Reklama

Francja jako jedyna dźwignęła ciężar bycia faworytem igrzysk

Paweł Wojciechowski

Opracowanie:Paweł Wojciechowski

24 lipca 2024, 23:34 • 2 min czytania 6 komentarzy

Thierry Henry na igrzyska przywiózł prawdopodobnie najsilniejszą na papierze kadrę pośród wszystkich uczestników turnieju olimpijskiego. Cel jest jasny: Złoto. I Francja zrobiła pierwszy krok do tego aby je zdobyć, wygrywając w meczu otwarcia ze Stanami Zjednoczonymi.

Francja jako jedyna dźwignęła ciężar bycia faworytem igrzysk

Można być wielkim faworytem, ale zawsze na końcu trzeba swoją wyższość udowodnić na boisku. Przekonali się o tym w swoim premierowym spotkaniu Argentyńczycy. Abstrahując od kontrowersji i kuriozalnych zdarzeń wokół tego meczu południowoamerykańscy hegemoni po prostu zawiedli i zasłużenie przegrali z Marokiem 1:2, komplikując sobie wyjście z grupy.

Kłopoty faworytów w pierwszej kolejce fazy grupowej igrzysk w Paryżu

Francja w swoim starciu z USA nie rozczarowała. Dominowała i choć na gola kibice gospodarzy musieli czekać ponad godzinę, to kiedy już worek z bramkami się otworzył, kilka minut później zobaczyli od razu drugie trafienie. Jako pierwszy do siatki znalazł drogę kapitan i najbardziej doświadczony gracz, jeden z trzech zawodników mogących zgodnie z regulaminem przekroczyć dozwolony wiek 23 lat, czyli Alexandre Lacazatte. Na co dzień kapitan Lyonu, który w ubiegłym sezonie przez większą jego część w pojedynkę ciągnął swój zespół, tu też dał sygnał do ataku.

Kilka minut później drugiego gola dołożył gracz Crystal Palace a od nowego sezonu Bayernu Monachium, czyli Michael Olise i gospodarze mogli spokojnie zarządzać tym meczem. W końcówce dołożyli jeszcze trzeciego gola Loica Bade i ostatecznie zanotowali wynik 3:0 na otwarcie igrzysk, co na pewno doda im pewności siebie przed pozostałymi pojedynkami, a szczególnie przed kluczowymi rozstrzygnięciami w fazie pucharowej.

Reklama

Kolejne spotkanie Trójkolorowi rozegrają w sobotę o 21:00 z Gwineą, a zmagania w fazie grupowej zakończą starciem z Nową Zelandią.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Igrzyska

Komentarze

6 komentarzy

Loading...