Przerwa na mecze reprezentacji to moment, w którym często lecą trenerskie głowy. Niekiedy chwila czasu na spokojny trening przed kolejnymi spotkaniami o punkty wystarczy, żeby klubowi działacze zdecydowali się na zmianę szkoleniowca. Teraz przerwa w ligowych zmaganiach wyniesie dwa tygodnie. Przed 7. kolejką Ekstraklasy zastanawiamy się, w których starciach trenerzy będą grali o swoje posady. Są przynajmniej dwa takie przypadki.
W końcu nie będzie żadnych przełożonych meczów, bo do gry po podbojach w eliminacjach europejskich pucharów wracają Raków Częstochowa i Legia Warszawa. Mistrz Polski i zdobywca Pucharu Polski zagrają odpowiednio w fazie grupowej Ligi Europy oraz Ligi Konferencji. Trenerzy Dawid Szwarga i Kosta Runjaić z pewnością mogą być spokojni o bezpieczeństwo swoich posad, ale po trudnych i wyczerpujących europejskich starciach będą musieli szukać rotacji w swoich kadrach, żeby zluzować najbardziej wyeksploatowanych graczy.
ZAPOWIEDŹ, 7. KOLEJKA EKSTRAKLASY
ŁKS Łódź – Warta Poznań (piątek, 1 września, 18.00).
Wydaje się, że akurat w tej parze szkoleniowcy na razie mogą liczyć na zaufanie. Kazimierz Moskal wprowadził łodzian do Ekstraklasy po czterech latach spędzonych w I lidze. Po pierwszych dwóch kolejkach obecnych rozgrywek wydawało się, że ŁKS nie wyciągnął wniosków z ostatniego spadku z elity i znów będzie grał zbyt odważną ofensywną piłkę, którą stosunkowo łatwo będzie kontrować. Po porażkach z Legią (0:3) i Ruchem Chorzów (0:2) przyszła jednak wygrana z Koroną (2:1), a następnie przegrana w derbach z Widzewem (0:1), wygrana z pogrążoną w kryzysie Pogonią Szczecin (1:0) i potknięcie z innym beniaminkiem – Puszczą Niepołomice (1:2).
Martwić władze ŁKS może fakt, że ich zespół w pierwszych sześciu kolejkach grał z dwoma pozostałymi beniaminkami i w obu przypadkach przegrywał. Do tego doszła bolesna porażka w prestiżowych Derbach Łodzi. Mimo wszystko trener Moskal powinien jeszcze dostać czas na w miarę spokojną pracę. No chyba, że dziś Warta wysoko pokona Rycerzy Wiosny. Ewentualny bilans 2 zwycięstwa i 5 porażek może sprawić, że wokół szkoleniowca zaczną się spekulacje.
Na zupełnie innym biegunie jest Dawid Szulczek. W ostatnich dwóch sezonach przyzwyczaił do robienia wyników ponad stan i mimo zaledwie jednej wygranej (z Górnikiem 2:0) w dotychczasowych meczach, nikt w Poznaniu nie myśli o pożegnaniu z 33-latkiem. Inna sprawa, że poznaniacy w obecnych rozgrywkach bardzo polubili się z remisami. Wspólnie z Cracovią mają ich obecnie po trzy, co jest drugim wynikiem w lidze po Piaście Gliwice (cztery remisy). Podziały punktów z Rakowem (2:2), Ruchem (2:2) i Cracovią (0:0) mają różną wymowę. Do tego doszły dwie porażki z Pogonią (0:1) i Radomiakiem (2:3). Zieloni jak przegrywają to minimalnie. Poza tym po letnich odejściach i kontuzjach Szulczek musiał delikatnie rzeźbić ze składem. Teraz sytuacja zdrowotna poprawia się, a co za tym idzie przynajmniej w teorii powinny pojawić się lepsze wyniki.
Ruch Chorzów – Stal Mielec (piątek, 1 września, 20.30)
Niebiescy są w strefie spadkowej, ale nadal można wyczuć, że klub jest w pewnej euforii po awansie. W końcu Ruch wrócił do elity po siedmiu latach przerwy, w trakcie której zaliczył między innymi jeden sezon w III lidze. Bilans trzech porażek (Zagłębie Lubin 1:2, Legia 0:3 i Jagiellonia 0:1), dwóch remisów (Warta 2:2 i Piast 0:0) i zwycięstwa (ŁKS 2:0) nie sprawia jednak, że pozycja trenera Jarosława Skrobacza jest zagrożona. W ostatnich dniach chorzowianie zakontraktowali nowego zawodnika – Miłosza Kozaka z Górnika Łęczna, za którego zapłacili 350 tys. zł i pewnie on ma rozruszać drugą linię chorzowian. Niezależnie od rezultatu dzisiejszego spotkania Skrobacz na pewno będzie miał spokój.
W Stali Kamil Kiereś może być pewny, że w trakcie zgrupowania reprezentacji będzie mógł spokojnie popracować ze swoim zespołem. Bilans po pierwszej części sezonu to: dwa zwycięstwa (Radomiak 2:0 i Śląsk 3:1) oraz po dwa remisy (Cracovia 2:2 i Piast 0:0) i dwie porażki (Puszcza 0:1 i Raków 0:2). Biorąc pod uwagę ruch transferowy, jaki miał miejsce w Mielcu (16 przyjść i 14 odejść piłkarzy), to dorobek punktowy (8 oczek i 7. miejsce) trzeba uznać za zaskakująco dobry. Na Podkarpaciu doszło do kadrowej rewolucji, która na razie sprawia, że nadal Stal może wygrać z każdym w Ekstraklasie.
Radomiak – Piast Gliwice (sobota, 2 września, 15.00)
Radomska maszyna powoli się rozkręca. Z naciskiem na powoli. Trener Constantin Galca ma podwójną obsadę niemal na każdej pozycji i widać, że Radomiak może wejść w tym sezonie na wyższy poziom. Brakuje jednak stabilizacji o czym świadczą wyniki: trzy wygrane (Górnik Zabrze 2:0, Pogoń 2:0 i Warta 3:2) i trzy porażki (Lech 0:2, Cracovia 0:1 i Stal 0:2). W Radomiu byłoby więcej punktów, gdyby Pedro Henrique częściej trafiał do siatki zamiast obijać słupki i poprzeczki. Nikt we władzach klubu nie myśli o tym, żeby rozstawać się z rumuńskim szkoleniowcem. Latem istniało niebezpieczeństwo, że ktoś będzie chciał go podkupić (mówiło się o zainteresowaniu klubów z Bliskiego Wschodu), ale sam Galca odrzucił taką możliwość. Przy Struga przerwa na mecze reprezentacji minie zapewne na zgrywaniu drużyny, żeby uwolnić jej spory potencjał.
Z kolei Piast na razie idzie na rekord remisów (Stal 0:0, Górnik 0:0, Cracovia 1:1 i Ruch 0:0). Ponadto zespół Aleksandara Vukovicia minimalnie przegrał z Lechem (1:2) i nieznacznie pokonał Raków (2:1). O tym, że gliwiczanie są w stanie wygrać z każdym wiemy od wiosny poprzedniego sezonu w trakcie, której gliwiczanie zaliczyli serię trzynastu meczów bez porażki, na którą złożyło się dziesięć zwycięstw i trzy podziały punktów. Zakończyło się to piątym miejscem na koniec poprzednich rozgrywek. Piast musi poprawić skuteczność. Być może w Radomiu nie zagra już Arkadiusz Pyrka. Niespełna 21-latek ma odejść do szwajcarskiego Basel za 2,5 mln euro. Vuko będzie musiał znaleźć jego zastępcę na prawej stronie. Pewnie nie będzie to łatwe, ale znając Serba powinien sobie z tym poradzić. On zwolnieniem nie musi się zupełnie martwić.
Cracovia – Korona Kielce (sobota, 2 września, 17.30)
Jacek Zieliński jest w zupełnie innym miejscu niż Kamil Kuzera. Najstarszy obecnie ligowy szkoleniowiec radzi sobie zaskakująco dobrze, bo Pasy obok Legii jeszcze nie przegrały w tym sezonie. Bilans dwóch zwycięstw (Radomiak 1:0 i Zagłębie Lubin 2:1) i trzech remisów (Stal 2:2, Piast 1:1 i Warta 0:0) jest zaskakujący, bo do tego tygodnia krakowski zespół nie dokonał żadnych transferów pozyskujących. Działacze sprowadzili Zielińskiemu dwóch obrońców – Kamila Glika (ma zaległości treningowe, w tym meczu jeszcze nie zagra) i Duńczyka Andreasa Skovgaarda. Wygląda na to, że w rotacji Pasów w końcu pojawi się więcej niż 13-14 zawodników, co może się przełożyć na większą wynikową stabilność.
