Rzadko kiedy w Ekstraklasie nasza ciekawość nad piłkarzem przeradza się w ekscytację tak szybko. Nie mówimy, że to się nie dzieje, bo właściwie w każdym sezonie pojawia się ktoś taki, kogo bardzo łatwo przewartościować zaledwie po kilku spotkaniach. Ale czy tak było choćby z Josue, na początku w Legii człapiącym z brzuszkiem panem piłkarzem? No, nie. A patrząc na sylwetkę i umiejętności, tym bardziej wydaje się, że nie będzie tak z Dino Hoticiem, w którego grze absolutnie można zakochać się od pierwszego wejrzenia.
Nie trzeba być specjalnym znawcą piłki nożnej, żeby zdać sobie sprawę, że Bośniak wszedł do naszych realiów tak, jakby wyszedł z kolegami na podwórko pod blokiem. Wyjął piłkę z szafy, założył korki, opuścił getry i zaczął robić show.
SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ
Hotić – ten gość ma skilla
Trzeba skręcić jednego z lepszych lewych obrońców ligi, Dawida Abramowicza? Spoko, jedna sztuczka, fajny balans ciałem i po sprawie. Trzeba zabawić się w klasyczną dziewiątkę w polu karnym? Nie ma problemu, 168 cm nie przeszkadza w strzelaniu bramek głową. Może dograć ładną asystą wewnętrzną częścią stopy lub zewniakiem? Dawać mi kolegów, strzelę gola Ishakiem lub Velde. A, chcecie, żebym lutował z rzutów wolnych? Wybaczcie, teraz się nie udało, załadowałem w słupek, ale co się odwlecze, to nie uciecze.
Tak w skrócie można na razie skomentować wejście Hoticia do Lecha Poznań. Ale co najważniejsze i rzuca się w oczy od razu, Bośniak przede wszystkim wygląda na gościa, który jest w stanie regularnie dostarczać liczby. A że ewidentnie jest zawodnikiem wielowymiarowym, w dodatku grającym ze świetnymi partnerami, jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, że innym zespołom trudno będzie go zamknąć do klatki. Słowem: skupisz się na jednym, na pewno błyśnie inny. I tak dochodzimy do przypuszczenia, że jeśli Hotić nie oszuka nas pierwszym kapitalnym wrażeniem, tytuł najlepszego piłkarza Kolejorza w tym sezonie może skraść właśnie on, a za kilka kolejek być może (zaznaczamy: w tej kwestii trzeba jeszcze poczekać) zaczniemy się zastanawiać, czy ten człowiek aby nie ma papierów na MVP sezonu.
Statystyki Hoticia we wczorajszym meczu z Radomiakiem:
- Najwięcej strzałów w meczu (5)
- Najwięcej kluczowych podań (4)
- Najwięcej xG Chain (partycypacja w tworzeniu okazji, ale też ich wykorzystaniu/odbieraniu kluczowych podań) – 1,41
- Najwięcej pressingów po Sousie (20)
Ma konkret w lewej nodze
Owszem, zanim w ogóle zaczniemy komukolwiek przyznawać ordery za zajebistość potwierdzoną dłuższym, bardziej rzetelnym do oceny okresem, po drodze wiele może się wydarzyć. Poważniejsza kontuzja, znaczna obniżka formy czy odpalenie fajerwerków przez konkurenta na pozycję pokroju Gholizadeha, a w konsekwencji mniejsza liczba minut – wystarczy, że cokolwiek z tego się wydarzy, żeby zrobiło nam się głupio. Wierzymy jednak, że nie tylko Lech, ale cała Ekstraklasa będzie miała z Hoticia pociechę. Wszyscy chcemy przecież kozaków na polskich boiskach.
Co prawda Bośniak ma dopiero 165 minut na koncie. Jedynie gola i dwie asysty. Ale kto tę małą próbkę czasu zobaczył, na pewno pomyślał sobie: “Zaraz, ten chłop powinien mieć dwa razy większy dorobek”. Choćby wczoraj, w meczu z Radomiakiem, Dino Hotić powinien mieć jeszcze jedno ostatnie dogranie na koncie, lecz zepsuł je Velde. Mógł wpaść mu również wcześniej wspomniany rzut wolny, a to nie wszystko, bo ochota wpływania na grę drużyny i tym samym wynik może imponować. Co tu dużo mówić, gość po prostu ma konkret w lewej nodze. I oby to się nie zmieniło.
Więcej o Ekstraklasie:
- Wyluzowany, pewny siebie, odporny na stres. Jak Zwoliński dorastał do gry w mistrzu Polski
- Janczyk: Moskal i ŁKS się zmienili. Problem leży gdzie indziej
Fot. Newspix