Wisła Płock w ostatnich tygodniach wygląda, gra i punktuje coraz lepiej. Niemrawy start poszedł w niepamięć, gdy Nafciarze w świetnym stylu ograli Polonię Warszawa na otwarcie nowego obiektu. Drużyna Marka Saganowskiego poprawiła to później zasłużoną, choć już nie tak efektowną, wygraną ze Stalą Rzeszów. Teraz rozbity w Płocku został GKS Tychy, ekipa z ligowego podium, dzięki czemu zespół z Mazowsza sam doskoczył do niego na punkt.
Podopiecznym Marka Saganowskiego dziś się poszczęściło. Szczęście Wisły nie polegało na tym, że na zwycięstwo nie zasługiwała. Uśmiechem losu okazało się dla niej to, że sędziom nie udało się spieprzyć jej serii, choć dzielnie próbowali to zrobić.
Najpierw jednak rywale zachowali się fair play i postanowili nie skorzystać z kontrowersyjnego rzutu karnego – Emile Thiakane starł się bark w bark z Marcelem Błachewiczem, w teorii wytrącił go z rytmu, ale typowa sytuacja, po której moglibyśmy się zastanowić, czy gdyby powtórzyła się jeszcze dziewięciokrotnie, za każdym razem werdyktem byłoby wskazanie na “wapno” – a potem Damian Kos udowodnił, że nasi arbitrzy po pierwsze nie mają najlepszych tygodni, po drugie, że bez VAR-u w zasadzie nie istnieją.
Bramka ze spalonego w erze VAR? W 1. lidze to możliwe
Damian Kos nie zauważył rzutu karnego
Dziesięć sekund. Tyle potrzebowaliśmy, żeby na podstawie powtórki ocenić, że sędzia popełnił koszmarny błąd, gdy uznał, że Fryderyk Gerbowski perfidnie symulował faul po wślizgu Jakuba Bierońskiego. Sędziom zajęło to nieco dłużej. Najpierw przez kilka chwil zastanawiano się, czy w ogóle wzywać Kosa do monitora. Potem sam Kos urządził sobie seans, przełączając ujęcia jakby właśnie ogarniał montaż nowego Marvela, mimo że już pierwsze pokazało, że Bieroński ewidentnie ostemplował rywala i sędzia się pomylił.
Przy pierwszym rzucie karnym arbiter konsultował się z kolegami z wozu, żeby upewnić się, że podjął właściwą decyzję. Tak jak mówimy: w erze VAR sędziowie coraz bardziej tracą pewność, mając przekonanie, że w razie czego i tak ktoś ich błąd naprawi. Z pięciu doliczonych minut zrobiło się dziesięć, ale Nafciarze nie narzekali. Kartkę Gerbowskiego cofnięto (co za przypadek!), Łukasz Sekulski zapakował gola do szatni, Wisła Płock objęła prowadzenie.
W ramach ciekawostki i uzupełnienia – przypomnijmy, że dopiero co PZPN zatwierdził zmiany na liście sędziów międzynarodowych. Tak, tak – Damian Kos się na niej znalazł.
Łukasz Sekulski bierze odpowiedzialność za Wisłę Płock
Resztę roboty zrobiła już sama Wisła. Kapitalną akcję zagrali Nafciarze tuż po przerwie. Kilkanaście sekund po wznowieniu gry piłka zatrzepotała w siatce Macieja Kikolskiego po tym, jak Thiakane wypuścił górą Milana Spremo, a ten bardzo przytomnie wycofał futbolówkę do wbiegającego w pole karne Sekulskiego. Kapitan spadkowicza z Ekstraklasy został w Płocku, żeby wziąć odpowiedzialność na zespół i pomóc mu w powrocie do elity. Trzeba przyznać, że wychodzi, bo tylko w tym meczu do dwóch bramek Sekulski dołożył zatrzymanie na linii strzału Jakuba Tecława.
Sekulski zresztą dubletem wspiął się na fotel lidera klasyfikacji strzelców. Odrodzenie Wisły ma jego twarz:
- dublet z Polonią Warszawa (karny i strzał z bliska)
- gol na wagę wygrany ze Stalą Rzeszów (znów przytomne zachowanie w pobliżu bramki)
- dublet z GKS-em Tychy (karny i wspomniana już akcja ze Spremo)
Trzeciego gola też zresztą wypracował właśnie on. Pośrednio, bo pośrednio, ale jednak wszystko zaczęło się od tego, że faulował go Nemanja Nedić. Później Czarnogórzec nie popisał się przy dośrodkowaniu Fabiana Hiszpańskiego, łamiąc linię spalonego i przegrywając główkę z Adamem Chrzanowskim.
Bramka numer cztery to już inny temat, trochę radosnego grania. Jakub Gric zdecydował się na strzał szczupakiem z szesnastu metrów i — o dziwo — wyszło. GKS zrewanżował się skuteczną główką Jakuba Budnickiego, ale tyszan bardziej zadowoli pewnie odegranie się na Nafciarzach w czwartek. Tak się bowiem składa, że za parę dni Wisła pojedzie do GKS-u na mecz pucharowy.
Może chociaż wtedy obejdzie się bez kontrowersji.
Wisła Płock – GKS Tychy 4:1 (1:0)
Sekulski 45+9′, 46′, Chrzanowski 61′, Gric 87′ – Budnicki 90+4′
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- „Uczeń” Marcelo Bielsy na swoim. Radosław Bella – trener godny uwagi
- Wisła Kraków w kryzysie. Analizujemy problemy zespołu Radosława Sobolewskiego
- Valmiera FC i Szwajcarzy z koneksjami na wschodzie. Jak Lechia Gdańsk chce wrócić do Ekstraklasy?
- Odra Opole buduje stadion i rozwija klub. „Marzenie? Być solidnym ekstraklasowiczem”
fot. Newspix