Z kolei Kuzera po kapitalnej wiośnie, która pozwoliła Koronie zostać w lidze, ma teraz słabszy moment. Kielecki zespół zamyka obecnie tabelę z bilansem zwycięstwa (Zagłębie 2:0), remisu (Śląsk 1:1) i trzech porażek (ŁKS 1:2, Górnik 0:1 i Legia 0:1). Nikt o zdrowych zmysłach nie pożegna się z 40-latkiem, który w poprzednim sezonie zupełnie odmienił grę Korony. Na pewno ma duży kredyt zaufania i dostanie przynajmniej kilka szans, jeżeli jakiś stały kryzys przyciśnie jego drużynę. W ostatnim spotkaniu Korona pokonała Miedziowych i to na pewno nieco uspokoiło sytuację.
Lech Poznań – Górnik Zabrze (sobota, 2 września, 20.00)
To starcie dwóch klubów i trenerów, dla których początek sezonu jest bardzo trudny. Kolejorz zawalił przede wszystkim w eliminacjach Ligi Konferencji, gdzie sensacyjnie odpadł w III rundzie ze Spartakiem Trnawa (2:1 i 1:3). Sytuacja w Ekstraklasie nie jest tragiczna, ale poznaniacy już zdążyli zremisować z Zagłębiem Lubin (1:1) i przegrać ze Śląskiem (1:3). Ta ostatnia porażka miała miejsce już po odpadnięciu ze Słowakami. Piłkarze Lecha są pewnie w mentalnym dołku. Jeszcze przed dwumeczem ze Spartakiem Kolejorz pokonał Piasta (2:1) i Radomiaka (2:0), ale wtedy w drużynie były zupełnie inne nastroje. John van den Brom w poprzednim sezonie doprowadził swój zespół do ćwierćfinału Ligi Konferencji i zajęcia trzeciego miejsca w lidze. Teraz Holender musi pokazać, że potrafi zarządzać kryzysem i mentalnie podnieść swoją ekipę. Lech ma silną i wyrównaną kadrę, która była budowana z myślą o regularnej grze w Europie. Tej jak wiadomo nie będzie. W teorii poznański klub jest głównym faworytem do mistrzostwa, bo jego główni ligowi rywale w walce o tytuł – Raków i Legia – będą jesienią dzielili swoją uwagę między ligę i rozgrywki europejskie, a to naszym klubom nie wychodzi najlepiej. Ewentualne zwycięstwo z Górnikiem może być ważnym przełamaniem. Jeżeli kolejny raz gospodarzom powinie się noga, to Holender będzie miał “ciepło”, ale jego zasługi z przeszłości pewnie obronią jego pozycję.
Duże zasługi dla swojego zespołu ma też Jan Urban. Wydawało się, że Górnik będzie zamieszany wiosną w walkę o utrzymanie, a szkoleniowiec po powrocie do klubu poukładał grę drużyny i ostatecznie zajął z nią szóste miejsce. Teraz jest dużo gorzej, bo Górnicy zanotowali tylko jedno zwycięstwo z Koroną (1:0), mieli remis z Widzewem (1:1) i zanotowali trzy porażki z Radomiakiem (0:2), Wartą (0:2) oraz Jagiellonią (1:4). Zwłaszcza ten ostatni mecz pokazuje, że zespół jest w dużym dołku. W słabszej formie są Lukas Podolski, Damian Rasak czy Daisuke Yokota, a obrona mocno przecieka. W Zabrzu nigdy nic nie jest pewne, jeżeli chodzi o stabilność posady dla trenera, bo często zmieniają się tam koncepcje. Po poprzednich rozgrywkach Urban ma jednak silną pozycję wśród kibiców i trudno spodziewać się, żeby w miejskim ratuszu ktoś podjął decyzję o rozstaniu z nim po słabym początku nowych rozgrywek. Niemniej Górnik musi zacząć grać lepiej. W przeciwnym razie szkoleniowiec może być pierwszym, który zapłaci głową za słabsze wyniki.
