To oczywiste, że kadra ma – lekko licząc – jakieś 350 innych problemów niż wybór drugiego i trzeciego bramkarza, niemniej trudno zrozumieć dlaczego Michał Probierz z takim uporem maniaka trzyma się swojego zdania, że Drągowski będzie trójką, Bułka czwórką i basta.
Szkoleniowiec powiedział na konferencji prasowej: – Jest hierarchia, która będzie obowiązywała do końca mistrzostw Europy i Drągowski jest w niej przed Bułką. To żadna tajemnica.
Pomyślmy bardzo optymistycznie, że na to Euro faktycznie jedziemy i wówczas Bułka do lata przyszłego roku (mamy połowę jesieni obecnego) zostaje przez selekcjonera drużyny narodowej pozbawiony jakichkolwiek szans na rywalizację. Może nie puścić gola do końca sezonu Ligue 1, może wygrać z Niceą mistrzostwo Francji, może zapracować na wielomilionowy transfer, ale nie, Probierz przed Drągowskiego go nie wpuści.
Przecież to kompletnie nie jest zdrowe i w zupełności wypacza ideę sportu, jaką jest właśnie wspomniana rywalizacja. Bo też w drugą stronę – czy Drągowski może zatem w każdym spotkaniu puszczać szmaty? Czy może stracić miejsce w klubie? Czy może się przebranżowić, zostać bramkarzem w klubie nocnym albo wiązać pomidory, a i tak Probierz będzie go widział w kadrze?
Gdybyśmy mówili jeszcze o zawodniku, który dla tej reprezentacji faktycznie coś zrobił, był jej wieloletnim zawodnikiem, a teraz – na finiszu kariery – jeździ jako mentor i ułatwia młodszym się wdrożyć. No na przykład załóżmy, że Fabiański nie kończy kariery w drużynie narodowej, tylko pojawia się na zgrupowaniach, służy radą, pomaga w treningach. Wówczas – jak najbardziej, czemu nie, taki gość to skarb.
Ale Drągowski?!
26-latek rozegrał dwa mecze w reprezentacji – jeden towarzyski (5:1 z Finlandią), jeden w Lidze Narodów (1:6 z Belgią). To naprawdę nie jest pomnikowa postać, z którą trudno byłoby się rozstać chociaż na chwilę, gdyż bez niego jak bez tlenu. Nie, to niespecjalnie doświadczony kadrowicz, który obecnie występuje w Serie B. Rzeczywiście konieczne jest zacementowanie hierarchii właśnie dla niego?
Cholera, my Drągowskiemu nie odmawiamy prawa przyjazdu na kadrę. Ale niech on walczy z Bułką czy Grabarą na równych zasadach, niech się ścigają o to średnio zaszczytne miano trzeciego bramkarza. W ramach sportowej rywalizacji, ponieważ – podobno – ta drużyna to wciąż sportowe przedsięwzięcie.
Probierz w Kanale Sportowym tłumaczył swoje przeświadczenie tak, że ta hierarchia jest z korzyścią dla całokształtu reprezentacji, a Szczęsny jako jedynka jest też przyzwyczajony do pracy z takim duetem za swoimi plecami. Cóż, trudno uwierzyć, że Szczęsnemu taką różnicę robi akurat to, kto na treningach tarza się po murawie oprócz niego. Czy Drągowski, czy Bułka, czy może Grabara. Tak się składa, że na mundialu tarzał się z Grabarą i – chyba pamięć nas nie myli – zaliczył całkiem niezły turniej.
Pisaliśmy dziś, że Probierz walczy z tezami, których nikt nie wygłasza, teraz natomiast sam może sobie wyhodować problem, którego nikt by – poza nim – nie wymyślił. Scenariusz, w którym Bułka czy Grabara są świetni, a Drągowski po prostu taki sobie, wcale nie jest scenariuszem nierealistycznym i opinia publiczna (albo przede wszystkim piłkarze) będzie się dziwić, dlaczego powołania są takie, a nie inne.
Skomplikowanie sobie życia przez obsadę zmiennika dla zmiennika pierwszego bramkarza… To byłaby duża rzecz.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Wraca Bednarek, wyleciał Milik. Co kombinuje Michał Probierz?
- Stracone pokolenie. Dlaczego tak trudno o nowy kręgosłup reprezentacji
- Pierwszy cios i leżymy na deskach. Polacy od lat nie potrafią odwracać losów spotkań
Fot. FotoPyk