Reklama

Dziwny przypadek Tomasza Kędziory

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

17 października 2023, 11:02 • 6 min czytania 0 komentarzy

Przed październikowym zgrupowaniem w mediach rozgorzała debata na temat obsady środka obrony reprezentacji Polski. Atmosferę powołaniami podgrzał sam selekcjoner Michał Probierz, nominując m.in. Patryka Pedę. W ostateczności jednym ze stoperów był dwukrotnie nominalny prawy defensor Tomasz Kędziora. Kolejne mecze pokazały, że to marny pomysł.

Dziwny przypadek Tomasza Kędziory

Masz 29 lat, pierwsze powołanie do reprezentacji Polski otrzymałeś ponad osiem lat temu, grasz w zagranicznym klubie z basenu Morza Śródziemnego, występującym w europejskich pucharach, sam jesteś podstawowym zawodnikiem. Nie chodzi tu o Piotra Zielińskiego. Ten opis dotyczy Tomasza Kędziory, który od lat trwa w naszej kadrze. Trwa, bo przez sześć lat od oficjalnego debiutu, a ponad osiem od pierwszego powołania na dłuższy czas nie zaznaczył w niej swojej obecności. Gdy w końcu otrzymał szansę gry w podstawowym składzie u dwóch selekcjonerów z rzędu, kiepsko ją wykorzystał. Pozostaje zatem piłkarzem za dobrym, by go pominąć, ale również za słabym, żeby na stałe wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie.

Reprezentacja Polski. Tomasz Kędziora – najbardziej doświadczony środkowy obrońca

21 meczów rozegrali łącznie wszyscy nominalni środkowi obrońcy powołani przez Michała Probierz na październikowe zgrupowanie. Patryk Peda czekał na swój pierwszy mecz w seniorskiej kadrze. Jakub Kiwior i Mateusz Wieteska są zawodnikami, którzy jako ostatni debiutowali w drużynie narodowej sposób wszystkich aktualnych reprezentantów. Było to w czerwcu zeszłego roku. Najdłuższy staż miał zatem Sebastian Walukiewicz, choć rozegrał on zaledwie trzy spotkania. Nowy selekcjoner celowo zrezygnował z doświadczenia, jakie posiadał Jan Bednarek, na rzecz nowego rozdania. Niemniej jednak nie trzeba przywoływać przykładu zawodnika Southampton, by obnażyć brak doświadczenia środka obrony Probierza. Tomasz Kędziora również rozegrał więcej meczów – 30 – niż cała wymieniona czwórka.

Podczas październikowego zgrupowania dopisał kolejne dwa występy. Po raz pierwszy w karierze udało mu się utrzymać miejsce w wyjściowej jedenastce, pomimo zmiany selekcjonera. Za Fernando Santosa był podstawowym stoperem. Opuścił jednie pierwsze zgrupowanie. Natomiast w kolejnych czterech spotkaniach zawsze wychodził w podstawowym składzie, choć już po meczu z Niemcami sygnalizowaliśmy, że nie będzie stanowił o przyszłości kadry na tej pozycji. Santos się jednak uparł i nawet jeśli Kędziora nie grał na środku obrony w PAOK Saloniki, to i tak wystawiał go właśnie tam.

Wszystko dlatego, że zyskał w oczach Portugalczyka, rezygnując z dłuższych wakacji przed czerwcowym zgrupowaniem. – Zmotywowało mnie to, że mogę lepiej przygotować się do treningów z całą reprezentacją, gdyż trochę wcześniej skończyłem ten sezon. Skorzystałem więc z okazji, że mogę potrenować. To nie jest tak, że mamy wakacje. Każdy pracuje, przygotowuje się do poniedziałku, kiedy zaczniemy zgrupowanie z całą grupą – stwierdził zawodnik, cytowany przez Polskie Radio 24.

Reklama

Niechlujny, słaby w rozegraniu i bez warunków

Niewielkim kosztem zyskał miejsce w podstawowym składzie. Do reprezentacji jednak niewiele wniósł. W czterech meczach straciliśmy pięć goli. Ponieśliśmy dwie bolesne porażki z Albanią oraz Mołdawią. Na pewno nie wszystko to wina 29-latka, bo zazwyczaj prezentował się dość solidnie, ale i tak zostanie zapamiętany, jako ten, który dał się zrobić Farerowi na chamski zamach, w wyniku czego wylądował na tyłku. Jeszcze gorszy obraz pozostawił po sobie październikowym zgrupowaniu.

Niechlujność, nieumiejętność wychodzenia spod pressingu i to przeciwko napastnikom ze 159. i 131. reprezentacji świata, słabe rozegranie piłki i błędy w kluczowych akcjach, jak w drugim październikowym spotkaniu z Mołdawią. Nawet totalny żółtodziób w kadrze i zawodnik, grający na co dzień w Serie C prezentował się solidniej i pewniej na tle Kędziory. Do tego posiada przeciętne warunki fizyczne jak na środkowego obrońcę, a to duży mankament, o którym otwarcie selekcjoner powiedział otwarcie w „Kanale Sportowym”. Nic więc dziwnego, że Santos był dopiero drugim selekcjonerem, który przez ostatnie osiem lat potrafił wkomponować Kędziorę do podstawowego składu. Podobnego zabiegu próbował Probierz, ale okazał się on fiaskiem.

Wcześniej na 29-latka regularnie stawiał tylko Jerzy Brzęczek. W przeciwieństwie do Portugalczyka wystawiał go na nominalnej pozycji – prawej obronie. Wobec ciągłych problemów z obsadą lewej defensywy przesunął Bereszyńskiego na tę stronę boiska, a Kędziora zajął miejsce na przeciwległym brzegu. Efekt był taki, że w eliminacjach do mistrzostw Europy straciliśmy tylko pięć bramek, zapewniliśmy sobie awans na Euro 2020, a piłkarz PAOK, opuszczając tylko jeden mecz, zaliczył dwie asysty.

Pozycja? Zapchajdziura

Może to zatem sposób, by Kędziora dalej liczył się w reprezentacji? Jednak czy ma teraz jakiekolwiek szanse na grę na prawej obronie? W hierarchii bocznych defensorów bądź wahadłowych plasuje się na piątym miejscu. Przed nim są Matty Cash, Paweł Wszołek, Bartosz Bereszyński i Przemysław Frankowski. I choć jest to w pewnym stopniu generalizowanie bowiem na jednej stronie w ostatnim spotkaniu z Albanią występowali zarówno Cash, jak i Bereszyński, to równie dobrze do tego grona należałoby dopisać Jakuba Kamińskiego, który w Wolfsburgu i w starciu z Mołdawią pokazał, że mógłby poradzić sobie w takim układzie. Kędziorze zdecydowanie bliżej jest do wyjściowego składu jako środkowy obrońca, szczególnie jeśli dalej gralibyśmy w ustawieniu z trójką z tyłu.

Po co zatem kadrze Kędziora? Przez osiem lat od pierwszego powołania, nie zagrał w ani jednym meczu na wielkiej imprezie, a byliśmy już na czterech takich. Mało tego, pojechał tylko na jeden turniej mistrzowski – Euro 2020. Czy to zatem mentalny lider, który dba zarówno o atmosferę, jak i odpowiednią hierarchię w reprezentacji? Nie. A może to joker, wchodzący z ławki i dający przewagę w rywalizacji z podmęczonymi rywalami? Również nie. Najlepszym określeniem dla 29-latka jest zapchajdziura. W sytuacjach krytycznych zagra na prawej, lewej obronie lub w środku defensywy. Raczej nic nie powinien zepsuć, ale i mocno nie pomoże. To rola niewdzięczna. Nie każdy się do niej nadaje, a na pewno nie zawodnik z rozdętym ego. A dla Kędziory już samo powołanie jest dużą nobilitacją.

Reklama

Lata lecą, trochę już tu jestem. Dobrze się z tym czuję, bo grałem, nie miałem większych kontuzji i mam dużo doświadczenia – mówił dziennikarzom 29-latek podczas czerwcowego zgrupowania.

I tak Kędziora będzie sobie jeździł do Mołdawii, Walii, Albanii, Włoch, czy jak teraz na Wyspy Owcze oraz innych miejsc w Europie, żeby z pierwszego siedzenia ławki rezerwowych oglądać poczynania kolegów. Już w przyszłym roku skończy 30 lat. Prędzej czy później dosięgnie go powracająca medialna kosa odmłodzenia kadry i już więcej go w niej nie zobaczymy. A jego licznik zatrzyma się na 35., może 40. występach w kadrze, czyli tyle, co Tomasz Łapiński czy Michał Pazdan, ale akurat jego z żadnego meczu z orzełkiem na piersi nie zapamiętamy.

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. FotoPyk

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

0 komentarzy

Loading...