Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

20 lipca 2015, 13:57 • 4 min czytania 0 komentarzy

Zawsze podejrzewałem, że jesteśmy krajem kretynów – stąd moja teoria o „górnych 3 procent”, jedynych którzy mają zdolność uczenia się i pojmowania. Teraz muszę zdanie zaostrzyć – jesteśmy krajem debili. Na to wskazuje… Hm… Nie, nie obecność 50 tysięcy ludzi na Stadionie narodowym, na seansie uzdrowicielskim, ale spis chorób, które leczono – białaczka, rak, niepłodność, AIDS, pęcherzowe oddzielanie naskórka, śmierć kliniczna, grypa i przeziębienie, alergia, depresja, zaburzenia seksualne, schorzenia urologiczne, uzależnienie od masturbacji, uzależnienie od narkotyków, duchowe zniewolenia, problemy finansowe. I to wszystko za 50 złotych, za podniesieniem rąk na hasło medium z Ugandy, ojca Bashobory…

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

Natychmiast pomyślałem – skromna ta oferta. Gdyby dopisać jakieś kwestie sportowe: podnosisz ręce i trafiasz w okienko, bronisz karne, zdobywasz mistrzostwo…

Ale czy wtedy wierni z jednego sektora, powiedzmy z Warszawy, nie zaatakowaliby sektora z Łodzi, żeby tych rąk tak ochoczo nie podnosili?

Normalnie, gdybym ja rządził, tacy ludzie jak Bashobora byliby aresztowani niczym fałszywi aktorzy w Huckelberry Finnie, i wytarzani w smole i pierzu…

Bo oszustów jest tak wielu, ale i dających się oszukać – miliony.

Reklama

Gdy byłem w wojsku, uzdrowicielem był Harris, a u nas w jednostce aż dwóch – Harris Duży i Harris Mały. Szedłem na wartę, badanie – Harris pyta co mi jest że zgłosiłem się jako chory…

– Bolii mnie serce.

– Gdzie?

– A tu (pokazuję na serce).

– Jest zdrowe! Serce jak boli, no to tu ! (on pokazuje na gardło).

Po piętnastu sekundach jestem uleczony, i następny!

Reklama

U mojej babci na wsi wierzono w uzdrowienia Matki Boskiej. I pokazują mi pocztówkę, na której widać Maryję, a wokół niej trzy kropki. I napis – wpatruj się w nie, zerknij na jasne Niebo, zostaniesz uzdrowiony!

Patrzę na te kropki i czaję o co chodzi – zarys obrazu w oku… Patrzę w Niebo…

– I co pan widzi? Co pan widzi?

– Damę z łasiczką (żartuję, to znany obraz Leonarda).

– Coooo?

– Nooo, taka kobietę ze zwierzątkiem…

– Ludzie! Temu z Warszawy pokazała się Święta Teresa! Bo ona na obrazach zawsze ze zwierzątkiem!

Boże, gdybym wam wyliczał uzdrowicieli – tysiące. Kaszpirowski najbardziej zabawny – liczył do dwudziestu, adin, dwa, tri… Nie nadążał z liczeniem, nagrywał na taśmy video. Te kopiowano, zatem ogłosił – tylko liczenie na taśmach z hologramami ma moc uzdrawiającą!

Był dowcip – przychodzi kaleka bez nóg. Adin, dwa, idi!

Kaleka odrzuca kule i… idzie!!!

Następny pacjent.

– Co ci jest?

– Mmmam ppollippa w nosie…

– Adin, dwa, tri… A teraz mów!

– Tttten kkalleka się wypierdolił!

Jezu, tu to widzisz i nie grzmisz, pełny stadion ludzi wierzący w cuda, niczym na piłce, ale tu o poważne sprawy chodzi. Często szkodliwe – zarzucenie zalecanego leczenia na rzecz placebo. Tego, z czego śmialiśmy się podczas Pucharu Narodów – wdeptywania w krowie łajno, rozkruszanie pod bramką spalonego koguta… Niby folklor, ale Bashobora używa symboli chrześcijańskich, które nie powinny być ośmieszane.

Na stadionie zbudowanym i sponsorowanym (PGE) za moje pieniądze.

Spektakle na poziomie Dyzmy i modlitw do Wielkiego Trzynastego – ale tam chodziło o zaruchanie wiecznie niedojebanych hrabianek, a nie naigrywanie się z chorych ludzi. Czasem na głowę.

W Afryce to się sprawdza. Kolega ze studiów napisał książkę o cudach w Lourdes. I porozmawiał z szefem medycznym tamtejszego uzdrowiska, nazywają go „doktorem od cudów”. I on opiera się na statystykach. Mianowicie – uzdrowień, faktycznych, było kilka, kilkanaście przez sto lat, mimo milionów pielgrzymów. Nie ma znaczenia, czy ktoś jest wierzący czy nie, katolik czy muzułmanin, najmniejszego. Czy chce czy nie.

Jedynym wyjątkiem jest Afryka. I ten doktor tłumaczy to tak: – Dużo chorób, a nie ma szpitali ani lekarstw. Wokół chorego zbiera się więc rodzina, modli się, a chory… zdrowieje.

Tak, w Afryce. Ale my żyjemy w Polsce, i są w niej szpitale i lekarstwa.

Wyobrażacie sobie, że Lech wysyła Kownackiego nie na prześwietlenie, a do Bashobory?

Czemu Niemcy nie wyślą do niego Schumachera?

Czemu Bashobora jeszcze nie jest ministrem zdrowia?

Naciągacza wpuszczamy na stadion, sprzedajemy bilety, czyli Państwo czerpie z tego zysk, zamiast afrykańskich praktyk zakazać, a Bashoborę skazać.

Był niedawno u nas taki popierany przez władze kameruński poeta Mol. Ten twierdził, że bzykając panienki białe (a te nasze chętne jak do miodu) pozbywa się AIDS. Brrr, nie pozbył się, zdechł w więzieniu (w którym od współwięźniów dostał wyrok śmierci), ale kilkadziesiąt kobiet zaraził.

Każdy uzdrawiacz robi więcej szkody niż pożytku.

I byłoby to nie do Weszło zupełnie, gdyby nie pytanie – stadion zbudowaliśmy dla sportowców i muzyków, czy dla szarlatanów?

Niech się ktoś puknie w głowę i zastosuje choć jedno Przykazanie Boskie, potraktuje je poważnie:

Nie będziesz wymawiał imienia Pana Boga Twego nadaremno…

To mocne przykazanie – drugie!

Wyklucza wiarołomstwo i krzywoprzysięstwo.

Wyklucza Bashoborę ze stadionów. Niech modli się przy łóżku chorego i bez biletów. Jak w Ugandzie.

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...