Reklama

Dobrze ci tak, Lechu! Ruch był po prostu lepszy

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

03 maja 2024, 22:31 • 4 min czytania 163 komentarzy

Gdyby chodziło o jakąś normalną ligę, to założylibyśmy pewnie, że w meczu drużyny drugiej z drużyną drugą od końca nie ma miejsca na emocje. Chodzi jednak o Ekstraklasę, która kilka godzin temu udowodniła nam w Krakowie, że na boisku może się zdarzyć naprawdę wszystko. Ruch faktycznie wierzył dziś, że każdy może wygrać z każdym i w przyszłym sezonie znajdzie się dla Niebieskich miejsce w elicie. A Lech? Lech wystraszył się tej wiary gospodarzy.

Dobrze ci tak, Lechu! Ruch był po prostu lepszy

Udało się chorzowianom przekonać gości, że mogą tu stracić punkty. Lech nie miał przed meczem specjalnych powodów do pewności siebie, ale też nie powinien bać się Ruchu. Na papierze wszystko przemawia na twoją korzyść, więc czemu miałoby być inaczej na boisku?

Wiedzieliśmy, że grają o życie – mówił dziś Mikael Ishak.

I co z tego, skoro są ligowym outsiderem, który powinien tylko dostarczać punkty drużynom walczącym o mistrzostwo Polski. Bo Lech walczy o mistrzostwo Polski, prawda?

Ruch – Lech 2:1. O co do cholery gra Lech?

W pierwszej części spotkania nie dało się oprzeć wrażeniu, że to gospodarze grają lepiej. Kolejorz był całkiem przytłoczony tym, że Ruch wcale nie chce być chłopcem do bicia. Tak jakby podopieczni Mariusza Rumaka nie widzieli ostatnich spotkań swoich dzisiejszych rywali. Tak jakby nie słyszeli, że Ruch urwał już punkty ekipom z Częstochowy, Białegostoku i Wrocławia. Choć ten ostatni przykład bardzo na wyrost.

Reklama

Albo właśnie wcale nie na wyrost. Śląsk ma w sobie trochę z Lecha, a Lech ma w sobie trochę ze Śląska. Jedni i drudzy cały czas utrzymują się bardzo wysoko w ligowej tabeli, ale nikt tak naprawdę nie wie, jak udaje im się pozostawać w walce o mistrzostwo. Jedni i drudzy dostali też ostatnio w czapę od Ruchu.

Kolejorz gra zdecydowanie poniżej wielkich oczekiwań swoich kibiców, ale na tle pozostałych drużyn z czołówki i tak punktuje całkiem nieźle. Wyniki w miarę dobre, ale gra już nie za dobra. Wypisz wymaluj mecz z Ruchem.

Kilka fajnych akcji na start i przestój. Głupie straty, oddanie inicjatywy. Stracony gol po centrostrzale Stępińskiego.

Tu na chwilę się zatrzymamy.

Ruch nie wypracował sobie bardzo dogodnej sytuacji bramkowej. Po jednym z rzutów rożnych próbował Sadlok, raz czy drugi pchali się w pole karne Kozak z Novothnym, ale na więcej Lech, przynajmniej do przerwy, nie chciał pozwolić. Chorzowianom pomogło więc szczęście i charakter Szczepana, który nawet jak nie potrafi, to zawsze pcha się tam, gdzie powinien się pchać.

Stanęło na golu dla Ruchu, wyliczamy dalej.

Reklama

Odpowiedź Lecha i… reszta bez zmian

Szybka odpowiedź gości, rzut karny za faul na Karlstromie. Do piłki podchodzi Mikael Ishak, który bez większych problemów zamienia jedenastkę na gola. Dokładnie uderza w lewy róg, patrząc tylko jak Dante Stipica zostaje w środku bramki. Ten gol zasługuje na dokładny opis, bowiem uderzenie kapitana Kolejorza było jednym z trzech celnych strzałów Lecha w tym spotkaniu.

Druga połowa to już usypianie węża i popis niedokładności poznaniaków. Obie drużyny nużyły nas niemiłosiernie aż do… aż do ostatniego kwadransa, w który weszliśmy potężną główką Novothnego. Napastnik Ruchu sprawdził Mrozka, a po chwili w mniej groźnej sytuacji Lech oddał swój drugi celny strzał.

Drugi celny strzał, tak jest, wow!

Po długim dograniu w pole karne głową z ostrego kąta piłkę w światło bramki kierował Velde. Norweg nie miał większych szans na zdobycie gola, trafił zresztą w dobrze ustawionego Stipicę, ale znów odnotowujemy tę akcję, bo coś odnotować musimy.

Cokolwiek.

Ruch zebrał się do walki o kilka tygodni za późno

Oglądanie Ruchu sprawiało dziś trochę większą przyjemność i dlatego siły, nomen omen, niebieskie zesłały chorzowianom zwycięstwo. Starzyński do Wójtowicza, Wójtowicz do Feliksa, Feliks do bramki. I nawet nie był potrzebny im nikt na przyczepkę! Obrońcy Lecha stali jak zaczarowani, a Niebiescy do końca meczu pokazywali po prostu, ile znaczy w piłce nożnej determinacja.

Szanse na utrzymanie w Ekstraklasie nadal są niewielkie, ale jeśli rozpaczliwa walka o ligowy byt ma wiązać się z takim oddaniem Niebieskich i mecze podopiecznych Janusza Niedźwiedzia mają dawać tak wielką radość kibicom przychodzącym na Stadion Śląski, to niech oni w tym Chorzowie grają jak najlepiej.

Zabrali się do roboty o dobre kilka tygodni za późno, ale i tak patrzy się na nich z lekkim uśmiechem na ustach. Na Lecha patrzy się za to z przekonaniem, że można i trzeba z takiej drużyny wycisnąć więcej. Albo nie patrzy się w ogóle, bo po prostu szkoda czasu.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

163 komentarzy

Loading...