Reklama

Dawid Szulczek: Kończyłem szkołę trenerów, a nie Hogwart [WYWIAD]

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

21 lipca 2023, 11:14 • 12 min czytania 12 komentarzy

Jeśli nie dokonamy jeszcze dwóch świetnych transferów, to może być ciężko znaleźć trzy słabsze drużyny od Warty. Jakość piłkarska zawsze przemawia na boisku. Praca trenerska jest istotnym czynnikiem tego całego procesu, ale na koniec dnia liczy się jakość. Gdyby Raków nie wymienił około 70 piłkarzy w ciągu pięciu sezonów, to myślę, że mogliby nie zdobyć mistrzostwa Polski – nawet mimo tego, że trener Papszun jest świetnym szkoleniowcem – mówi Dawid Szulczek. Z trenerem Warty Poznań rozmawiamy o letnich transferach, łączeniu go z Rakowem, Kajetanie Szmycie, nauce angielskiego, ale i o tym, czy to jego ostatni sezon z Warcie.

Dawid Szulczek: Kończyłem szkołę trenerów, a nie Hogwart [WYWIAD]

***

Gdy rozmawialiśmy rok temu przed sezonem, to przy analizie kadry Warty bardziej szukałeś pozytywów i mówiłeś o tej szklance do połowy pełnej. Jak tak patrzysz na tę kadrę z tego sezonu, to pozytywów jest mniej?

Myślę, że trzeba patrzeć przez pryzmat formacji, bo jak spojrzymy na środek pomocy i ofensywę, to wygląda to lepiej niż przed rokiem. Mamy więcej opcji, więcej możliwości, mamy lepszych zawodników niż mieliśmy rok temu. Natomiast jeżeli mówimy o defensywie, no to tu jest różnica na korzyść zeszłego sezonu. Co prawda dojdzie pewnie jeszcze jeden zawodnik, ale siłą rzeczy w meczu z Pogonią zagra na obronie Pleśnierowicz i Kupczak. Wiktor w zeszłym roku nie był brany pod uwagę, bo był po ciężkiej kontuzji, a „Kupona” liczyliśmy jako takiego szóstego stopera. A dziś oni będą pewnie naszymi podstawowymi obrońcami.

Robert Ivanov popełniał sporo błędów skutkujących stratą bramek, ale chyba spokojniej przygotowywałbyś się z nim do pierwszego meczu.

Reklama

Moje zdanie zawsze było takie, że może i kilka bramek zawali, ale bardzo dużo daje drużynie w samym utrzymani piłki, w budowie ataków. Dawał też te swoje nieszablonowe podania. Chciałem, by został, ale on miał inne plany i jasno to komunikował. Wiedzieliśmy, że odejdzie wraz z końcem kontraktu.

Stavropoulos leczy uraz. Ivanowa nie ma. Kieliba nie grał, ale też odszedł. Dopiero co pożegnaliście Kościelnego. Zadowoli cię transfer jednego obrońcy czy oczekujesz przynajmniej dwóch stoperów jeszcze przed końcem okna?

Wolę jeden, ale konkretny. Mam świadomość tego, że my nie jesteśmy klubem, który będzie miał ponad 20 zawodników do rywalizacji. Musimy mieć też graczy wielopozycyjnych. To wynika z naszego budżetu. Więc wróćmy do obrony – Stavropoulos, Szymonowicz, Pleśnierowicz i ten docelowy nowy stoper… Tak, z takiego zestawu będę zadowolony. Albo inaczej: usatysfakcjonowany. Do tego młodzież, czyli Przybyłko i Jakubowski. Takie były ustalenia w klubie, że jeśli odejdzie Bartek Kieliba, to chcę w to miejsce młodzieżowca, który może grać w CLJ, ale będzie trenował z pierwszą drużyną. Jeśli mamy mieć tego piątego-szóstego obrońcę, to niech on będzie młodzieżowcem, bo nie będzie grał wiele, ale w przyszłości może być dla nas cenny.

W ofensywie też jest nieco szczuplej. Skończyły się wypożyczenia Szczepańskiego i Destana, przyszedł Vizinger.

Widziałbym Miłosza w drużynie, bo nie mamy zawodnika o takiej charakterystyce. Zobaczymy, co się jeszcze wydarzy w tym okienku.

To już było wasze trzecie podejście do Vizingera. Jaki to gracz? Zagra obok Zrelaka, za Zrelakiem, zamiast Zrelaka?

Reklama

Nie ma co ukrywać – trafił do nas, bo ostatnie miesiące miał gorsze. Był trochę zakopany. Pamiętam, że przy pierwszym podejściu pod niego raz grał z ławki, raz wychodził w pierwszym składzie. I ja, i Radek Mozyrko byliśmy za tym, by go sprowadzić, ale to nie była nasza półka. Teraz nadarzyła się okazja, by go ściągnąć, odbudować. Vizinger dobrze się czuje, gdy ma obok siebie silną „dziewiątkę”, ale i może go zastąpić jako ten samotny napastnik. Wcześniej graliśmy tam chociażby z Castanedą czy Destanem, gdy Zrelak nie mógł występować, ale to nie było to samo.

A Zrelak kiedy wróci do zdrowia? I jak będzie ze Stavropoulosem?

Zrelak w okolicy trzeciej kolejki. A Stavropoulos jest jakieś dwa tygodnie do tyłu względem Adama, więc pewnie w okolicach piątej kolejki.

Wróćmy do tych odejść – przy Szczepańskim, Grzesiku i Ivanowie nie mieliście nic do gadania. Kończyły się im umowy lub wypożyczenia. Ale dlaczego sprzedaliście Kościelnego, który obstawiał trzy pozycje?

Kamil chciał grać, a ja nie byłem mu w stanie tego obiecać. Zrobił swoje, gdy go potrzebowaliśmy w poprzednim sezonie. Chciał grać co tydzień. Nie jest typem faceta, który godzi się z ławką. Na początku tego sezonu na pewno by miał u nas miejsce w wyjściowym składzie, ale powiedziałem wprost, że nie zagwarantuję mu tego składu do końca sezonu.

Jeśli odejdzie Kajetan Szmyt, to będziesz oczekiwał jeszcze transferu ofensywnego pomocnika? Na ten moment mogą grać tam tylko Szmyt, Savić i Miguel Luis.

I jeszcze Żurawski. On jest bardzo efektywny w tej trzeciej tercji boiska. Umie strzelać gole czy asystować. Dziś Miguela i „Żurawia” rozpatruje jako środkowych pomocników, ale jeśli dojdzie do nas stoper, to Kupczak wraca do środka pola i tym samym wyżej wypycha właśnie kogoś z tego duetu. A co do pytania – jeśli odejdzie Szmyt, to sprowadzimy na to miejsce zawodnika. Jest też opcja, że Zrelak będzie grał obok Vizingera. Jak to sobie liczę, analizuję, to mamy więcej opcji w ofensywie niż rok temu, więc nie jest źle.

Rok temu zapytałem cię o zawodników, którzy mogą zrobić największy progres. Wskazałeś Papeau, Matuszewskiego i Maenpę. Papeau odszedł latem, Matuszewski faktycznie mocno się rozwinął, a Maenpaa nadal mnie nie przekonuje.

Muszę najpierw usprawiedliwić Niilo. Przed pierwszym meczem sezonu doznał urazu na rozruchu przedmeczowym. Grał z kontuzją. Wypadł na 3-4 tygodnie i musiał nadrabiać zaległości. Później z tym urazem kolana męczył się przez 10-12 kolejek. Zimą się rozchorował, stracił część okresu przygotowawczego. Miał jednak dobre mecze – z Widzewem, Rakowem czy Koroną. I znów problem zdrowotny, tym razem infekcja. Miał sporo pecha w tym sezonie.

To kto tym razem tak mocno się rozwinie?

Nie wiem… Dobrze wyglądamy jako monolit. Lubię piłkarzy, którzy dają nam równowagę między obroną i atakiem. Dlatego podobają mi się Savić i Luis. Spójrz sobie w meczu na to, ile razy oni pokazują się do gry. Nawet jeśli sytuacja jest tragiczna, to oni chcą piłkę. Mają rywala na plecach, grozi to stratą? Trudno, zaryzykują i pokażą się do grania. Cenię takich graczy. Savić bardziej pasuje do trzeciej tercji, środowisko Miguela to ta druga tercja. Jeśli mam kogoś wiodącego wskazać, to ich. Cieszę się też, że Kupczak i Kiełb przepracowali cały okres przygotowawczy po urazach, bo widzę już, że są na takim poziomie, jak przed tymi kontuzjami. Liczę na to, że Kuba Bartkowski udanie zastąpi Janka Grzesika. No i mam nadzieję, że Kajtek Szmyt z nami zostanie i będzie się tak rozwijał, jak do tej pory.

Rozmawiałeś ze Szmytem na zasadzie „słuchaj, przez ostatni rok zrobiłeś taki progres, to może zostań jeszcze z nami na rok, a ja ci pomogę stać się jeszcze lepszym piłkarzem”?

Mieliśmy kilka rozmów. Jeśli odejdzie, to ja jestem przekonany, że sobie poradzi. To ekstrawertyk, wygadany chłopak. Potrafi poczarować z piłką przy nodze, waleczny, dobrze zbudowany, atletyczny.

Co to znaczy „poradzi sobie”?

Nie chodzi o to, że pójdzie do silniejszej ligi i wykręci od razu double-double. Mówię o perspektywie dwóch-trzech lat w zagranicznej lidze. A jeśli zostanie w Warcie, to sprzedamy go za rok drożej niż teraz. Rozumiem jego ambicje, ale moim zdaniem pozostanie na kolejny rok to byłaby sytuacja win-win dla klubu i dla niego. Rok temu powiedziałbyś, że dziś będziemy o nim mówić: młodzieżowy reprezentant Polski, kandydat do wyjazdu, wyróżniający się młodzieżowiec?

Skądże. Na pewno nie.

No właśnie. I ja też byłem w tym gronie. Myślałem, że będziemy go ogrywać minutami z ławki, a w lipcu 2023 roku powiemy mu „Kajtek, to jest twój rok, będziesz naszym głównym młodzieżowcem, a za dwanaście miesięcy wóz albo przewóz”. Tymczasem on na swoją pozycję zapracował po prostu dobrą grą. Na początku sezonu mówiłem mu wprost – będziesz trzecią, czwartą lub piątą zmianą. Ale on wchodził i robił różnicę. Zaczęliśmy robić punkty. Szmyt grał dobrze. Wystawiłem go na Legii od pierwszej minuty. A wiosną? Wiosną to on był nie do usadzenia na ławce. Musiałbym być głupcem, by zostawiać poza składem młodzieżowca robiącego takie liczby. U mnie młodzi łatwo nie mają. Wiedziałem, że ma potencjał, ale nie sądziłem, że rozwinie się tak szybko. Pamiętam, że chciałem go do Wigier Suwałki – dzwoniłem do trenera Tworka, do agenta Kajtka. Ale wtedy poszedł do Górnika Polkowice.

Czemu młodzi u ciebie nie mają łatwo?

Jeśli dasz szansę za szybko, to obrośnie w piórka i już się ma za pana piłkarza z Ekstraklasy. Moim zdaniem optymalne drogi to takie, jak Szmyta i Matuszewskiego. Obaj wchodzili etapami. Niczego nie dostali za darmo. Jak wyglądali słabiej, to siadali na ławce. PR-owo fajnie jest postawić odważnie na jakiegoś siedemnastolatka, grać nim choćby co mecz popełniał błędy. Ale co powiesz drużynie? Przecież to nie są ślepi ludzie. Zobaczą, że młody gra tak naprawdę “za darmo”, to będą się irytować. Jako trener nie możesz sobie na to pozwolić. Historia pokazuje, że warto iść kroczek po kroczku. To jest Ekstraklasa, tu są już pewne wymagania.

Zrobiło ci się gorąco, gdy Raków robił tamtą słynną konferencję z odejściem Papszuna?

Czemu?

Bo od razu nazwisko Szulczek było łączone z Rakowem najczęściej.

A, w tym sensie. To nie, w ogóle nie zajmowałem się tą sprawą. Michał Świerczewski powiedział, że już właściwie dogadany z nowym trenerem, a ze mną wcześniej nikt z Rakowa się nie kontaktował, więc sprawa była jasna. To znaczy – ja wiedziałem, że to nie o mnie jest zamieszanie.

Ale w mediach karuzela się zakręciła.

Pewnie tak. Natomiast w Warcie też jesteśmy umówieni tak, że póki mam kontrakt, to nic się nie dzieje. Nie zajmowałem się tematem Rakowa. On istniał tylko medialnie.

To twój ostatni sezon w Warcie?

Nie wiem.

Okej.

Naprawdę nie wiem. Jeśli klub będzie chciał się dalej rozwijać ze mną, a ja razem z klubem, to usiądziemy do stołu i porozmawiamy. Ale jeśli któraś ze stron będzie nie do końca zadowolona z tych perspektyw, to się rozejdziemy.

Ty pewnie będziesz obserwował to, co dzieje się w klubach o większych możliwościach.

Bardziej musimy spojrzeć na to, jak Warta będzie się rozwijała. Klubów w Polsce jest skończona liczba. A tutaj mamy zbudowany sztab, mamy dobre relacje z zarządem, dobrze mi się tu mieszka. Więc jeśli w przyszłym roku klub będzie ze mnie zadowolony, to też nie będę na siłę szukał jakiegoś innego klubu, który ma – dajmy na to – budżet większy o kilka milionów złotych. Ale podchodzę też do tego tak, że praca trenera jest szalona. Jeśli się nie wzmocnimy, to możemy słabo wejść w sezon i za dwa miesiące Warta ze mnie zrezygnuje.

SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ

A jak z językiem angielskim? Opowiadałeś, że mocno szlifujecie go ze sztabem.

Jeśli chodzi o treningi i odprawy, to jest już okej. Jest lepiej pod kątem rozmów z agentami czy gdybym musiał iść na konferencję prasową. Założyliśmy sobie plan dwuletni. Cel jest taki, żebym mógł w czerwcu przyszłego roku zrobić odprawę po angielsku ze sztabem, z zawodnikami, przeprowadzić trening, porozmawiać na konferencji prasowej.

Masz aspiracje, by pracować poza Polską?

Jeśli pojawi się taka opcja, to na pewno ją rozważę. Ale nie mam teraz w głowie takiego planu: do końca sezonu Warta, później trzy lata w innym klubie i wyjazd zagraniczny. Jeśli by się okazało, że przyjdzie taka szansa, by wyjechać, to przy ciekawej opcji – czemu nie? Ale uważam, że polska liga będzie się szybko rozwijać i być może bardziej atrakcyjne będzie pozostanie w Polsce.

Odważna teza.

W ciągu pięciu lat Ekstraklasa wskoczy do TOP15 w Europie. Będziemy mieli lepszą pozycję wyjściową w pucharach. I staniemy się atrakcyjniejszą ligą.

Powiedziałeś kiedyś, że przed sezonem starasz się znaleźć trzy zespoły słabsze od Warty, by mieć w miarę spokojną głowę w kontekście utrzymania w Ekstraklasie. Teraz widzisz takie trzy słabsze zespoły?