Śląsk Wrocław – Jagiellonia Białystok (niedziela, 3 września, 12.30)
Nawet władze Ekstraklasy SA muszą być w szoku, że będzie to spotkanie trzeciej drużyny (Śląsk) z obecnym liderem (Jagiellonią). Mecze na szczycie zazwyczaj nie są przecież ustawiane na 12.30 w niedzielę. Wrocławianie mają obecnie serię trzech kolejnych zwycięstw: Lech (3:1), Widzew (2:0) i Pogoń (2:0). W pierwszych trzech kolejkach był ponadto remis z Koroną (1:1) i porażki z Zagłębiem (2:1) i Stalą (1:3). Jacek Magiera ogarnął swój zespół. Mistrzowskim ruchem było przekazanie opaski kapitana Erikowi Exposito. Hiszpan już nie tylko strzela, ale też kapitalnie dogrywa piłki kolegom. Nic dziwnego, że we Wrocławiu odrzucili ofertę Rakowa, który za hiszpańskiego napastnika oferował nawet milion euro. Exposito jest dla Śląska bezcenny. Podobnie jak trener Magiera, który poukładał klocki we wrocławskiej drużynie.
W Białymstoku niektórzy porównują start obecnych rozgrywek z tym, co działo się w klubie w sezonie 2014/15. Wtedy również były obawy, że znowu Duma Podlasia będzie się bronić przed spadkiem, a wszystko skończyło się brązowymi medalami. Do tego jeszcze daleko, ale cztery zwycięstwa (Puszcza 4:1, Widzew 2:1, Ruch 1:0 oraz Górnik 4:1) i jedna porażka Jagi (do tego z mistrzem Polski – Rakowem 0:3) na starcie rozgrywek – to budzi szacunek. Zwłaszcza, że Jagiellonię prowadzi 31-latek Adrian Siemieniec. Młody trener ma teraz bardzo silną pozycję i on w trakcie przerwy na kadrę będzie musiał się zastanawiać się głównie nad tym, jak utrzymać formę na przykład Bartłomieja Wdowika.
Zagłębie Lubin – Pogoń Szczecin (niedziela, 3 września, 15.00)
W tym starciu w końcu jest kandydat do zwolnienia. Jens Gustafsson solidnie zapracował na swoje obecne położenie. Wszystko, co budował runęło jak domek z kart po porażce 0:5 z Gentem w III rundzie eliminacji Ligi Konferencji. Później były porażki z Radomiakiem (0:2), ŁKS-em (0:1) i Śląskiem (0:2). W Pogoni obecnie nic nie funkcjonuje. Z przodu brakuje wykończenia, a z tyłu… tam jest prawdziwy pożar. Dante Stipica po kontrowersjach ze swoim urazem szyi jest obecnie w rezerwach, Bartosz Klebaniuk cały czas nie odkręcił się po fatalnym występie w Gandawie, a obrońcy grają radosny futbol. Cała gra defensywna Portowców to obecnie żart. Ewentualna przegrana w Lubinie może oznaczać pożegnanie ze Szwedem. Sam szkoleniowiec chyba wie, że z Zagłębiem gra o posadę.
Jak już jesteśmy przy Miedziowych, to czasami ma się wrażenie, że tam jakaś maszyna losuje formę zawodników na każdy mecz i dzień. Wyniki? Trzy zwycięstwa (Ruch 2:1, Śląsk 2:1 i Puszcza 1:0), remis z Lechem (1:1) i dwie porażki z Cracovią (1:2) oraz z Koroną (0:2). Pewnie sam Waldemar Fornalik nie wiem, co w każdej kolejce pokaże jego zespół. W Lubinie brakuje stabilizacji wynikowej, a podstawy do tego są, bo kadrowo drużyna wygląda zdecydowanie lepiej niż w poprzednim sezonie. Waldek King w trakcie przerwy na mecze reprezentacji będzie musiał pomyśleć, co zrobić, żeby Dąbrowski, Chodyna, Pieńko czy Kurminowski pokazywali częściej swoje niemałe (jak na naszą ligę) umiejętności.
