Nicola Zalewski wybiegł na murawę w lepszej sprawie. Bronił niejako honoru swojego imienia. I doprawdy nie mógł wymarzyć sobie lepszego scenariusza tego dnia. Rano okazało się bowiem, że dwóch włoskich cwaniaków karygodnie przestrzeliło z wplątywaniem go w dętą „aferę bukmacherską”, a wieczorem na oczach selekcjonera Michała Probierza poprowadził reprezentację Polski U-21 do pewnego zwycięstwa z młodzieżówką Estonii.
Trzeba się pilnować. Media społecznościowe napędzają idiokrację, w której królują ludzie pokroju Fabrizio Corony, dmuchanego celebryty i pseudogangstera z wyrokami na koncie. Człowieka, który sam o sobie mówi, że „jest skurwysynem” i „rujnuje ludziom życia”, a co gorsza – „nie ma już nawet z tego powodu poczucia winy”. W przeszłości próbował szantażować wielu piłkarzy: Adriano, Francesco Tottiego, Alberto Gilardino, Davida Trezegueta czy Francesco Coco. Zawsze w pogoni za kasą, sławą, prestiżem, luksusem, nowymi gadżetami – autami, zegarkami, willami. A i tak owieczki (ludzie jak my wszyscy), z których naiwności ciągnie szmal od przynajmniej dwóch dekad, nabijają mu wyświetlenia, bo to przecież „Ojciec Chrzestny” i „Robin Hood” w jednym ciele! O 14:00 nowe ogłoszenie, na zajawce kontur, wbijajcie na Instagrama!
Oczyszczenie Zalewskiego
Potem przychodzi otrzeźwienie. Tak też było w sprawie Nicoli Zalewskiego. Informator Corony w programie „Cerbero Podcast” zdradził, że wszystko zmyślił za zaproponowane mu dwadzieścia tysięcy euro, choć od początku wiedział, że to niemoralne, niestosowane, niefajne i karalne. Cóż, niewielką ma cenę za próbę zniszczenia komuś życia… Karma wraca.
Zalewski mógł na tym zgrupowaniu U-21 czuć się zagubiony i przytłoczony. Nawet jeśli tak było, z Estonią zupełnie nie było tego widać. Przy golu Michała Rakoczego na 1:0 zaliczył bardzo przytomną asystę. Druga bramka to zaś efekt kapitalnego dryblingu i klasowego wykończenia 21-letniego pomocnika. Już na tym etapie było pozamiatane, a piłkarz Romy generalnie przez całe spotkanie wyglądał o kilkanaście klas lepiej niż rywale z piłkarskich peryferii Europy. Cieszył się z tego widoku Probierz. Nic dziwnego, dopiero naoglądał się z bliska seniorskiej reprezentacji, która męczyła się z Wyspami Owczymi i Mołdawią.
Młodzieżówka daje przykład
I dokładnie, Polska U-21 zagrała tak, jak na minionym zgrupowaniu zagrać powinna seniorska kadra Polski. Świetny był Rakoczy – strzelał, kreował, dogrywał, pchał grę do przodu. Skuteczny był Filip Szymczak – musi częściej, również w Lechu, być tak pazerny w szesnastce. Bardzo dobrą zmianę dał Tomasz Pieńko, który bawił się na skrzydełku, naciął Sandera Liita na faul w polu karnym, a następnie ustalił wynik na 5:0. Właściwie mogło skończyć się wyżej, dużo wyżej, może i nawet 10:0. Dość powiedzieć, że Kajetan Szmyt i Szymon Włodarczyk nie wykorzystali rzutów karnych. Ten drugi ewidentnie ostatnio się zaciął po kapitalnym początku w Austrii, bo w pół godziny zmarnował tak dużo sytuacji podbramkowych, że w pewnym momencie nawet on sam musiał stracić rachubę.
Nie było idealnie. Szczególnie w pierwszej połowie, kiedy Mateusz Łęgowski zaliczył ponadprzeciętną liczbę głupich strat, a Łukasz Bejger prawie wbił samobója, ale to czepialstwo, 5:0 wszystko rekompensuje. No i widać, że zdolna, może nawet bardzo zdolna jest to grupa młodych piłkarzy. Grupa eliminacyjna nie jest łatwa, trzeba będzie wygrywać nie tylko z Estonią i Kosowem, ale też Bułgarią, Izraelem i przede wszystkim z Niemcami, ale jeszcze raz: historia dorosłej kadry pokazuje, żeby nie bujać w obłokach. Malutkich też trzeba umieć lać.
Polska U-21 5:0 Estonia U-21
Rakoczy 7′, Zalewski 22′, Szymczak 44′, 58′, Pieńko 73′
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Reprezentacja Polski to Midas na opak. Wszystko zamienia w gówno
- Dyskutujmy poważnie. To nie Patryk Peda jest dziś problemem reprezentacji
- Ciarki żenady. Top 15 najbardziej wstydliwych momentów eliminacji Euro 2024
- Zespół, który zatrzymał się w pół drogi. Wynik – jak rzadko – gorszy niż gra
- Dziwny przypadek Tomasza Kędziory
Fot. Newspix