Sezon zimowy w skokach narciarskich jeszcze się nie rozpoczął, a Paweł Wąsek już może zaliczyć ten rok do udanych. 25-letni skoczek dziś triumfował w Letnim Grand Prix! Przed Wąskiem spośród Polaków ta sztuka udała się tylko Adamowi Małyszowi (trzy razy), Maciejowi Kotowi (raz) i Dawidowi Kubackiemu (cztery razy). Mamy nadzieję, że w wykonaniu Wąska to dobry omen przed zimowym sezonem skoków, który zbliża się wielkimi krokami.
MIAŁ OGROMNĄ SZANSĘ NA SUKCES
Jasne, Letnie Grand Prix w skokach narciarskich pod względem prestiżu i popularności nie ma startu do Pucharu Świata. W końcu skoki to sport kojarzony z zimą. To wtedy wzbudza on największą ekscytację. I wtedy też rywalizują ze sobą najlepsi zawodnicy na świecie. W cyklu LGP stawka jest gorsza. A czołowi skoczkowie, nawet jeżeli decydują się na udział w zawodach, to nie skaczą we wszystkich możliwych konkursach. Traktują występy raczej jako formę przygotowania do sezonu zimowego, niż rywalizację o laury.
Wszystko to, o czym napisaliśmy powyżej, nie jest żadnym deprecjonowaniem sukcesu Pawła. Tak najzwyczajniej w świecie wygląda rzeczywistość w tym sporcie. Jednocześnie nie znaczy to, że wyniku Wąska należy nie doceniać. W końcu świetna postawa 25-latka w Letnim Grand Prix to dowód, że Polak jest w formie. I stanowi dobry prognostyk przed sezonem zimowym.
W tegorocznym LGP Wąsek szczególnie dobrze zaprezentował się w Rasnovie, gdzie dwa razy zwyciężył. Przed ostatnim indywidualnym konkursem w Klingenthal miał na swoim koncie 323 punkty. Tym samym wyprzedzał o 18 punktów drugiego Stefana Krafta, a o 24 trzeciego Alexa Insama. Jednak Austriak zdecydował się odpuścić skakanie na Vogtland Arenie, wobec czego to Włoch był głównym rywalem Polaka w walce o triumf w całym cyklu. W teorii na zwycięstwo liczyć mógł jeszcze Jan Hoerl, lecz on tracił do Wąska aż 98 oczek.
I JĄ WYKORZYSTAŁ!
– Co zadowoli mnie w sobotę? Na pewno lepsza pogoda <śmiech>… Chciałbym, żebyśmy mieli fajne i równe warunki. Wszyscy przyjechali, aby się sprawdzić, więc dobrze, gdyby warunki na to pozwoliły. To byłoby dobre zakończenie letniego sezonu – mówił w rozmowie z portalem Skijumping.pl Wąsek, pytany o oczekiwania na finałowy konkurs.
Wydawało się, że jego wymagania na sobotni konkurs nie zostaną spełnione. Dziś w Klingenthal od rana było zimno i wietrznie. To mogło rodzić obawy o sukces Pawła. Chociaż Polak we wczorajszych kwalifikacjach i treningu wyglądał nieźle, to nawet skoczek będący w formie nic nie poradzi na nieprzyjazny podmuch wiatru. Pozostawało więc trzymać kciuki też za to, by warunki wietrzne dziś były łaskawe dla naszego rodaka.
Jak zatem było na skoczni? Warunki może nie były równe dla wszystkich, ale taki przecież jest urok tego sportu. Najważniejsze było to, że jeżeli już wiatr zawiewał, to raczej pomagając skoczkom w osiąganiu dalekich odległości. Ku uciesze kibiców, dość licznie zgromadzonych na trybunach skoczni. W takich okolicznościach przyrody najlepiej poradzili sobie Timi Zajc (142 metry), Ryoyu Kobayashi (140 metrów) oraz Pius Paschke, Marius Lindvik i Halvor Egner Granerud (wszyscy po 137 m). Później pogoda stała się nieco bardziej kapryśna, a kolejni skoczkowie musieli coraz dłużej czekać na możliwość oddania swojej próby. Jednak wciąż można było oddawać dalekie skoki. W dzisiejszym konkursie takich prób nie brakowało.
Za to emocje związane z walką o zwycięstwo w Letnim Grand Prix mocno opadły już po pierwszej serii zawodów. W niej bowiem przepadł Alex Insam – główny konkurent Pawła do tytułu. Z kolei skaczący po Włochu Wąsek oddał poprawny skok (128 m), dzięki któremu uplasował się na 17. miejscu. To oznaczało, że Polak zwycięstwo w cyklu ma niemalże w kieszeni. Odebrać mógł mu je już tylko Jan Hoerl. Lecz ósmy po pierwszej serii Austriak musiałby zwyciężyć w konkursie, zaś Wąsek – spaść na ostatnie miejsce. To był scenariusz z gatunku science-fiction, bowiem Hoerl trafił do prowadzącego Zajca blisko 15 punktów.
Paweł w drugiej serii skoczył bardzo asekuracyjnie i bezpiecznie. 120 metrów pozwoliło mu wyprzedzić tylko pięciu zawodników. To jednak wystarczyło, by niezależnie od wyniku Hoerla Wąsek mógł nazwać się zwycięzcą Letniego Grand Prix Anno Domini 2024! W dzisiejszych zawodach triumfował Lindvik (274,9 pkt) przed Zajcem (271,7 pkt) i Granerudem (270,5 pkt).
PAAAAWEEEEEL! 🇵🇱🏆 The Grand Prix 2024 WINNER!
Brawo Paweł, gratulacje! 🚀#fisskijumping #skijumping #skijumpingfamily pic.twitter.com/PDRccCJ1fv
— Viessman FIS Ski Jumping World Cup (@FISskijumping) October 5, 2024
Pozostali Polacy startujący w Klingenthal nie mieli takich powodów do radości jak Wąsek. Przed zawodami w klasyfikacji generalnej Dawid Kubacki zajmował 7. miejsce, Jakub Wolny był zaraz za nim, a Aleksander Zniszczoł okupował 19. pozycję. Wolny przepadł we wczorajszych kwalifikacjach, zatem dziś w ogóle nie zobaczyliśmy go na skoczni. Zniszczoł skoczył tragicznie i zakończył zawody po pierwszej serii na 42 miejscu. Kubacki do drugiej serii wprawdzie się dostał, ale jego obie próby były bez błysku i Dawid ostatecznie zdobył w Niemczech zaledwie 3 punkty. Do pierwszych zawodów zimowego Pucharu Świata zostało półtora miesiąca. Jeszcze jest więc trochę czasu na zrobienie formy, ale w polskim obozie może zapalić się już czerwona lampka ostrzegawcza.
Fot. Newspix
Czytaj też: