Najwspanialszy mecz w historii tej drużyny. Mecz, o którym będzie się opowiadało wnukom. Chłopaki, wielkie brawa dla was! Czapki z głów.
Polacy, to nie o was.
Reprezentacja Mołdawii dokonała niemożliwego. Do przerwy przegrywała z nami 0:2, a mogła 0:5. Na boisku nie istniała. Przepraszała za to, że żyje. W naszej bramce mógłby stać nietrzeźwy Artur Rudko i nic by nie wpuścił. I nagle po przerwie wydarzyły się rzeczy niewytłumaczalne. Mając pełną kontrolę z taki nisko notowanym rywalem, przegraliśmy.
PRZEGRALIŚMY!
Mołdawia – Polska 3:2. Himalaje frajerstwa
Nic nie miało prawa się zepsuć. Pełen spokój w defensywie. Fajne kombinacje z przodu. Padły z nich gole Milika i Lewandowskiego. Sam “Lewy” powinien mieć hat-tricka, ale dwie inne okazje zmarnował. Po pierwszej połowie trudno było zgłaszać większe zastrzeżenia. Wszystko grało.
ZAKŁAD BEZ RYZYKA 100% DO 300 ZŁOTYCH W FUKSIARZU
Wydarzenia w drugiej połowie to jedna z największych kompromitacji w dziejach naszego futbolu reprezentacyjnego, a może i największa. To się w pale mieści. Żadnemu filozofowi ani fizjologowi takie rzeczy nigdy się nie śniły.
Wychodzi na to, że nie jesteśmy poważną drużyną. Poważna drużyna nie może rozegrać dwóch tak skrajnych połów. Nawet jeśli popełniła jakiś błąd, miała słabszy moment, to zaraz wraca do równowagi i odzyskuje kontrolę.
Prezent za prezentem
My nie tylko tego nie zrobiliśmy – choć gdyby Kamiński i Sebastian Szymański rozegrali stuprocentową sytuację jak na zawodowców przystało, to pewnie by się udało – ale jeszcze sami nadstawiliśmy dupy.
- gol na 1:2 – fatalna strata Zielińskiego, pasywność obrońców i Nicolaescu idealnie przymierzył przy słupku;
- gol na 2:2 – fatalna strata Kędziory, Bednarek zupełnie się zaplątał, Kiwior nie zdołał zablokować Nicolaescu i facet właśnie zapewnił sobie kontrakt w jakimś lepszym klubie;
- 3:2 – Szczęsny spóźniony na przedpolu, zamiast od razu wracać to przeprasza, dopiero co wprowadzony za bohatera dnia Cojocari (ależ nos selekcjonera gospodarzy!) dośrodkowuje, Babohło dostawia głowę i wpadło.
Katastrofa. Mentalne “gianfranco obsranco”. W pewnym momencie potrafiliśmy się we trzech przyglądać, jak rywal wpada w pole karne, bo nikt nie był zdecydowany, żeby ruszyć.
Wyszło gorzej, niż z Kazachstanem na wyjeździe z Nawałki, gdy do przerwy też było pewne 2:0, a skończyło się remisem.
My naprawdę możemy nie awansować z tej grupy.
Frajerstwo. Zasługujecie tylko na słynną okładkę “Faktu”.
Mołdawia – Polska 3:2 (0:2)
- 0:1 – Milik 12′
- 0:2 – Lewandowski 34′
- 1:2 – Nicolaescu 48′
- 2:2 – Nicolaescu 79′
- 3:2 – Babohło 85′
CZYTAJ WIĘCEJ O MECZU MOŁDAWIA – POLSKA:
- Zamknięte drzwi do Tyraspolu. Reprezentacja Mołdawii i relacje Kiszyniów – Naddniestrze
- „Kraj ludzi, którzy chcą żyć lepiej”. Czym jest Mołdawia?
- Daghi: – Mołdawia traci na biedzie. Nie będzie tu poważnej piłki bez kasy
Fot. FotoPyK