A możesz zadać mi to samo pytanie na początku września?

Czyli liczysz na transfery.

Nie wiem, jaką kadrę będziemy mieli po okienku transferowym. Jeśli dołożymy do naszego składu dwóch zawodników i oni będą świetni, to pewnie spokojnie znajdą się trzy słabsze zespoły kadrowe.

A jeśli nie uda się dokonać tych świetnych transferów?

To może być ciężko znaleźć trzy słabsze drużyny. Jakość piłkarska zawsze przemawia na boisku. Praca trenerska jest istotnym czynnikiem tego całego procesu, ale na koniec dnia liczy się jakość. Gdyby Raków nie wymienił około 70 piłkarzy w ciągu pięciu sezonów, to myślę, że mogliby nie zdobyć mistrzostwa Polski – nawet mimo tego, że trener Papszun jest świetnym szkoleniowcem.

Możesz rozwijać zawodników, ale ważne są też ruchy transferowe.

Dlatego ja też patrzę na głębię składu. Możesz mieć bardzo dobrą wyjściową jedenastkę, ale słabiutką ławkę. I wszystko jest okej do momentu, gdy nie wysypie ci się dwóch-trzech zawodników z pierwszego składu. W przypadku dobrego, aczkolwiek wąskiego składu musisz liczyć na szczęście. Nie będzie zdrowia, to zaraz ci się zespół rozsypie. Zobacz na nasz finisz sezonu – jeden, drugi, trzeci, czwarty, piąty uraz i nagle nie mogliśmy zdobyć punktu.

To był jedyny powód tego spadku formy na finiszu sezonu?

Nie był jedynym. Spadła jakość piłkarska. Do tego graliśmy właściwie wyłącznie z zespołami, które walczyły o utrzymanie albo musiały punktować w czubie tabeli. Chcieliśmy grać trochę więcej piłką i niby mieliśmy więcej podań, ale wszystkie pozostałe wskaźniki poleciały na łeb. Zabrakło nam czystej jakości piłkarskiej.

Andre Wisdom miał bardzo dobre CV, ale rozumiem, że już się z nim pożegnaliście?

Miałem ocenić to, czy jest w stanie pomóc Warcie. Ale uznałem, że nie, więc szukamy dalej.

Widać było, że jest mocno zapuszczony. Ale skoro odbudowałeś Kostewycza, chcesz odbudować Vizingera, to może udałoby się odbudować gościa, który pograł na poziomie Premier League?

To nie ja odbudowuje, a nasz trener przygotowania fizycznego. Sprawdziło się to z Szymonowiczem, Miguelem Luisem, Szczepańskim… Wiadomo, że jak ktoś przychodzi na to słynne „odgruzowanie”, to jest tańszy. A mamy wypracowany system takiego odbudowywania piłkarzy. Nasz trener wie, co zrobić, w którym momencie, jak przejść przez ten proces. A skoro udało się z jednym, drugim, trzecim piłkarzem, to opinia się niesie i zgłaszają się do nas piłkarze, którzy chcieliby się odbić. Ale są pewne zastrzeżenia. Bo my możemy odbudować piłkarza zdrowego – sprawdzasz wskaźniki, budujesz minutami i tak dalej. Ale jeśli przychodzi ktoś kontuzjowany, to co mamy z nim zrobić? Albo przychodzi piłkarz, który ma taką tkankę tłuszczową, że zrzuci ją za pół roku? Ja kończyłem szkołę trenerów, a nie Hogwart. Jak widzę, że ktoś jest zaniedbany, to też dostajemy sygnał, że tam coś jest nie tak z charakterem. Nie chcę rzucać nazwiskami, ale mieliśmy takie przykłady.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Michał Kołkowski
0
Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Ekstraklasa

Anglia

Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Michał Kołkowski
0
Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Komentarze

12 komentarzy

Loading...