Pogoda śliczna, nastroje po wczorajszych meczach… różne, bo, co prawda, ranking, spuchł, ale staw Marcina Robaka również i niedługo trener Skorża będzie musiał zastosować wariant kielecki, wystawiając w ataku Marcina Kamińskiego. A przed nami szósta kolejka Ekstraklasy, po której tabela może wyglądać jeszcze weselej niż po piątej. W przeciwieństwie do trenerów, którzy mogą wyglądać smutniej albo nawet nie wyglądać wcale, bowiem <Władysław Machejek mode on>pstry koń pańskiej łaski może wreszcie wierzgnąć i zrzucić pechowego jeźdźca nie tylko z grzbietu, ale i z ligi. <Władysław Machejek mode off>
21 SIERPNIA, PIĄTEK
POGOŃ SZCZECIN – WISŁA KRAKÓW (godz., 18:00)
– Nie! Poko! Nana! – będzie się niosło po Szczecinie, bo obie drużyny w rodzaju żeńskim i obie bez porażki. Wisła musi wygrać… Nie, przepraszam: wygrać musi trener Moskal – Wisła sprawia ostatnio wrażenie, jakby nic nie musiała – trafia, cieszy się, traci, a w końcówce kompletnie się wyłącza i wtedy gola może jej strzelić nawet reprezentacja Domu Artysty Weterana w Skolimowie. A dziś w Szczecinie przeciw Wiśle zagra weteran (146 meczów dla Wisły i 24 bramki – a to tylko sama Ekstraklasa…) i niezły artysta – Patryk Małecki. Na miejscu trenera Michniewicza trzymałbym go na ławce w pierwszej połowie i wypuścił na drugą. Napompowany adrenaliną Małecki i rozkojarzona w końcówce Wisła – to mogłoby dać wstrząsające efekty.
Gwiżdże pan sędzia Przybył – może być twardo i boleśnie.
– Bo ten arbiter „pozwala”?
Raczej: piłkarze pozwalają sobie przy nim na więcej.
LECHIA GDAŃSK – GÓRNIK ŁĘCZNA (godz. 20:30)
Niezwyciężona… przepraszam: niezwyciężająca Lechia podejmuje nieobliczalnego Górnika Łęczna. Jeżeli ktokolwiek w gdańskim klubie dopuszcza remis, to znaczy, że plany Lechii są naprawdę długofalowe i sięgają mniej więcej piętnastu lat naprzód. No, kamaaan, kiedy, jeśli nie teraz?
– W 12 kolejce z Górnikiem Zabrze? W 13 kolejce z Termaliką? – sprawdzali kalendarz piłkarze Lechii.
Mnie tam rybka – może być nawet w 22 kolejce z Podbeskidziem, ale czy dziś mógłbym poprosić o mecz, w którym Lechia zagra choćby 75% tego, co za trenera Moniza? Jakaś pasja, jakaś fantazja, jakieś „wiemy, po co tu przyszliśmy i wiemy, jak to zrobić”?
– Mało ci było z Wisłą Kraków? – zapytał Głos Wewnętrzny
Szczerze? Mało.
22 SIERPNIA, SOBOTA
RUCH CHORZÓW – TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA (godz. 15:30)
Dwie godziny autostradą – góra dwie i pół. Czyli pomarańczowi kibice mogą wyjechać po drugim śniadaniu, wrócić na kolację i jeszcze wyskoczyć na wieczorne oblewanie wyniku. Który może być ciekawy… Ruch u siebie zazwyczaj był mocny, ale Termalica to bardzo niewygodny przeciwnik – niby słabszy, niby niedoświadczony, ale Górnika rozdeptał trzy zero, z Zagłębiem też nie miał większych problemów. Jedno „ale” – na wyjazdach Termalica gra cienko. Znaczy, na formalnych wyjazdach. Zaczy, na boisku przeciwnika, uff.
– Ja mam sposób – powiedział pan Ignacy, wygrzewający się na ławeczce przed sklepem – Trzeba parę razy sfaulować Lipskiego, Surmie przydzielić jakiegoś wrednego plastra…
– Daj pan spokój, panie Ignacy – powiedziała pani Zosia, pucując szyby w drzwiach wejściowych do sklepu – Może pan jeszcze każe Foszmańczkowi znowu wywracać się w polu karnym?
