Pamiętacie, ile przed weekendem było gadania, że Ruch jest zły i niesprawiedliwy, bo na Stadion Śląski w trakcie derbów wejdzie nie więcej niż dwa tysiące kibiców gości? Niemal w każdej wypowiedzi nawiązywał do tego Lukas Podolski, jakby uznając, że na organizatorach uda mu się wywrzeć jakąś presję. Też wolelibyśmy, żeby przy takich wydarzeniach kluby szły sobie na rękę, ale jeśli wczorajszy mecz miał zaważyć o tym, czy taki stan uda się osiągnąć w przyszłości, strona zabrzan oblała test po całości.
“Dziennik Zachodni” (a potem także Ruch Chorzów) poinformował o dużych zniszczeniach, jakie wyrządzili kibice Górnika w sektorze gości. Byli jak bydło, które idzie przed siebie z klapkami na oczach i niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze. Krzesełka, drzwi czy toalety to jedno, ale przyjezdni wymyślili sobie jeszcze, że powyrywają kable w serwerowni. Nie, to nie był “finezyjny” atak hakerski, tylko niezrozumiały akt… no właśnie, frustracji, po prostu debilizmu? Trudno jednoznacznie stwierdzić, ale na pewno nie tylko w serwerowni stadionu można było wczoraj zobaczyć przepalone styki. Wystarczyło spojrzeć na kibiców Górnika, którzy swoimi działaniami uniemożliwili wyłączenie oświetlenia na stadionie, co z kolei będzie wiązać się z pokaźnymi kosztami dla organizatora meczu.
Jak podał “Dziennik Zachodni”, nagłe wyłączenie oświetlenia byłoby zbyt ryzykowne ze względu na tryb awaryjny, który przyniósłby jeszcze większe straty. Trwają oględziny strat, ale wstępnie mówi się o kilkuset tysiącach złotych na naprawę wszystkiego, co zostało zdemolowane. Żeby być fair, swoje trzy grosze dołożyli też kibice Ruchu, którzy chcieli wparować do sektora gości bynajmniej w celu ucięcia miłej pogawędki. Zamiast jednak spotkać się z kibicami Górnika, wdali się w walkę z ochroną i kaloryferami w łazienkach. Nie wiemy do końca, kto wyszedł na tym pojedynku najlepiej, ale raczej nie były to kaloryfery.
https://twitter.com/RuchChorzow1920/status/1769362262521717066?t=9KFT2lwrkFiTJEjxdnAIFw&s=19&fbclid=IwAR3gLLkPhhycLdcQIY8ZRhv8_AEAGt9qUsPRZ_g32YuB4omWEM-lNAz_QUI
W porównaniu do szkód wyrządzonych przez fanów Górnika to jednak nie tak dużo, a najważniejszy jest przecież kontekst. Bo to właśnie goście obruszali się na ograniczoną pulę biletów i domagali się większych praw w dniu meczowym. To Podolski i spółka czuli się skrzywdzeni, że na stadionie, na którym pojawi się 38 tysięcy ludzi, tylko 5% będzie wspierało ekipę z Zabrza. Pretensje jednych dało się zrozumieć tak samo jak obawy drugich, którzy tłumaczyli, że dwukrotnie zwiększenie puli biletów skończy się wielką wojną nie tylko na murawie. I w zasadzie wyszło, że Ruch miał rację. To znaczy: tak to wygląda, skoro kibice Górnika wyszli na stronę wybitnie konfliktową i — w tej perspektywie — również mściwą.
Szkoda, że znowu musimy pisać o takich ekscesach. Oczywiście wiedzieliśmy, że Górnik z Ruchem mają, lekko mówiąc, bardzo napięte relacje i że to może rodzić patologiczne sytuacje, ale żeby z tego powodu włamywać się do serwerowni, demolować łazienki i niszczyć krzesełka? Goście zachowali się jak banda idiotów bez wyobraźni.
Kibice Górnika marudzili, że na Stadion Śląski wejdzie ich dwa tysiące, a nie cztery. Swoim występem w meczu z Ruchem zagwarantowali sobie natomiast, że na kolejne mecze wyjazdowe pojedzie nie dwa tysiące osób, ale okrąglutkie zero. A przecież trzeba jeszcze pamiętać o tym, że borykający się z regularnymi poślizgami w wypłatach i kłopotami finansowymi klub, będzie musiał teraz wyłożyć kilkaset tysięcy złotych na naprawę szkód, które wyrządzili.
Gratulujemy, wiekopomne osiągnięcie!
WIĘCEJ O RUCHU I GÓRNIKU NA WESZŁO:
- Tłum policjantów, Podolski z megafonem i rozczarowanie kibiców. „Nasz Ruch jest jakiś przeklęty” [REPORTAŻ]
- Wojciech Kuczok: „Gdy Jojko wrzucił sobie piłkę do bramki, świat się dla mnie zawalił”
- Dani Pacheco: „Inni trafili na Guardiolę. Ja za wcześnie i za szybko poszedłem w górę” [WYWIAD]
- Patryk Stępiński: „Wiedziałem, że nie pogram u Daniela Myśliwca” [WYWIAD]
- Ruch zapomniał, że gdy rywal biegnie z piłką, warto mu ją zabrać
Fot. Ruch Chorzów