Wysychaliśmy już z tęsknoty. Nie mogliśmy doczekać się tego momentu. I wreszcie jest, ruszyła Ekstraklasa. Nie będziemy bajerować, że nie jesteśmy podekscytowani, nawet jeśli inauguracja sezonu 2023/2024 miała miejsce w mało ekskluzywnym Grodzisku Wielkopolskim. Nie można było narzekać i dało się to oglądać, a w przeszłości naprawdę bywały gorsze otwarcia. Dostaliśmy też wskazówki do kilku ważnych pytań. Jedno z nich brzmiało: czy Portowcy ściągnęli “dziewiątkę” z prawdziwego zdarzenia?
Do Warty przyjechała Pogoń z jasno zadeklarowanymi ambicjami na zdobycie mistrzostwa Polski. Oczywiście wypakowana gwiazdami, między którymi będzie trzeba sensownie rozdzielić minuty na kilku frontach. Jedną z nich, świeżutką, dopiero rozpakowaną i już na wstępie chyba nie mającą konkurencji, jest Eftimis Koulouris. Piłkarz zapowiadany jako specjalista od strzelania bramek, a nie kolejne wcielenie Michalisa Maniasa, czego obawiali się kibice. Po tym meczu można jednak zakładać, że Grek Grekowi nierówny i to w dobrym tego słowa znaczeniu.
SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ
Warta – Pogoń 0:1. Sprytna asysta Wędrychowskiego
Koulouris zaliczył fajne wejście do Ekstraklasy. Załadował gola i miał kilka obiecujących zagrań (np. jednoczesne “zgaszenie” długiego podania klatką piersiową i napędzenie akcji ofensywnej), których nie zobaczylibyśmy w repertuarze Luki Zahovicia. Oczywiście nie chcemy teraz greckiego napastnika pompować, bo to dopiero pierwsza kolejka, ale po tym jednym dotknięciu piłki w polu karnym, po dostawieniu nogi w niełatwej sytuacji, widać, że chłop zna się na robocie. A że na dobry serwis w Pogoni narzekać nie można, gole po jego strzałach powinny padać zdecydowanie częściej niż raz w miesiącu.
Chyba. To Ekstraklasa. Poza tym, jedna jaskółka wiosny nie czyni.
I to samo można byłoby powiedzieć o Wędrychowskim, który nie dość, że rzucił dzisiaj przytomną asystę, to jeszcze wyglądał na boisku najlepiej ze wszystkich młodzieżowców, a nawet lepiej od Kamila Grosickiego, co już nie jest takie oczywiste. Taki Szmyt prezentował się na jego tle jak junior, który dopiero wchodzi do piłki seniorskiej, ale nie będziemy się nad nim pastwić – po prostu dzisiaj Koutris nakrył go czapką i tylko przypomniał, jak dobrym był transferem pół roku temu.
Ale nie myślcie sobie, że Pogoń zdominowała Wartę. Nie, w wielu momentach absolutnie nie dało się odczuć, że Portowcy mają ten mecz pod kontrolą. Wystarczyło, że mocno osłabiona Warta z dzieciakami na ławce rezerwowych wrzuciła wyższy bieg, żeby Zech i Malec mogli poczuć większą presję. Ba, niewiele nawet brakowało, żeby Warta wywalczyła remis, jednak zabrakło i szczęścia, i jakości. Z takiego potencjału ofensywnego w postaci Viziru… to znaczy Vizingera, który czasami plątał się o własne nogi, to by nawet trener Szulczek niczego wielkiego nie wyczarował.
Poznaniacy potrzebują transferów
Warta była jak ten uczeń, który wpadł do nowej klasy nieprzygotowany – bez podręczników, z kilkoma zeszytami i ledwo jednym długopisem zamiast porządnie wypełnionego piórnika. W teorii to nie mogło skończyć się dobrze i tak rzeczywiście było, bo Warciarze ostatecznie przegrali, choć zrobili to z zaskakującą godnością. Nie zobaczyliśmy bowiem deklasacji. Do dziennika nauczyciel wpisał tylko jedną lufę, ale jeśli dalej tak będzie, nie wróżymy ekipie z Grodziska spokojnej przyszłości. Tam na gwałt trzeba kilku wzmocnień.
Zaś w Pogoni na razie mogą spać spokojnie. Nie zaliczyli falstartu i wygrali, ale też na pewno zobaczyli, że jest jeszcze trochę do poprawy. Inaczej często będzie kończyć się na ryzykownym przepychaniu meczów w roli faworyta, a może, z drugiej strony, to właśnie część drogi do wyczekiwanego sukcesu? A skuteczny napastnik był po prostu nieodzownym, brakującym elementem?
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Dawid Szulczek: Kończyłem szkołę trenerów, a nie Hogwart [WYWIAD]
- Jarosław Skrobacz: Skrobacz: Oczekiwania kibiców Ruchu nadal są ogromne [WYWIAD]
- Trela: Kolejny krok. Dziesiątka, która w tym sezonie czeka na przełom
Fot. Newspix