– A co, nie pomogło? -– zaperzył się emeryt – Cel uświęca środki!
– W sobotę sędziuje pan Raczkowski, u niego takie rzeczy nie przejdą – wyjaśniła pani Zosia, wyciskając ścierę i rozglądając się po okolicy – Ale ten pomysł z plastrem dla Surmy nie jest zły. Panie trenerze! Panie trenerzeeee! Pan zajdzie na chwilę!
ŚLĄSK WROCŁAW – PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA (godz. 18:00)
W poprzedniej kolejce obie drużyny pokazały, że potrafią gonić wynik, ale tylko Śląsk pokazał, że potrafi dogonić i wyprzedzić. I jeśli zagra tak, jak grał od 20 minuty w Łęcznej, to z Podbeskidzia mogą zostać wióry. Tyle, że właśnie – „jeśli”… Śląsk jest nierówny, nieprzewidywalny…
– A Podbeskidzie gra równo?
Ależ oczywiście, że Podbeskidzie gra równo – drużyna równo nie wygrywa, Marek Sokołowski równo z trawą kosi przeciwników…
– O przepraszam, równo z trawą to w zeszłym sezonie – zaprotestował Głos Wewnętrzny – W obecnym podniósł poziom i kosi równo z łydką.
… Jakub Kowalski z prawej strony równo wrzuca niebezpieczne piłki za kołnierz bramkarzy, a trener Kubicki ma równo naszyte czarne łaty na rękawy białej koszuli i przepraszam, to jakiś manifest ideologiczny czy może przegapiłem jakieś najnowsze trendy w modzie?
– Najnowsze? Na pewno nie – oceniła Opinia Publiczna, która czyta bloga Maffashion i jest na bieżąco.
CRACOVIA – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK (godz. 20:30)
Dla mnie – mecz kolejki.
– Dla nas też – powiedzieli piłkarze Cracovii, bo jak wiadomo, najlepsze podejście to „skupić się na najbliższym meczu”.
Piłkarze Jagiellonii nic nie powiedzieli, bo obok właśnie przechodził trener Probierz ze wzrokiem wbitym w siną dal, a konkretnie w stronę Balic, nad którymi krążyły kolejne samoloty. Swoją drogą ciekawe, czy trener Probierz żałuje sytuacji sprzed paru lat, gdy był blisko Cracovii, ale wybrał Wisłę?
– Nie powinien – powiedział Głos Wewnętrzny – W ówczesnych cyrkumstancjach na Kałuży skończyłoby się pewnie tak samo jak na Reymonta. Albo gorzej.
W sobotę mecz o podium – Jagiellonia może wskoczyć na drugie miejsce, a Cracovia może po raz trzeci objąć pozycję lidera. Przy dobrym układzie meczów Legii i Piasta – na dłużej.
23 SIERPNIA, NIEDZIELA
LECH POZNAŃ – PIAST GLIWICE (godz. 15:30)
– Hurrra! – cieszyli się kibice – Wiktoria! Pogrom! Teraz to już z górki.
Z górki, jak z górki. Sytuacja w Videotonie jest tak stęchła, że Termalika pyknęła go dwiema bramkami, Górnik Zabrze jedną i chyba nawet Wisła Kraków byłaby w stanie dowieźć wygraną nad Węgrami do ostatniego gwizdka. A w niedzielę na Lecha czeka Piast – spokojny, stabilny, zdyscyplinowany wyrachowany, pewny siebie po wygranej z Legią. Piast, który jest liderem Ekstraklasy, przypominam.
– Czyli pod górkę?
No, kiedy się patrzy na lidera z 13 miejsca w tabeli… to raczej.
LEGIA WARSZAWA – KORONA KIELCE (godz. 18:00)
Pan sędzia Lasyk zadebiutował w Ekstraklasie meczem Zagłebie-Podbeskidzie, w którym gwizdał całkiem udanie i wydawało się, że obejrzymy go w kolejnych kolejkach, a tu druga – nic, trzecia – nie ma… czwarta… Starsi koledzy w tym czasie „kładli” w tym czasie spotkania, strzelali babole, wysłuchiwali chórów gregoriańskich, informujących ich, kim są polscy sędziowie…
– Po kiego grzyba mamimy sędziów możliwością awansu, skoro Kolegium Sędziów daje im jakieś ochłapy i to od wielkiego dzwona? – wkurzał się Głos Wewnętrzny.
