Reklama

Druga wygrana z rzędu. Spurs pokonali Timberwolves po świetnej końcówce

Szymon Szczepanik

Opracowanie:Szymon Szczepanik

28 stycznia 2024, 06:47 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jeremy Sochan i jego San Antonio Spurs w tym sezonie są czerwoną latarnią NBA, stąd każde zwycięstwo drużyny Polaka to niemałe wydarzenie. A już tym bardziej dwie wygrane z rzędu, co w tym sezonie zdarzyło się ledwie dwukrotnie. Do dzisiejszej nocy, w której podopieczni Gregga Popovicha po świetnej końcówce pokonali Minnesotę Timberwolves 113:112.

Druga wygrana z rzędu. Spurs pokonali Timberwolves po świetnej końcówce

Amerykańskiego szkoleniowca o bałkańskich korzeniach cieszyć może zwłaszcza wspomniana końcówka. Do tej pory jego drużynie zarzucano, że choć potrafi trzymać się w meczu, to w jego ostatniej fazie wypuszcza zwycięstwa z rąk. Można zrzucić taki stan rzeczy na karb tego, że mówimy o młodym zespole, ale fakt pozostawał faktem.

SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ

Tym razem było jednak inaczej. Jeremy Sochan i spółka bardzo źle rozpoczęli spotkanie, po pierwszej kwarcie przegrywając już 13 punktami. Jednak nie załamali się. Kolejne odsłony meczu padały ich łupem, a dobre wrażenie sprawili zwłaszcza w czwartej kwarcie. Czyli tej, która w tym sezonie była ich największą bolączką. Tym razem jednak zaliczyli udaną pogoń za przeciwnikiem, triumfowali w niej 33:22, a w całym meczu – 113:112.

Reklama

To drugie zwycięstwo Ostróg z rzędu, do którego przyczynił się także Jeremy Sochan. Polak rozpoczął starcie z Minnesotą w pierwszym składzie. Wprawdzie nie zagrał tak świetnych zawodów jak w poprzednim spotkaniu, kiedy to w dużej mierze dzięki niemu zespół pokonał Portland Trail Blazers, ale jego występ można uznać za solidny. 31 minut spędzonych tej nocy na parkiecie przełożyło się na 13 punktów, 4 zbiórki i 2 asysty.

Liderami gospodarzy byli Devin Vassell i Victor Wembanyama. Amerykanin zdobył 25 oczek, Francuz – o 2 mniej, lecz dołożył do tego 10 zbiórek, zaliczając double-double. W drużynie gości najwięcej punktów (32) rzucił Anthony Edwards.

San Antonio Spurs – Minnesota Timberwolves 113:112 (23:36, 29:28, 28:26, 33:22)

Fot. Newspix

Czytaj też:

Reklama

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Ratcliffe: Jeżeli komuś się to nie podoba, zachęcamy do znalezienia nowego pracodawcy

Bartek Wylęgała
3
Ratcliffe: Jeżeli komuś się to nie podoba, zachęcamy do znalezienia nowego pracodawcy
EURO 2024

Media: Gnabry nie zagra na Euro 2024? Może nie zdążyć się wyleczyć

Bartosz Lodko
0
Media: Gnabry nie zagra na Euro 2024? Może nie zdążyć się wyleczyć
1 liga

Mateusz Mak: Od razu mówiłem w Katowicach, że jeszcze chcę wrócić do Ekstraklasy

Przemysław Michalak
3
Mateusz Mak: Od razu mówiłem w Katowicach, że jeszcze chcę wrócić do Ekstraklasy

Koszykówka

Koszykówka

10 lat na wygnaniu. Dlaczego nikt nie tęskni za Donaldem Sterlingiem?

redakcja
10
10 lat na wygnaniu. Dlaczego nikt nie tęskni za Donaldem Sterlingiem?
NBA

Koszykarze kochają również futbol! Którym klubom piłkarskim kibicują gwiazdy NBA?

Maciej Kurek
1
Koszykarze kochają również futbol! Którym klubom piłkarskim kibicują gwiazdy NBA?
Koszykówka

Czy Warriors zeszli już na dobre z parkietu? O przyszłości Golden State

redakcja
3
Czy Warriors zeszli już na dobre z parkietu? O przyszłości Golden State

Komentarze

0 komentarzy

Loading...