Jeremy Sochan i jego San Antonio Spurs w tym sezonie są czerwoną latarnią NBA, stąd każde zwycięstwo drużyny Polaka to niemałe wydarzenie. A już tym bardziej dwie wygrane z rzędu, co w tym sezonie zdarzyło się ledwie dwukrotnie. Do dzisiejszej nocy, w której podopieczni Gregga Popovicha po świetnej końcówce pokonali Minnesotę Timberwolves 113:112.
Amerykańskiego szkoleniowca o bałkańskich korzeniach cieszyć może zwłaszcza wspomniana końcówka. Do tej pory jego drużynie zarzucano, że choć potrafi trzymać się w meczu, to w jego ostatniej fazie wypuszcza zwycięstwa z rąk. Można zrzucić taki stan rzeczy na karb tego, że mówimy o młodym zespole, ale fakt pozostawał faktem.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Tym razem było jednak inaczej. Jeremy Sochan i spółka bardzo źle rozpoczęli spotkanie, po pierwszej kwarcie przegrywając już 13 punktami. Jednak nie załamali się. Kolejne odsłony meczu padały ich łupem, a dobre wrażenie sprawili zwłaszcza w czwartej kwarcie. Czyli tej, która w tym sezonie była ich największą bolączką. Tym razem jednak zaliczyli udaną pogoń za przeciwnikiem, triumfowali w niej 33:22, a w całym meczu – 113:112.
Jeremy with the moves 🥶 pic.twitter.com/JHRBR7PMDr
— San Antonio Spurs (@spurs) January 28, 2024
To drugie zwycięstwo Ostróg z rzędu, do którego przyczynił się także Jeremy Sochan. Polak rozpoczął starcie z Minnesotą w pierwszym składzie. Wprawdzie nie zagrał tak świetnych zawodów jak w poprzednim spotkaniu, kiedy to w dużej mierze dzięki niemu zespół pokonał Portland Trail Blazers, ale jego występ można uznać za solidny. 31 minut spędzonych tej nocy na parkiecie przełożyło się na 13 punktów, 4 zbiórki i 2 asysty.
Liderami gospodarzy byli Devin Vassell i Victor Wembanyama. Amerykanin zdobył 25 oczek, Francuz – o 2 mniej, lecz dołożył do tego 10 zbiórek, zaliczając double-double. W drużynie gości najwięcej punktów (32) rzucił Anthony Edwards.
San Antonio Spurs – Minnesota Timberwolves 113:112 (23:36, 29:28, 28:26, 33:22)
Fot. Newspix
Czytaj też: