek, a wraz z nim 57 tysięcy gardeł. – Nie doskoczyli Irlandczycy i Grzegorz Krychowiak uradował nie tylko Adama Nawałkę, uradował teraz całą Polskę!

– Strzelam bramki co pięć lat – rzucił „Krycha” w jednym z vlogów „Łączy nas piłka”. Gdyby wyliczyć średnią, nie pomylił się za bardzo, ale na szczęście drugiego gola w biało-czerwonych barwach strzelił niecały rok po trafieniu w Tbilisi. I od razu był to gol na wagę awansu na Euro 2016. Do dziś najważniejsza bramka w reprezentacyjnej karierze Krychowiaka, który wówczas potwierdził, że w kluczowych momentach można na niego liczyć.

Dokładnie dziewięć lat temu, w ostatnim meczu eliminacji, podopieczni Nawałki pokonali Irlandczyków 2:1. Krychowiak nie tylko błysnął efektownym golem, ale też odwalał czarną robotę w defensywie. MVP. Po końcowym gwizdku poobijani wyspiarze zeszli do szatni ze spuszczonymi głowami, a na murawie rozpoczęła się feta, która kilka godzin później przeniosła się do hotelu.

Scena 6. Turniej życia

Saint-Etienne (Francja)
25 czerwca 2016 roku

Jeśli teraz Grzegorz Krychowiak trafi, jesteśmy w ćwierćfinale. Ależ ważne! Jakie to są chwile. Nic nie mówię, patrzmy! – Dariusz Szpakowski faktycznie na moment milknie, a Krychowiak zerka na Yanna Sommera, bierze rozbieg i posyła petardę pod poprzeczkę. – Grzegorz! Grzegorz! Jesteśmy w ćwierćfinale! Udało się wyrwać ten ćwierćfinał! – w tym czasie pewny egzekutor kluczowej „jedenastki” i kilkunastu jego kumpli w białych strojach rzucają się sobie w ramiona.

Przed Euro 2016 Krychowiak zamienił na koszulce ósemkę na dychę. – Jeśli Szczęsny może grać z jedynką, to ja mogę grać z dziesiątką – argumentował w swoim stylu. I dodawał obrazowo: – Presja jest dla mnie jak dla ryby woda.

Udźwignął. Krychowiak był we Francji w życiowej formie. Wziął na plecy dychę, pełną odpowiedzialność za drużynę i wytrzymał ją w kapitalnym stylu. „France Football” i wiele innych redakcji wybrały polskiego pomocnika do drużyny turnieju. Na Weszło tak opisywaliśmy jego postawę: Harował w defensywie, nie popełniał błędów w rozegraniu piłki, potrafił uruchomić akcję długim podaniem do skrzydła, no i nie zawiódł w serii jedenastek ze Szwajcarią.

Transfer do Paris Saint-Germain, który zdarzył się wkrótce, wówczas naprawdę nie wydawał się tak absurdalny jak dziś. Krychowiak solidnie na niego zapracował.

Scena 7. Łączy nas Krycha

Moskwa (Rosja)
29 stycznia 2020 roku

Krychowiak od półtora roku gra dla moskiewskiego Lokomotiwu. Świętuje trzydziestkę. Z tej okazji na kanale „Łączy Nas Piłka” ląduje kilkuminutowa zbitka zatytułowana „Jaki kraj, taki Beckham”. Przypominamy sobie, dlaczego to właśnie ten chłopak z Mrzeżyna był przez lata ulubieńcem polskich kibiców. Wdzięk. Humor. Żart. Dystans. Luz. Mniej więcej tak podsumowałby to prosty chłopak z Dębicy.

Parafrazując – tym razem – Dariusza Szpakowskiego: nic nie piszemy, patrzymy!

Scena 8. Zjazd

Gdańsk
15 czerwca 2021 roku

Nie przyszedłem, żeby mówić, że było coś pozytywnego, bo nie chcę wyjść na klauna – zaczyna Krychowiak. – Popełniłem wczoraj poważny błąd, który może przeszkodzić nam zrealizować założone cele. Mój błąd miał olbrzymi konsekwencje i biorę krytykę na klatę – dodaje. W sali konferencyjnej na stadionie w Gdańsku tłum dziennikarzy. Kilkanaście godzin temu biało-czerwoni przegrali w Sankt Petersburgu mecz otwarcia mistrzostw Europy. W 62. minucie Krychowiak wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę. Bolało tym bardziej, że w tamtym momencie podopieczni Paulo Sousy dociskali Słowaków. Bramka na 2:1 wisiała w powietrzu. Skończyło się 1:2. Krychowiak wie, że zawalił. Teraz siedzi przed mikrofonami i wygląda, jak zbity pies.

Od EURO we Francji minęło pięć lat. Już nigdy nie było tak dobrze i radośnie, jak w tamto gorące popołudnie w Saint-Etienne. Wraz ze wspomnianym transferem do PSG rozpoczął się powolny zjazd. Krychowiak już nie zachwycał, Krychowiak coraz częściej zawodził – z czasem: nawet irytował.

W listopadzie 2016 roku po raz pierwszy wyprowadził biało-czerwonych z opaską na ramieniu. Polacy zremisowali ze Słowenią 1:1, a kapitan Krychowiak został zmieniony w przerwie przez Kamila Wilczka.

