Po trzech ligowych porażkach Pogoni z rzędu w Szczecinie spokojnie być mogło, ale i tak jest bardziej nerwowo niż można by się spodziewać. Dzisiaj do drugiego zespołu został przesunięty Dante Stipica.
Wszystko zaczęło się od sprawy, którą opisywaliśmy wczoraj – kontuzji Dante Stipicy, której nabawił się na początku sierpnia przed rewanżem z Linfield w drugiej rundzie eliminacji Ligi Konferencji. Chorwat nie wystąpił w tym spotkaniu, ale od lekarzy miał zgodę na grę w kolejnej fazie – w Gandawie z Gent. Mecz rozgrywano sześć dni później. Bramkarz poleciał do Belgii, nie wystąpił (sam miał ocenić, czy jest gotowy), ale w czwartek ćwiczył indywidualnie na pełnych obrotach z Andrzejem Krzyształowiczem, a w piątek z całym zespołem.
Według specjalistów – nie było żadnych przeciwskazań do powrotu Stipicy na boisko.
Ale sam golkiper przed potyczką z Radomiakiem stwierdził, że wciąż czuje ból i nie da rady zagrać. Od tamtej pory nie ćwiczył z drużyną.
– Trudno powiedzieć, czy będzie gotowy po przerwie na kadrę. Jest poza drużyną od długiego czasu. To Dante sam powinien odpowiedzieć na to pytanie – powiedział w ostatni wtorek przed zaległą potyczką ze Śląskiem Wrocław trener Jens Gustafsson.
Najwyraźniej Chorwat poczuł się wywołany do tablicy i odpowiedział. Oto oryginalna treść pisowni wiadomości, którą zamieścił na Instagramie późnym wieczorem, w przededniu rywalizacji z ekipą z Dolnego Śląska:
– Moi przyjaciele i Portowcy, dziękuję bardzo za wsparcie i wiadomości podczas mojego trudnego czasu. Trzy tygodnie temu, na treningu, po jednym niewyjaśnionym skoku kolegi na moją szyję, przez który prawie moglem zostać sparaliżowany i gdzie moje życie prawie moglo sie skończyć tak, ja go znałem, tylko Bóg mnie uratował w tej okropnej sytuacji… po 20 dniach intensywnych terapii, po mojej ciężkiej pracy i ciężkiej pracy naszego personelu medycznego, w końcu powrót do zdrowia idzie w dobrym kierunku. Nie mogę się doczekać wrócić na boisko i świętować z Wami nasze zwycięstwa tak wspaniale, jak zawsze. Do zobaczenia wkrótce… – napisał Chorwat.
W klubie zdziwili się tą wiadomością, która brzmi, jakby bramkarz wręcz otarł się o kalectwo, a przecież od niemal miesiąca według badań nic mu nie jest. Sztabowi szkoleniowemu i samym zawodnikom nie spodobało się, że 32-latek opublikował coś takiego w takich okolicznościach – dzień przed meczem, a w związku z porą wręcz w dniu spotkania, do którego Pogoń przystępowała po dwóch porażkach z rzędu. Odebrali to jako stawianie siebie ponad drużyną.
Portowcy przegrali ze Śląskiem 0:2, a – jak odnotował Daniel Trzepacz z pogonsportnet.pl – Stipica nie podszedł z piłkarzami pod sektor ultrasów, mimo że wcześniej tak robił.
Dante Stipica, mimo iż nie grał w ostatnich meczach, to po spotkaniach schodził do zespołu i podchodził wraz z kolegami pod Młyn. Dziś go zabrakło, czy mi coś umknęło?
— Daniel Trzepacz (@d_trzepacz) August 30, 2023
Nie był to przypadek. Z tego, co usłyszeliśmy, po meczu w szatni granatowo-bordowych było gorąco. Temperatura dyskusji był wyższa niż zwykle po porażkach (bo w takiej sytuacji nigdy nie jest wesoło) i drużyna miała bardzo duże pretensje do Stipicy o opublikowanie tego komunikatu. Jak napisaliśmy, odebrano to jednoznacznie – zrobił z siebie ważniejszego od zespołu i to w momencie, kiedy ten znajduje się w trudnym położeniu. Tym bardziej że treść – np. sugestia, że ktoś wyrządził mu krzywdę specjalnie (“niewyjaśnionym skoku kolegi na moją szyję”) – też pozostawiała wiele do życzenia (delikatnie to ujmując…).
No i sama kwestia urazu. Od kilku tygodni sztab medyczny nie widzi przeciwskazań, by Stipica trenował z pełnym zaangażowaniem. Żadne badania nie potwierdzają, że coś mu jest, a mimo to sam zawodnik skarży się na ból. Nikt w klubie nie chciał na Chorwata na naciskać, jako że to delikatne sprawy i nie da się wykluczyć, że mimo wszystko z jakiegoś powodu go boli.
Ale z drugiej strony ból pojawił się akurat w momencie, kiedy Stipicy nie szło. Zawalał bramki, pojawiła się krytyka, pozycja w podstawowym składzie przestała być niepodważalna. Jakkolwiek to nie brzmi w kontekście ostatnich błędów Bartosza Klebaniuka, młodzieżowiec miał faktycznie prezentować się korzystnie na treningach i nawet słaby występ w Gandawie nie przesądził z miejsca, że od razu wróci na ławkę.
Zjazd Stipicy równie spektakularny jak Bargiela z K2. Od kozaka do przeciętniaka
I w takich okolicznościach Chorwat zaczął uskarżać się na ból, choć według lekarzy nie ma co boleć, bo badania niczego nie wykazują. Od specjalistów ma zielone światło na granie. Przynajmniej dla niektórych w drużynie wyglądało to na podejrzany zbieg okoliczności. Zresztą wypowiedź Gustafssona, że należy zapytać Dante, kiedy wróci, również brzmi, jakby trener nie do końca wierzył w dolegliwości 32-latka.
Gorąca dyskusja w szatni – spowodowana wpisem na Instagramie, kwestia kontuzji to mimo wszystko tło – po rywalizacji ze Śląskiem zaowocowała przesunięciem Stipicy do trzecioligowych rezerw.
– Decyzją sztabu szkoleniowego Dante Stipica został odsunięty od I zespołu. Bramkarz został przesunięty do drugiej drużyny, z którą rozpocznie pracę od początku przyszłego tygodnia – poinformowano w komunikacie na oficjalnej stronie Pogoni.
Na razie nie wiadomo, na jak długo i co dalej. Sprawa jest rozwojowa.
Stipica długo był jednym z najlepszych piłkarzy sprowadzonych do Pogoni po awansie do Ekstraklasy w 2012 roku. Przez pierwsze trzy lata bronił tak, jakby miał osiem rąk i koledzy nadali przydomek „Ośmiornica”. Zasłużenie został wybrany na bramkarza sezonu 2020/21. Ale od rozgrywek 2022/23 notuje systematyczny zjazd (babole z Broendby czy Linfield to tylko wisienki na torcie), stał się jedynie przeciętnym golkiperem w skali ligi, co potwierdzają wszystkie statystyki. A teraz dodatkowo nie dość, że nie dojeżdża na murawie, zaczął odstawiać gangsterkę poza nią.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Stipica i uraz szyi. Czy z Chorwatem naprawdę było tak źle?
- „Pan piłkarz na tle Karlstroema”. Fredrik Ulvestad, nowy pomocnik Pogoni
- Jak bardzo zabolą Raków kolejne kontuzje?
foto. Newspix