Reklama

Bar mleczny czyli szampan, szatnia, atak serca i wachlowanie kabaczkiem.

redakcja

Autor:redakcja

08 czerwca 2015, 15:43 • 10 min czytania 0 komentarzy

Jedni strzelali bramki, inni strzelali fochy, ktoś strzelił faux pas (najłagodniej mówiąc), a na koniec strzeliły korki od szampanów i wyrzutnie konfetti – sezon 2014/2015 uroczyście odfajkowano i złożono do archiwum. Kto miał spać, ten spadł, kto miał zdobyć tytuł mistrzowski, ten… się musi obejść smakiem bo w najważniejszym momencie spartolił robotę, a kto nie miał awansować, ten awansował i w przyszłym sezonie Kraków będzie miał aż trzy ekstraklasowe stadiony. Przed nami pięć tygodni bez piłki. No, dobra – bez piłki ekstraklasowej, bo przecież nie wytrzymamy i pewnie już w czasie najbliższego weekendu zaczniemy szukać informacji o rozgrywkach, a w czasie kolejnego weekendu wznosić będziemy ręce, puszki i okrzyki na jakimś B-klasowym Estadio da Giees.

Bar mleczny czyli szampan, szatnia, atak serca i wachlowanie kabaczkiem.

KORONA KIELCE – PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA 3:1

Ta reforma jest do niczego – marudził trener Tarasiewicz – Ile meczów można tak grać z lufą przy skroni?

Ile będzie trzeba – syknął Głos Wewnętrzny który pamiętał, jak Korona zaczynała sezon i jak grała w jego trakcie – A jak się komuś nie podoba, to ajlowiu…

…i wskazał pierwszą ligę, gdzie gra się krótko: siedemnaście spotkań w rundzie, długie zimowe wakacje, długie letnie urlopy, żyć, nie umierać.

Reklama

Korona przestraszyła się tej wizji i postanowiła pozostać w Ekstraklasie. Wygrała więc z Podbeskidziem, które – o dziwo – nie położyło się na murawie z gazetą i browarkiem, ale biegało, strzelało i to czasem nawet celnie. Nie żeby jakoś szaleńczo walczyło o remis, ale to i tak była bardzo przyjemna niespodzianka. Którą trener Kubicki, oczywiście, zinterpretuje, jako wyraz poparcia dla jego polityki kadrowo-taktycznej oraz przejaw zachwytu na fryzurą.

GÓRNIK ŁĘCZNA – GKS BEŁCHATÓW 1:0

Górnik wygrał, bo chciał wygrać, a piłkarze z Bełchatowa dzielili się na tych, którym się chciało, na tych którym się nie chciało i na tych, którym nie chciało się tak bardzo, że nawet nie pojechali na ostatni mecz.

Kontuzjowany jestem – jęknął jeden – Ścięgno…

Ścięgno to przecież ja – sprostował kolega – Ty wylosowałeś problem z kolanem.

Kurde, zupełnie zapomniałem – pacnął się w czoło pierwszy zawodnik i ponownie zajęczał – Kolaaaano…

Reklama

Mam nadzieję, że trener Kiereś przewietrzy teraz szatnię, postawi na ambitnych bełchatowskich młodziaków, a dzieciaki z sektora szkolnego nadal będą chodzić na mecze GKS-u, bo ich doping był jednym z fajniejszych w Ekstraklasie. A zblazowanym gwiazdkom na tłustych kontraktach życzyłbym, żeby kiedyś na niedzielnym spacerze musiały stanąć oko w oko z którymś z tych dzieciaków i usłyszeć: „Tata, patrz, to ten pan, który zepsuł nam ukochaną zabawkę”. Ale pewnie nic takiego nie będzie miało miejsca, a winni spadku Bełchatowa do pierwszej ligi najpierw śmigną sobie na urlopik, a potem znajdą sobie inny klub.

PIAST GLIWICE – CRACOVIA 0:3

Strzały: 10-21, strzały celne: 2-7, posiadanie piłki: 39-61 – widać, kto w tym mecz grał naprawdę poważnie. Finisz Cracovii imponujący – grała efektownie i efektywnie nawet wtedy, gdy miała już zapewnione utrzymanie, co stanowi spora nowość w przypadku tego klubu. Ciekawe Jackowi Zielińskiemu uda się utrzymać taki entuzjazm w drużynie, czy może w przyszłym sezonie Cracovia po raz kolejny urządzi nam spektakl lenistwa zakończony urwaniem się ze stryczka?

Żytko nie gra i raczej nie zapowiada się, aby zaczął, klub nie przedłuży umów z Szeligą i Nykielem…

Czyżby tym razem w Cracovii to nie szatnia zwalniała trenera, ale trener szatnię? Niebywałe…

RUCH CHORZÓW – ZAWISZA BYDGOSZCZ 3:2

Soniu, kiedy spojrzałaś piłkarzom Zawiszy w oczy, to zobaczyłaś w nich przygnębienie? – zapytał przed meczem Rafał Dębiński. Sonia Śledź, uśmiechnęła się, lekkim ruchem odrzuciła z czoła pukiel włosów i odparła:

Nie, absolutnie nie zobaczyłam w nich przygnębienia.

Dziwnym nie jest – wyobraźcie sobie, że podchodzi do was piękna kobieta, zagląda wam głęboko w oczy… Różne rzeczy pewnie by w nich dostrzegła, paletaż emocji, że ojacie, a niektóre pewnie wywołujące rumieńce, ale przygnębienia na pewno wśród nich by nie było.

Rozkojarzeni spojrzeniami reporterki C+ piłkarze Zawiszy pierwszą połowę przedreptali, ale w przerwie w ich oczy spojrzał trener Rumak i wtedy się zaczęło. Gol. Poprzeczka. Drybling. Stracony gol… i kolejny. Nic to! Strzelają kontaktowego. Nie wystarczyło. Tak jak nie wystarczył wiosenny zryw i wymiana połowy składu. Zabrakło punktów straconych z Cracovią, zabrakło bramki, której nie strzelił Mica.

To, co nadrobiliśmy, sami potem zaprzepaściliśmy – powiedział Jakub Wójcicki, który po raz kolejny musiał tłumaczyć się za kolegów – Spuściliśmy Zawiszę do pierwszej ligi i jest mi wstyd.

LEGIA WARSZAWA – GÓRNIK ZABRZE 2:0

Kiedy Górnik odpuszczał mecz z Lechem miał to być efekt spisku, ktoś bredził o ewentualnych karach, ktoś inny bredził o ukradzionym tytule… Górnik w meczu z Legią niewiele różnił się od Górnika w meczu z Lechem, ale zwycięstwo na Łazienkowskiej to, oczywiście, następstwo oszałamiającej taktyki trenera Berga, z nadludzkim poświęceniem zrealizowanej przez dysponujących oszałamiającą techniką piłkarzy, którzy jak plutonowy Jeleń – walczyli z przeważającymi siłami wroga, odpierając huraganowe ataki i dywanowe naloty. I jeszcze te fochy, te wrzaski Michała Kucharczyka, ta wiochą trącąca frustracja spikera. Ech, przegrywać też trzeba umieć… Ale mogło być gorzej – mogła się jeszcze pojawić legenda o Wielkich Knowaniach, które ukradły Lechii tytuł, o lidze, która ścieliła się przed Lechem, a spinała wyłącznie na Legię, o Wiśle, która podłożyła się w ostatnim meczu, o Ekstraklasie S.A, która nagle i niespodziewanie okradła Legię z punktów i o mistrzostwie, które się „moralnie należy”, więc trzeba je wpisać obok tego z 1993 roku…

Daj już spokój! – przestraszył się Głos Wewnętrzny – Ty sobie jaja robisz, a oni to wezmą na poważnie i będziesz miał taką legendę już pojutrze, a za dwa lata nie przetłumaczysz żadnemu, jak było naprawdę, choćbyś im mecze puszczał, tabelę pokazywał i na grób Kazimierza Jagiellończyka przysięgał.

LECH POZNAŃ – WISŁA KRAKÓW 0:0

Trochę się bałem, że Wisła nie zagra na 100% – klub nie walczył już o nic, połowa składu siedziała na walizkach i czekała na zakończenie sezonu/kontraktu, kibice „z dwojga złego” woleli, by tytuł zdobył Lech, a nie Legia… Tymczasem mecz w Poznaniu był z gatunku oglądalnych – działo się sporo, okazje były, sędzia żółtymi kartkami temperował autentyczne emocje i faule. Nie było to spotkanie, które pamiętać się będzie po latach, ba! pewnie już we środę wyleci z pamięci, ale jak na niedzielny wieczór i sytuację w której jedna drużyna grała, żeby nie przegrać, a druga, żeby nie wygrać – całkiem-całkiem.

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – LECHIA GDAŃSK 4:2

Moje biedne, słabe serce – westchnął monsieur Alphonse, osuwając się w fotelu. Jakiś starszy pan zaczął wachlować go kabaczkiem…

To ja, Leclerc… – powiedział, gdy jedna z kelnerek robiła zemdlonemu kompres z mokrego pora.
I to są emocje, to jest zakończenie sezonu z przytupem, gwizdem i czterema hołubcami! Gdybym nie wiedział, że to nasza Ekstraklasa, zacząłbym podejrzewać, że trener Probierze zaplanował to wszystko, rozrysował wszystko jak Alfred Hitchcock plansze do swoich filmów i przed ponad godzinę powstrzymywał swoim piłkarzy, bo wreszcie spuścić ich z łańcucha, by „precyzyjnie zrealizowali założenia taktyczne”. Ten mecz Białystok zapamięta na długo, a brązowy medal…

…stanie się bodźcem do dalszej efektywnej pracy – wyrecytował kanoniczną formułkę trener Probierz, wręczając każdemu zawodnikowi zeszycik z planem pracy i rozpiską posiłków na najbliższe cztery tygodnie – I do zobaczenia na poniedziałkowym treningu.

Aber Trener…

ŚLĄSK WROCŁAW – POGOŃ SZCZECIN 2:1

Nie była to wytrawna uczta, porywająca finezją smaku i oryginalnością zestawień. Ot, taki piłkarski bar mleczny: szybko, sprawnie i tanio.

A smacznie?

Jak to w barze mlecznym – między „zjadliwe” a „nawet niezłe”. Wystarczy. A Pogoń może być zadowolona z kolejnego ekstraklasowego doświadczenia, zebranego przez stadko jej „młodziaków” – zaprocentuje w przyszłym sezonie i pewnie nie pozwoli walczyć o puchary, ale jeśli przyczyni się do spokojnego utrzymania albo nawet ponownej gry w „górnej” ósemce, to na pewno się opłaci.

Bramka kolejki

Z piątku zakwalifikowali się Bartosz Kapustka, Luis Carlos i Damian Kołodziej, z niedzieli: Michał Kucharczyk, Piotr Grzelcz… przepraszam: Antonio Colak i Filip Modelski, a wygrywa… /fanfary/ Bartosz Kapustka, bo kiedy zaczął dryblować miałem wrażenie, że właśnie zaczęły mu się odkręcać kolana i zaraz zgubi obie nogi, o piłce nie wspominając, a on dokręcił precyzyjnie. Kolana i piłkę.

Kiks kolejki

Tu karny, tam pudło, a ówdzie śpiąca obrona – nic, co zasługiwałoby na „rany boskie!” czy choćby „ajajaj!”. Niektórzy nazwaliby kiksem zachowanie spikera Legii, ale to przecież nie była omyłkowa wtopka, tylko zwykła bucówa i w tym przypadku możemy już chyba mówić o tradycji.

Asysta kolejki

Żeby nie kombinować jak koń pod górę i nie porównywać ciepłego (daleki cross na nos) z miękkim (krótki no look pass) wyróżnię Oliviera Kapo, który przygotowywał sobie piłkę do strzały, przygotowywał i może nawet udałoby mu się trafić do siatki… gdyby nie to, że Luis Carlos znudził się nieco czekaniem i postanowił strzelić sam. Niech więc Francuz ma z meczu choć taką pamiątkę.

Interwencja kolejki

Długo prowadził Jakub Szmatuła za interwencje przy strzałach Bartosza Kapustki i Boubacara Dialiby, potem jego miejsce zajął Łukasz Budziłek, ale potem Dawid Kudła zatrzymał Flavio Paixao i to on ostatecznie wygrywa tę rubryczkę w ostatniej kolejce sezonu.

Ranking sędziowsko-okulistyczny

Pan sędzia Złotek (KK-PBB) minus pięć dioptrii, bo ostra gra, ostrą grą, ale bez przesady, a kartki są po to, żeby ich używać. Tak, czerwona także.

Pan sędzia Kwiatkowski (GŁ-GKS_B) za brak czerwonej kartki da Flisa – minus trzy dioptrie, ale tylko dlatego, że Górnik wygrał – inaczej byłoby minus pięć.

Pan sędzia Gil (PG-C) – minus pięć dioptrii za brak karnego po faulu Rymaniaka na Badii, a jeśli ktoś się chce kłócić, to niech łaskawie uwzględni że a) to był Rymaniak, b) to był sędzia Gil.

Pan sędzia Borski RCh-ZB) źle gwizdał spalone, ale to może zrzucić na liniowych – faulu Łukasza Surmy na Alvarinho nie zrzuci. Tam powinien być rzut karny i może nawet czerwona kartka dla chorzowianina. Minus osiem dioptrii.

Pan sędzia Frankowski (LW-GZ) był trochę nerwowy, ale większych gaf chyba nie popełnił – minus dwie dioptrie.

Pan sędzia Marciniak (LP-WK) minus trzy dioptrie.

Pan sędzia Stefański (JB-LG) minus cztery dioptrie za puszczonego spalonego, który mógł się skończyć golem (powinien się skończyć, ale za to, że się nie skończył, ukarać powinno się napastnika), parę niekonsekwencji przy faulach i brak drugiej żółtej kartki da Rafała Janickiego.

Pan sędzia Raczkowski (ŚW-PSz) minus dwie dioptrie, choć nie ukrywam, że kiedy zobaczyłem, że sędzia wskazuje na „jedenastkę”, to mi ręka mocno drgnęła. Na szczęście są powtórki.

Cytat kolejki

Przemysław Trytko: „Mówię głosem szatni”
W jego głosie wyraźnie słychać było trzaskanie drzwiczkami i rzucanie ręczników na podłogę.

Przemysław Trytko: „Można oglądać Manchestery, ale ta swojska piłka to jest swojska piłka”
…której często oglądać się nie da.

Paweł Jańczyk: „Spadek oznacza relegację o klasę niżej”
W przeciwieństwie do relegacji, która oznacza spadek o dwie.

Tadeusz Pawłowski: „Moim celem jest wejście do fazy grupowej Mistrzostw Europy w piłce nożnej”
– A moim wyjście z niej – uśmiechnął się trener Nawałka.

Krzysztof Przytuła: „Paulus Arajuuri to taki biały Arboleda”
Uaaziaj! Uaaziaj!

Krzysztof Przytuła: „Piłkarz chce grać zawsze i to są te trudne rzeczy”
…bo „Orliki” zamykają na noc, a o tej porze i w tym stanie ogrodzenie jesss dlaniecho zawysochie.

„Poligon” w „Ustaw Ligę”

LZS Poligon zakończył rozgrywki na miejscu 2131 w klasyfikacji generalnej, co stanowi spadek o 1754 pozycje w stosunku do rozgrywek zeszłorocznych – w lidze „poligonowej” zajął miejsce 383 (spadek o 333 miejsca), ale nic to – odkuję się z sezonie 2015/2016.

Prowadzona przez panią Jadzię z księgowości drużyna rezerw dzięki Michałowi Kucharczykowi i Jackowi Kiełbowi z opaską kapitana, wskoczyła w ostatniej chwili do trzeciego tysiąca – na miejsce 2996 (528 w lidze „poligonowej”).

Liga „poligonowa” w klasyfikacji lig prywatnych utrzymała miejsce szóste – pocieszać się możemy, że 223 punkty straty do lidera to niewiele (gdy się ma na koncie ponad 12 tysięcy punktów…), a przegraliśmy z ligami o wiele większymi od nas i kaperującymi kuszącymi zawodników różnymi ciekawymi nagrodami. Możemy się także pocieszać… Nie, przepraszam, to źle brzmi – możemy także być dumni, że dwie grające w naszej lidze drużyny wygrały klasyfikację generalną – pierwsze miejsce zajął OlaSq (prezes Olcia), a drugie – rzutem na taśmę – ben3, dowodzony przez prezesa Bernarda Jakubiaka. Trzecia drużyna ligi „poligonowej” – Stałe Fragmenty prezesa Mateusza Rokuszewskiego zajęły w klasyfikacji generalnej miejsce siódme, a w pierwszej dwudziestce „generalki” znalazły się jeszcze dwa nasze zespoły: Cip Skład prezesa Franek9182Krejzi Team prezesa Crazy.

1471 drużyn wzięło udział w zabawie w barwach ligi „poligonowej” – wszystkim prezesom dziękuję bardzo, łzę dumy roniąc na klawiaturę i obyśmy wszyscy spotkali się w lidze „poligonowej” w sezonie 2015/2016. I niech każdy przyprowadzi brata, wuja, koleżankę albo teściową – mocarstwowe plany ligi „poligonowej” wciąż są aktualne, po prostu przesuwamy ich realizację o rok.

Podpisy, pieczątki, oklaski, wiwaty i ukłony.

Andrzej Kałwa

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Piłka nożna

Rząd chce kobiet w zarządzie PZPN, PZPN się śmieje. Nitras, Kulesza i wolta klubów

Szymon Janczyk
18
Rząd chce kobiet w zarządzie PZPN, PZPN się śmieje. Nitras, Kulesza i wolta klubów

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Rocha: W Brazylii jest ciężko. Byłem na testach, a trenerzy na mnie nie patrzyli

Kamil Warzocha
0
Rocha: W Brazylii jest ciężko. Byłem na testach, a trenerzy na mnie nie patrzyli

Komentarze

0 komentarzy

Loading...