Dzisiejsze skoki w Planicy, których zwieńczeniem był konkurs drużynowy, obfitowały w upadki. Ze względu na słaby stan zeskoku i mocny wiatr, zawodnicy do samego końca musieli pilnować się podczas swoich prób, by ostatni weekend sezonu nie skończył się dla nich boleśnie. Ostatecznie zawody przerwano po pierwszej rundzie, a w ich trakcie kamery pokazywały Sandro Pertile, który nie krył frustracji w związku z zaistniałą sytuacją. Co ciekawe, dyrektor Pucharu Świata za upadki nie obarczał całą winą organizatorów, ale także samych skoczków. – Oczywiście to moje odczucie – wraz z uderzeniem nartami o ziemie zawodnicy myślą, że skok się skończył. Ale on kończy się dopiero wtedy, kiedy przekroczą wyznaczoną linię – powiedział Pertile.
W ciągu poranka w swoich próbach nie poradzili sobie Decker Dean, Giovanni Bresadola i Timi Zajc, którzy zaliczyli bolesne upadki. Między innymi z tego względu konkurs zakończył się po pierwszej serii. Jury zawodów doszło do wniosku, że skakanie w takich warunkach to narażanie zdrowia skoczków.
– Kontynuowanie konkursu było niemożliwe. Wiedzieliśmy, że prognozy pogody nie były obiecujące, dlatego zdecydowaliśmy się na to, aby bardzo szybko rozegrać pierwszą rundę. Byliśmy w stałym kontakcie z realizacją telewizyjną konkursu, wspólnie ustaliliśmy krótsze przerwy. Myślę, że dziś mieliśmy szczęście. Dosłownie pięć minut później być może musielibyśmy podjąć decyzję o anulowaniu zawodów – tłumaczył tę decyzję Sandro Pertile.
Dyrektor Pucharu Świata zwrócił uwagę na fakt, że nie tylko w Planicy wystąpił problem z przeprowadzeniem zawodów. Włoch zdradził przy tym, w jaki sposób organizatorzy starają się utrzymać zeskok w zadowalającym stanie.
– Warunki dziś były ekstremalne, zresztą mamy takie od dwóch miesięcy. Przy takich temperaturach nie jest łatwo przygotować zeskok. Czasami używamy soli, ale wtedy może być on zbyt twardy. Kiedy z kolei jej nie użyjemy, stanie się on zbyt miękki. Ale cały czas uczymy się coraz więcej o zmieniającym się klimacie i tym, jak muszą na niego zareagować sporty zimowe. Musimy wykorzystać zdobywane doświadczenie w przyszłości – mówił Pertile.
Co ciekawe, kiedy zapytano Pertile o dzisiejsze upadki, zarządca Pucharu Świata nie upatrywał ich winy wyłącznie w warunkach atmosferycznych. Pertile zwrócił uwagę na zmieniający się sprzęt zawodników, a także zarzucił im… brak koncentracji podczas skoków.
– Było kilka czynników upadków. Po pierwsze, niektóre narty służą nie do skoków, a wręcz do latania, są coraz lżejsze. Drugi powód jest taki, że czasami widzimy sportowców, którzy są za bardzo rozluźnieni podczas lądowania na bardzo dużych odległościach. Oczywiście to moje odczucie – wraz z uderzeniem nartami o ziemie zawodnicy myślą, że skok się skończył. Ale on kończy się dopiero wtedy, kiedy przekroczą wyznaczoną linię – powiedział Pertile.
Krytyka zawodników nie oznaczała jednak, że Pertile nie zauważał niedociągnięć organizacyjnych w Planicy: – W ten weekend zrobiliśmy więcej błędów, niż w przez cały sezon, zatem jest to coś, nad czym musimy pomyśleć i znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się stało. Każda kontuzja to coś bolesnego nie tylko dla skoczków, ale również dla nas.
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
Zapytany o to, czy FIS w jakiś sposób planuje reagować na zmieniające się narty skoczków, Włoch odparł: – Dyskusja na temat nart cały czas jest w toku. Christian Kathol śledzi temat coraz lżejszych nart. My także staramy się narzucić producentom wypełnienie odpowiednich norm. Do tego celu potrzebujemy jednak zgromadzenia odpowiednich dokumentów oraz danych, bo tylko zebranie dobrych informacji spowoduje podjęcie dobrej decyzji.
Pertile wypowiedział się także na temat swoich odczuć co do całego sezonu 2023/2024.
– Aktualnie chcemy zamknąć ten sezon, wciąż mamy 24 godziny pracy przed sobą. Po dzisiejszym konkursie musimy być bardzo ostrożni przed jutrem, by dokonać tego bez dodatkowych błędów. To w tym momencie nasz priorytet. Osobiście jestem z tego roku bardzo dumny, bo jeżeli jutro zamkniemy sezon konkursem, oznaczać to będzie, że w pełni wypełniliśmy kalendarz. W okresie, kiedy tyle rozgrywek w sportach zimowych zostało anulowanych, to fantastyczne osiągnięcie.
– Ten rok pokazał nam, że musimy popracować nad współczynnikami wiatru, a także lepiej chronić od niego skocznie. Z pewnością Borek Sedlak przeanalizuje wszystkie statystyki z tym związane by zrozumieć problem i poprawnie zmodyfikować ten system. Po sezonie będziemy mieli trzy tygodnie na to, by skoncentrować się na opracowywaniu raportów tak, by jak najlepiej przygotować się do następnego roku rywalizacji – zakończył dyrektor Pucharu Świata.
Fot. Newspix
Czytaj też:
- Drużynówka? No to standardzik: Polakom zabrakło czwartego w formie
- Stoch: 80% roboty to głowa. Pozostałe 20% to baza, którą zrobiłeś wcześniej
- Czwarta tego nazwiska. Nika Prevc jak bracia – podbija Puchar Świata
- Stefan Kraft już jest wielki. Czy będzie najlepszym skoczkiem w historii?
- Od biedy i tragedii do bycia legendą. Noriaki Kasai inspiruje cały świat