Na mundialu w 2018 roku w meczu otwarcia strzelił honorowego gola, ale wcześniej popełnił katastrofalne błędy: szybko obejrzał żółtą kartkę (powinien obejrzeć też drugą) i przede wszystkim asystował przy golu Senegalczyków na 0:2.

To właśnie podczas rosyjskiego mundialu uwypuklił się systematyczny regres formy Krychowiaka. Regularne błędy w defensywie i spowalnianie akcji ofensywnych stawały się przykrą codziennością, której ukoronowaniem był drugi z rzędu zawalony turniej, czyli mistrzostwa Europy rozegrane w 2021 roku.

Scena 9. Moda na krytykowanie

Chorzów
29 marca 2022 roku

W transmisji bliski kadr na zalanego łzami Czesława Michniewicza. Chwilę później ujęcie na oblewających się szampanami reprezentantów. Wśród nich Krychowiak, który na murawie zameldował się tuż po przerwie. Trzy minuty po wejściu wywalczył rzut karny, który „Lewy” zamienił na gola. Drugą bramkę dołożył Piotr Zieliński i teraz można świętować w koszulkach z napisem „Kierunek: Katar”. Krychowiak już wie, co za chwilę powie przed kamerami.

– Powiem od serca. Gdybym był w pierwszej połowie na boisku, to już by mówili, że z Krychowiaka rezygnujemy, że był najgorszy na boisku. Przyszła taka moda na krytykowanie Krychowiaka, ale odpowiedziałem odpowiednią grą. Krychowiak się nie skończył i jeszcze będzie grał w tej reprezentacji – zadeklarował jeden z głównych bohaterów wygranego barażu ze Szwecją, faktycznie od serca.

To jest przyjemność. Ostatni raz, kiedy tutaj przyszedłem, musiałem przepraszać za błąd. Teraz przychodzę z uśmiechem na twarzy. Dokonaliśmy czegoś wielkiego – dodał Krychowiak na pomeczowej konferencji. Wspominając o błędzie miał na myśli czerwoną kartkę w meczu ze Słowacją.

„Krycha” ewidentnie czuł, że tego wieczoru udowodnił coś hejterom, których z każdym jego występem przybywało. I za wszelką cenę chciał to z siebie wyrzucić.

Scena 10. Setka

Tirana
10 września 2023 roku

Stolica Albani wrze. Upływa 70. minuta meczu. Gospodarze prowadzą z podopiecznymi Fernando Santosa 2:0 i są o krok od awansu na mistrzostwa Europy. W Polsce wrze internet. Grzegorz Krychowiak zmierza do linii bocznej. Tam, gdzie wszystko zaczęło się piętnaście lat wcześniej, teraz się kończy. Wtedy wszedł za Łukasiewicza, teraz zmienia go Karol Linetty. Możliwe, że 33-letni Krychowiak jeszcze nie jest świadomy, że kolejnego meczu z orłem na piersi już nie rozegra. Na pewno jest wściekły.

Tuż przed ostatnimi mistrzostwami świata, Krychowiak wygłosił kolejną głośną deklarację. – Nie oczekujcie od nas, że będziemy grać pięknie w piłkę, bo w ostatnich latach to nie przyniosło rezultatów – powiedział pomocnik po próbie generalnej z Chile.

Jak obiecał, tak było. W Katarze Czesław Michniewicz stawiał na „Krychę” w każdym z czterech spotkań, a biało-czerwoni nie grali pięknej piłki. Momentami jednak skuteczną.

Fernando Santos początkowo nie powoływał Krychowiaka. W końcu jednak Portugalczyk złamał się i piłkarza Abhy na zgrupowanie zaprosił. Już na tle półamatorów z Wysp Owczych wyglądało to słabo, ale kulminacja nastąpiła kilka dni później.

Zdarzały się Krychowiakowi występy złe i smutne, ale ten z Albanią był chyba najgorszy i najsmutniejszy. Równie smutny, jak potyczki słowne z dziennikarzami, w które Krychowiak wchodził podczas – jak się okazało – swojego ostatniego zgrupowania. Zupełnie niepotrzebne. Tym bardziej dobrze się składa, że w Tiranie nie odbyło się to właściwe pożegnanie stukrotnego reprezentanta Polski. Mimo przykrych scenek na finiszu, mało kto, tak jak on, zasłużył na godne zejście z reprezentacyjnej – nomen omen – sceny.

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. Newspix / FotoPyK

Kaszub. Urodził się równo 44 lata po Franciszku Smudzie, co może oznaczać, że właśnie o nim myślał Adam Mickiewicz, pisząc słowa: „A imię jego czterdzieści i cztery”. Choć polskiego futbolu raczej nie zbawi, stara się pracować u podstaw. W ostatnich latach poznał zapach szatni, teraz spróbuje go opisać - przede wszystkim w reportażach i wywiadach (choć Orianą Fallaci nie jest). Piłkę traktuje jako pretekst do opowiedzenia czegoś więcej. Uzależniony od kawy i morza. Fan Marka Hłaski, Rafała Siemaszki, Giorgosa Lanthimosa i Emmy Stone. Pomiędzy meczami pisze smutne opowiadania i robi słabe filmy.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

18 komentarzy

Loading...