Reklama

Syn prezesa Puszczy z historycznym debiutem. „Nigdy nie zasugerowałbym tego trenerowi”

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

30 października 2023, 18:56 • 5 min czytania 15 komentarzy

W 13. kolejce Ekstraklasy miała miejsce nietypowa sytuacja. W meczu Korony Kielce z Puszczą Niepołomice na boisko wszedł 15-letni Igor Pieprzyca, czyli syn prezesa klubu, Jarosława. Okazało się, że to najmłodszy debiutant w historii rozgrywek, co już daje mu wyjątkowe miejsce w księgach rekordów. Wokół tego wydarzenia pojawiły się teorie, że decyzja trenera Tułacza o zmianie w 93. minucie spotkania była podyktowana wpływem przełożonego. Ale padały też pytania, czy to rzeczywiście ponadprzeciętny talent, skoro pojawia się na piłkarskiej mapie Polski tak szybko. Postanowiliśmy zapytać u źródła, dlatego porozmawialiśmy z ojcem zawodnika, Jarosławem Pieprzycą.

Syn prezesa Puszczy z historycznym debiutem. „Nigdy nie zasugerowałbym tego trenerowi”

Pana syn to naprawdę tak duży talent, że w wieku 15 lat już zadebiutował w Ekstraklasie?

Najlepszym człowiekiem do takiej oceny jest trener Tułacz. Ja mógłbym mu zasugerować występ mojego syna dwa razy: pierwszy i ostatni, bo to zapewne byłby koniec naszej współpracy. Trener jest człowiekiem uczciwym i raz, że nigdy taka sugestia nie padłaby z mojej strony, a dwa: syn trenuje w Puszczy od 5. roku życia i też nigdy nie rozmawiałem z żadnym trenerem, żeby gdzieś go podciągnął. Jak miał słabsze momenty, musiał na nowo wywalczać sobie miejsce w składzie.

Poza tym muszę wspomnieć, że zaczęliśmy rozwijać akademię. Powstała grupa „Pro Talent”. Trenerzy w swoich rocznikach wskazują wyróżniających się zawodników i na tej liście pojawiło się także nazwisko mojego syna. Trener Tułacz zaprasza tych chłopców na treningi. Są jeszcze choćby 16-letni Filip Gil czy 18-letni Jakub Stec. A sytuacja z debiutem zrodziła się z tego, że w zespole mamy sporo kontuzji i chorób. Trzeba było kogoś dobrać na ławkę rezerwowych, ale to nie oznaczało, że Igor zagra w spotkaniu z Koroną. Z drugiej strony, grał już w sparingach z Karpatami Krosno i Ruchem Chorzów. Miał więc małe przetarcie w pierwszym zespole.

Ale oczywiście to nie jest komfortowa sytuacja. Ani dla mnie, ani dla niego. Ma ciężkie nazwisko, dlatego zawsze mu sugeruję, żeby pracował dwa razy ciężej i udowadniał, że nie ma tego wszystkiego dzięki mojej protekcji. Jej nie ma, a zresztą – Igor nic wielkiego jeszcze nie osiągnął. Zaliczył jakiś epizod, a to, jak dalej potoczy się jego przygoda, zweryfikuje czas. Talent nie jest aż tak ważny. Widziałem w piłce wielu chłopców z wielkim potencjałem, którzy w pewnym momencie po prostu przepadali.

Reklama

Patrzymy na przyszłość z pokorą i chłodną głową. Staramy się tłumaczyć synowi, że jeśli chce coś osiągnąć, zawsze musi od siebie dużo wymagać. Teraz jest trudniej, bo żyjemy w dobie social mediów. On będzie skazany na pozytywne i negatywne informacje, prędzej niż później również hejt. Tak ten świat wygląda, ale kibicujemy mu i staramy się edukować. Dobra praca się obroni. To miły moment dla rodzica, owszem, cieszymy się. Ale pamiętamy też, że to bardzo młody człowiek. W tej chwili ważna jest szkoła i samodyscyplina, bo w piłce różnie bywa.

Czyli wpaja mu pan, że na samym talencie nie zajedzie daleko.

Oczywiście. W życiu nie ma nic za darmo. Trzeba mieć też świadomość, że szatnia zawsze wszystko zweryfikuje. Nie jest tak, że ktoś na siłę kogoś wsadzi do drużyny i zacznie wydawać polecenia trenerowi. To rozwaliłoby atmosferę, a my w Puszczy jesteśmy mocnym kolektywem. Tutaj takie rzeczy nigdy by nie przeszły. Tak można zrobić komuś krzywdę, a tym bardziej w przypadku mojego syna, który ma dodatkowe obciążenie przez ojca w strukturach klubu. Sam pewnie byłby szczęśliwszy, gdyby było inaczej, ale takie są realia. Na pewno go nie głaskamy, tylko chcemy, żeby wszystko zaczynało się od ciężkiej pracy. Oby nie przytrafiły się poważne kontuzje, dopisało trochę szczęście i coś może z tego będzie.

Co zadecydowało, że akurat Igor zaliczył debiut z Koroną, skoro młodszych wyróżniających się piłkarzy z akademii Puszczy jest więcej? Co zobaczył w nim trener Tułacz?

Najpierw zacznę od tego, że Igor ma 15 lat, ale gra regularnie w drużynie U-19, czyli rocznikami trzy lata starszymi. Ci chłopcy są przy kadrze pierwszej drużyny, ale pod koniec tygodnia schodzą do grup młodzieżowych i rozgrywają mecze ligowe w określonych kategoriach. A co zadecydowało, że akurat on? Wydaje mi się, że trenerowi Tułaczowi spodobało się podejście do pracy i treningu. Igor gra twardo, jest zadziornym i ambitnym zawodnikiem. Ale pewnie nie pojechałby do Kielc i nie zadebiutował, gdyby nie uraz Filipa Gila. Mimo to, mam wrażenie, że trener chciał dać sygnał wszystkim młodym zawodnikom, że warto ciężej pracować, bo za to jest nagroda.

W klubie czy szatni pojawiają się żarty w stylu „synalek prezesa”?

Reklama

Staram się odcinać, ale docierają do mnie różne wpisy, że ta sytuacja jest spowodowana moim wpływem. Ale tak jak powiedziałem: to absurdalne. Jeśli chodzi o postrzeganie wewnątrz klubu, Igor jest z zespołem od dłuższego czasu i został dobrze przyjęty. Nie ma w jego kierunku złośliwości. Nasi piłkarze bardziej starają się mu pomóc niż z niego drwić, tym bardziej że nie jest dla nich bezpośrednim rywalem w walce o skład. Nikt nie mówi mi o „synu prezesa” wprost, ale mogę się domyślać, co ludzie sądzą. Nie mam jednak na to wpływu.

Był debiut, więc pozostaje życzyć za jakiś czas występu w pierwszym składzie, a potem bramki, za którą prezes będzie mógł wypłacić lepsze kieszonkowe. 

Na przykład (śmiech)!

A mówiąc „za jakiś”, mam na myśli, że przecież zbyt szybkie wprowadzenie 15-latka do piłki seniorskiej może wyjść mu na złe.

Dobrze pan redaktor to podkreślił. Najważniejsze, żeby nie było kontuzji, a za grą w piłkę szedł też rozwój głowy i nauka. I żeby jeszcze Igor zachował życiowe wartości na odpowiednim poziomie i uniknął efektu wody sodowej. Ale to już nasza rola, rodziców, żeby go odpowiednio nakierować.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Koszykówka

Czy Warriors zeszli już na dobre z parkietu? O przyszłości Golden State

redakcja
0
Czy Warriors zeszli już na dobre z parkietu? O przyszłości Golden State

Ekstraklasa

Komentarze

15 komentarzy

Loading...