W szóstej kolejce pan sędzia Lasyk wraca i od razu dostaje mecz z gatunku poważniejszych: Łazienkowska, kibice wkurzeni przegraną z Piastem, ale z apetytami rozbudzonymi wygraną nad Zorią Ługańsk, presja trybun spora, legioniści z ciągotami do szczypiorniaka…
– Tylko połowa – zauważyła Opinia Publiczna.
… albo do symulek. A naprzeciwko Korona Kielce, która potrafi grać ambitnie łamane przez twardo. Panu sędziemu życzymy wszystkiego uważnego, a sobie… Sobie życzymy meczu godnego niedzielnego wieczoru.
– Czyli 2:3? – podrzuciła Opinia Publiczna.
Deal.
24 SIERPNIA, PONIEDZIAŁEK
GÓRNIK ZABRZE – ZAGŁĘBIE LUBIN (godz. 18:00)
Pan sędzia Krasny czekał na swój drugi ekstraklasowy mecz nieco dłużej: niemal 15 miesięcy. Debiutował w ostatniej kolejce sezonu 2013/2014 w meczu Korona-Śląsk, poszło mu nieźle (na „Poligonie” minus trzy dioptrie i poparcie w sprawie rzutu karnego. Czemu potem nie dostawał meczów w Ekstraklasie – pozostanie tajemnicą przewodniczącego Przesmyckiego. Dziś wraca…
– Nie dziś – sprostowała Opinia Publiczna – W poniedziałek. Za trzy dni.
No, formalnie to cztery. Enyłej, wraca i poprowadzi mecz Górnika, który nie może się zdecydować, czy polubił nowego trenera, czy może jednak chciałby kolejnego z Zagłębiem „Stabilizacja” Lubin. Klubowi z Zabrza zaczyna się palić pod i w, i tak sobie myślę, że jeśli i teraz drużyna nie wygra, to trener Ojrzyński dostanie pozwolenie na wszystko i w szatni czuć będzie tylko zapach napalmu o świcie, a w klubie dojdzie do paru karnych transferów.
– Do Termaliki? Do pierwszej ligi?
Na farmę pana Staszka.
„Poligon” w „Ustaw Ligę”
Wiatr muskał gałęzie smukłej brzózki, „Sosna” wzywał „Jodłę”, a kląskanie przebiegającej fauny nie zakłócało prezesowi LZS Poligon rozmowy z panią Jadzią. Jak zwykle w piątkowe przedpołudnie tematem rozmowy były transfery, taktyki, składy i narzekanie na strzykanie w krzyżach. LZS Poligon startował do szóstej kolejki Ekstraklasy z miejsca 1292 w klasyfikacji generalnej, z miejsca 256 w lidze „poligonowej” (kod: 726135177) i w ustawieniu 3-5-2, choć prezes wahał się wciąż, czy nie przejść na 3-4-3 z Grzelczakiem w ataku i…
– No właśnie… – zastanawiał się prezes – Posadzić na ławce Gergela, Kucharczyka czy Guerriera?
– Kucharczyka? – zdziwiła się pani Jadzia, która oglądała wczorajszy mecz Legii, lecz nagle twarz jej rozjaśnił uśmiech zrozumienia – Ach, te rotacje trenera Berga…
– Szczerze mówiąc, obawiam się, że trener Berg wytnie nam wszystkim poważniejszy numer i na ławce posadzi także Nikolicia – zadumał się prezes.
Pani Jadzia zmieniała ustawienia drużyny rezerw co 10 minut. Ostatnie wybrane zakładało grę systemem 3-4-3, a na ławce mieli się znaleźć Frączczak i Jović. Ponieważ jednak pani Jadzia bardzo martwiła się pozycją swojej drużyny w klasyfikacji generalnej (10 298) i zaledwie 1516 miejscem w lidze „poligonowej” (kod: 726135177), było więcej niż prawdopodobne, że przed oficjalnym rozpoczęciem kolejki, zmieni skład jeszcze 356 razy.
Liga „poligonowa” (kod: 726135177) emanowała skupieniem i epatowała dwójkami – liczyła już 2220 drużyn i zajmowała drugie miejsce w klasyfikacji lig prywatnych. Do lidera traciła zaledwie cztery punkty… Napięcie rosło.
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk