Można sobie wyobrazić łatwiejsze mecze na otwarcie sezonu na kortach ziemnych od starcia z Elise Mertens. Trudno za to wyobrazić sobie – bo aktualnie takich po prostu nie ma – lepsze tenisistki od Igi Świątek na tej nawierzchni. Ostatecznie więc Polka pokonała Belgijkę w dwóch setach i w ten sposób rozpoczęła grę w turnieju w Stuttgarcie.
Świątek się z niemiecką imprezą bardzo lubi. Porsche, które dostaje się za zwycięstwo w niej, prowadziła już dwukrotnie – w 2022 i 2023 roku. W obu przypadkach pokonała zresztą w finale Arynę Sabalenkę i… całkiem możliwe, że taki sam mecz dostaniemy przy okazji starcia o tytuł i w tym sezonie. Zanim jednak do niego dojdzie, trzeba wygrać kilka innych spotkań. A wszystko w przypadku Igi – która niedawno, jeszcze na kortach twardych, wprowadzała Polskę do finałów Billie Jean King Cup – zaczęło się od starcia z Mertens.
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
Belgijka to definicja solidności. Zawodniczka od lat utrzymująca się w TOP 50 rankingu (najwyżej była 12.), w przeszłości grała co najmniej w czwartej rundzie w każdym turnieju wielkoszlemowym (w Australian Open doszła nawet do półfinału). Z Igą jeszcze nie rywalizowała, dla obu było więc to zupełnie nowe doświadczenie. I trzeba przyznać, że Elise bardzo starała się pokazać na tle liderki rankingu z jak najlepszej strony. Doskonale się broniła, kontratakowała, często była w stanie wygrać dłuższe wymiany, szukała rozwiązań i na różne sposoby próbowała zaskoczyć Polkę.
Bywało, że jej się udawało.
Choć potrzebowała nieco czasu, by faktycznie wejść w mecz. W pierwszym secie Iga rozpoczęła bowiem świetnie – mimo konieczności obrony dwóch break pointów już w otwierającym spotkanie gemie – i wyszła na prowadzenie 5:1, wyraźnie nad Belgijką dominując. I dopiero wtedy Elise zaczęła swoje granie. Zdołała przełamać Igę, wygrała też swój serwis, zrobiło się 3:5, z perspektywy Mertens patrząc. Ale w decydującym gemie Iga nie dała jej odrobić strat i zamknęła seta.
Druga partia? Bardziej zacięta. Gdy Mertens straciła podanie w trzecim gemie, od razu ruszyła do ataku. Dosłownie – zaczęła grać znacznie bardziej ofensywnie, przypierała Igę do muru, uderzała mocniej i szybciej. Efekt był taki, że wywalczyła cztery break pointy i ostatniego z nich faktycznie wykorzystała, a potem poszła za ciosem i własnego gema serwisowego wygrała do zera. Dobrą grę utrzymywała przez jakiś czas, jednak siódmy gem kompletnie jej nie wyszedł, był za to popisem Igi.
Perfect start 🤩@iga_swiatek stays unbeaten in Stuttgart, getting past Mertens in her opening match of the week!#PorscheTennis pic.twitter.com/aLGIFbxbuE
— wta (@WTA) April 18, 2024
Przy własnym podaniu Elise nie ugrała wtedy nawet punktu, Świątek przełamała ją do zera i tym razem nie pozwoliła na powrotnego breaka. Zrobiło się 5:3, Mertens ugrała jeszcze gema, ale finalnie – przy czwartej piłce meczowej – Iga zamknęła całe spotkanie i udanie rozpoczęła sezon gry na mączce, a także próbę zdobycia trzeciego z rzędu tytułu w Stuttgarcie. – Grałam tu wiele trudnych meczów, ale dziś nie liczyła się przeszłość. Starałam się przywyknąć do kortu, bo to pierwszy mecz od zeszłego roku na mączce. Jestem szczęśliwa, że wygrałam w dwóch setach – mówiła Polka po spotkaniu.
W trzeciej rundzie turnieju (w pierwszej Iga miała wolny los, zaczynała od drugiej) zagra albo z Emmą Raducanu albo z Lindą Noskovą, która w tym sezonie pokonała ją w Australan Open i sprawiła spore problemy w Miami. W Indian Wells Świątek ograła ją za to gładko.
Iga Świątek – Elise Mertens 6:3, 6:4
Fot. Newspix
Czytaj więcej o tenisie: