Reklama

Zagłębie nie oszukało przeznaczenia i odpadło z Górnikiem

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

31 października 2023, 21:11 • 3 min czytania 12 komentarzy

W serii filmów Oszukać Przeznaczenie (o, tak trochę halloweenowo) bohaterowie unikali ostatecznego losu w jednej sytuacji, ale kostucha nie odpuszczała, by potem i tak zabrać wszystkich albo większość do siebie. Zagłębie Sosnowiec dzisiaj też chciało przeznaczenie oszukać, ale podobnie jak w kinie, nie dało rady. Górnik Zabrze mimo wszystko spuścił na nie gilotynę.

Zagłębie nie oszukało przeznaczenia i odpadło z Górnikiem

„Mimo wszystko”, bo wydawało się, że zabrzanom ta druga bramka jednak nie jest pisana. Mieli na przykład rzut karny – za idiotyczny stempel Ryndaka – ale Nascimento uderzył tylko w słupek. Mieli też gola za sprawą Musiolika, natomiast został on cofnięty przez VAR, spalony. Zapewne powinni też mieć drugą jedenastkę, za wejście Machały w Kapralika, ale Jarzębak z ekipą zastanawiał się długi czas, by ostatecznie powiedzieć: gramy dalej.

I na teraz kompletnie tego nie rozumiemy. Tak, Machała trąca piłkę po wślizgu (skrajnie głupim, dodajmy), ale zupełnie nie przejmują nad nią kontroli. Gdyby Kapralik mógł biec dalej, byłaby cały czas w jego posiadaniu, ale biec nie mógł, bo Machała tym samy wślizgiem go wyciął. Zatem: dlaczego nie było wskazania na wapno? Można sobie lekko dziubnąć futbolówkę, a poza tym powalać rywala i wszystko jest w porządku?

Oczywiście, że nie można. Jeśli więc Jarzębak z ekipą podjęli decyzję tylko na podstawie tego zagrania, a nie dopatrzyli się wcześniej przewinienia czy spalonego – raczej nie, bo zaczęto od autu – to po prostu popełnili błąd.

Niemniej Górnik swoje dwie sztuki i tak upolował. Najpierw stan meczu na 1:1 wyrównał wszędobylski Kapralik, który uciekł gospodarzom i nie dał szans Sorcanowi, a w dogrywce po rykoszecie od rywala wynik ustalił Olkowski.

Reklama

Zabrzanie podeszli do tego meczu mocno przemeblowani w porównaniu do rozniesienia ŁKS-u: tamten pojedynek gołej dupy z batem i dzisiejsze starcie zaczynało tylko trzech tych samych zawodników. Szcześniak, Siplak i Czyż. A to po pierwsze było zaskakujące (że Górnik ma w ogóle tylu zawodników), a po drugie musiało wpłynąć na poczynania w meczu, nawet jeśli rywalem było marne Zagłębie (przedostatnie miejsce na zapleczu).

Gospodarze radzili sobie całkiem nieźle, zresztą wyszli na prowadzenie za sprawą Ryndaka i Szcześniaka. Ryndak trafił, a Szcześniak umożliwił całą akcję, kiedy chciał odprowadzić piłkę na aut bramkowy, tyle że robił to pokracznie i nie było wznowienia od bramki, tylko wznowienie od środka. Niby było z tym chłopakiem ostatnio lepiej, ale – obrazując – po prostu wyszedł z piwnicy na parter. Teraz znowu stara się sprawdzić, co tam w tej piwnicy słychać. Naprawdę, Kryspin, nic ciekawego, postaraj się znów wejść po schodach.

Niemniej Zagłębie mimo swojej waleczności i też paru szans (na przykład poprzeczka Boneckiego) nie dało rady dojechać najpierw z prowadzeniem do końca meczu, a potem z remisem do końca dogrywki.

Odpada bez wstydu, z charakterem, ale jednak – zasłużenie.

ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC – GÓRNIK ZABRZE 1:2

Ryndak 23′ – Kapralik 37′ Olkowski 104′

CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:

Fot. FotoPyk

Reklama

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

12 komentarzy

Loading...