Legia Warszawa – Widzew Łódź (niedziela, 3 września, 17.30)
Ligowy klasyk. Ten z poprzedniego sezonu przy Łazienkowskiej był kapitalnym widowiskiem. Według nas jednym z lepszym w całym sezonie. Skończyło się wtedy wynikiem 2:2, a bliżej wygranej byli goście z Łodzi. Oglądając tamto spotkanie człowiek żałował, że sędzia odgwizdał jego koniec. Wtedy Janusz Niedźwiedź był szefem. To było 24 lutego. Od tamtego momentu RTS wygrał zaledwie trzy (!) spotkania w lidze. Ponadto trzy zremisował i poniósł aż dwanaście (!) porażek. Nie można więc powiedzieć, że szkoleniowiec nie dostał szansy na wyjście z kryzysu. Serial o Widzewie na Canal+ pokazał, że był on zagrożony w trakcie poprzednich rozgrywek. W teorii trudno zwolnić szkoleniowca w naszej lidze po wyprawie na Łazienkowską. Legia przecież nie przegrała u siebie przez cały ostatni sezon. Dużo będzie zależało od okoliczności. Trzeba pamiętać, że zdobywcy Pucharu Polski są po twardym boju z Midtjylland (1:1, 6:5 w karnych), zakończonym dopiero po konkursie jedenastek. Kosta Runjaic będzie więc rotował składem. Widzew może więc zagrać z drugim garniturem warszawskiego zespołu. Przyszłość Niedźwiedzia może być też uzależniona od tego, jak jego zespół się zaprezentuje. To może zdecydować o tym czy w trakcie przerwy na mecze reprezentacji szkoleniowiec będzie głowił na tym jak poprawić wyniki Widzewa, czy może będzie planował odpoczynek po zwolnieniu.
W Legii nastroje są zupełnie inne. Jest euforia po awansie do fazy grupowej Ligi Konferencji i wyczekiwanie na kolejne wzmocnienia. Ponoć do stolicy mają zawitać jeszcze stoper i lewy wahadłowy. A Kosta Runjaić musi się koncentrować na tym, jak skutecznie grać na dwóch frontach.
Raków Częstochowa – Puszcza Niepołomice (niedziela, 3 września, 20.00)
Pod Jasną Górą pewnie cały czas mają poczucie niedosytu w związku z przegranym dwumeczem z Kopenhagą w IV rundzie eliminacji Ligi Mistrzów (0:1 i 1:1). Te elitarne rozgrywki naprawdę były blisko. Na pocieszenie pozostaje faza grupowa Ligi Europy. Zespół Dawida Szwargi musi też wrócić na ligowe boiska i zacząć punktować. W końcu Raków to obrońca tytułu mistrza Polski. W trakcie kampanii eliminacyjnej w pucharach częstochowianie dwa razy stracili punkty w lidze (Warta 2:2 i Piast 1:2), ale rozegrali tylko cztery spotkania. Ponadto wygrali z Jagiellonią (3:0) i Stalą (2:0). Z Puszczą pewnie zobaczymy na boisku kilku zmienników. Szwarga o swoją posadę jeszcze długo nie będzie się musiał martwić. Zmaganiami w Europie zapracował na duży kredyt zaufania. W trakcie przerwy na mecze drużyn narodowych szkoleniowiec będzie musiał obmyślić plan podobny do tego, który w Warszawie będzie przygotowywał Runjaic, dotyczący tego jak skutecznie grać na dwóch frontach. Ponoć na Limanowskiego ma zawitać jeszcze przynajmniej jeden nowy napastnik.
W Niepołomicach od ośmiu lat nie wiedzą czym jest zmiana trenera. Tam Tomasz Tułacz ma status legendy po tym jak wprowadził klub do Ekstraklasy. Jakaś długa seria porażek też pewnie nie wpłynie na bezpieczeństwo jego posady. Prędzej z Puszczy odpaleni zostaną zawodzący piłkarze niż pierwszy szkoleniowiec. Na razie jednak beniaminek z Niepołomic spisuje się zaskakująco dobrze. Tak trzeba ocenić dwa zwycięstwa (Stal 1:0 i ŁKS 2:1), remis (Legia 1:1) i trzy porażki (Widzew 2:3, Jagiellonia 1:4, Zagłębie 0:1). W Częstochowie Puszcza zagra pierwszy raz bez Kewina Komara, po tym jak golkiper złamał kciuk podczas wydarzeń z festynu w Wiśniczu Małym. Niepołomiczanie intensywnie szukają bramkarza-młodzieżowca, który mógłby go zastąpić, bo występy dotychczasowej jedynki są wykluczone do końca roku. To jest obecnie największy kłopot trenera Tułacza, nad rozwiązaniem którego będą musieli się pochylić działacze.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Gdzie jest ta Legia? W Lidze Konferencji!
- Puszcza wzmacnia pomoc. Do beniaminka trafił kapitan Stali Rzeszów
Fot. Newspix