– Wśród tenisowych władz zabrakło lidera. Można było robić więcej, już na początku wojny – powiedziała Iga Świątek w rozmowie z „BBC”. Słowa te przeszły trochę niezauważone, zwłaszcza w Polsce. A nie powinny, bo przecież sytuacje, w których twarz konkretnej dyscypliny rozjeżdża osoby nią zarządzające, nie zdarzają się zbyt często.
Tymczasem „BBC” trochę się o tenisowych działaczach nasłuchało — i to przy okazji zniesienia przez Wimbledon zakazu występów, którym w poprzednim roku obciążeni byli sportowcy z Białorusi oraz Rosji. Anglicy do tematu wykluczenia ze sportu rodaków sprawców inwazji na Ukrainę podeszli najpoważniej. WTA i ATP sprawę pokpiły, pozwalając tenisistkom i tenisistom na grę pod neutralną flagą.
Jak to się skończyło? Ano tak, że „neutralna” Anastazja Potapowa paradowała niedawno po korcie w koszulce Spartaka Moskwa. Oczywiście udając, że nie jest to żaden manifest, w żadnym razie gest polityczny. Świątek skrytykowała koleżankę po fachu, miała też zgłosić sprawę do WTA, żeby ukrócić takie praktyki. A najmocniej odpaliła w wywiadzie dla „BBC”.
– To może mała rzecz, bo jesteśmy tylko sportowcami, jednak sport zawsze był wykorzystywany w propagandowych celach. Słyszałam, że po II Wojnie Światowej Niemcy, Japończycy i Włosi nie mogli uczestniczyć w turniejach. Może wykluczenie Rosjan byłoby sygnałem dla ich rządu – tłumaczyła Polka.
Iga Świątek krytykuje władze tenisa. Nie chce Rosji i Białorusi w sporcie
Iga Świątek jest numerem jeden światowego tenisa, jego twarzą i chodzącą reklamą. Jest też największą w polskim sporcie ambasadorką wykluczenia Rosji i Białorusi z udziału we wszelkich turniejach, zawodach czy mistrzostwach. Trzeba to dostrzec, docenić i podkreślić, bo przecież nie jest to pierwsza tego typu sytuacja. Świątek wielokrotnie mówiła o wojnie na Ukrainie, wyrażała swoje wsparcie w czynach i słowach.
A wcale nie musiała. Jest tylko 21-letnią tenisistką, mogłaby stwierdzić, że „Republikanie też kupują buty” i unikać drażliwych tematów.
Zdobyła się jednak na odwagę, na którą nie wszyscy się zdecydowali. Ile razy słyszeliśmy podobne słowa z ust atletów, nie tylko naszych, bez podziału na państwa, które reprezentują? Kto wychodził przed szereg, żeby wygłosić tak mocne i jednoznaczne stanowisko w tej sprawie? Wielokrotnie w mediach przebijały się propozycje bojkotowania konkretnych imprez, jednak był to pomysł kiepski. To nie ci, którzy przygotowywali się do zawodów, powinni cierpieć za grzechy Rosji. Działać trzeba tak, żeby winę ponieśli Rosjanie.
Działać trzeba tak, jak Iga Świątek. Polka uczestniczy w turniejach z Rosjankami i Białorusinkami i będzie to robić, bo to jej praca. Natomiast jednocześnie gani tych, którzy Rosjanki i Białorusinki na te imprezy zapraszają, punktuje ich podejście.
– Wykluczenie Białorusi i Rosji teraz byłoby nie fair. Ale tylko dlatego, że ta decyzja powinna zapaść rok temu – mówi i dodaje, że nawet jednostki mogą coś zmienić. – Wszyscy mamy jakiś wpływ na to, co się dzieje. Jeśli mamy szansę zrobić cokolwiek, co mogłoby zatrzymać rosyjską agresję, powinniśmy to robić.
„Propaganda wykorzystuje sport”. Świątek nie idzie w narrację FIFA i UEFA
Na co dzień nie zajmuję się tenisem, nie jestem ekspertem w temacie i nie chcę nim być. Uważam jednak, że polski sport doczekał się w osobie Igi Świątek liderki z prawdziwego zdarzenia. Osoby wyrazistej, która budzi sympatię i szacunek swoim postępowaniem, a nie tylko wynikami na boisku, korcie czy parkiecie. Iga ma 21 lat i choć w tym, co robi, już osiągnęła wybitność, to wciąż trzeba ją uznawać za osobę, która dopiero wchodzi na salony sławy. Nie przeszkadza jej to jednak w ustawianiu do pionu tych, którzy liczyli, że będzie można przymknąć oko, umyć ręce i każdy zaraz zapomni.
– Sport zawsze był wykorzystywany w propagandowych celach – mówi młoda dziewczyna z Polski.
– Nie mieszajcie polityki i sportu — skamle tarzający się w brudnych dolarach leśny dziad z FIFA.
Drastyczna różnica w postrzeganiu świata, nie trzeba chyba dodawać, na czyją korzyść. Dopiero co Białorusini jako swoich oficjeli zatwierdzili ludzi bezpośrednio powiązanych z Aleksandrem Łukaszenką. Psy pociągowe białoruskiej propagandy. Władze kraju mówią wprost: bierzemy udział w „operacji specjalnej”. Tomasz Frankowski, polski europoseł, przedstawia to wszystko europejskiej federacji jako argument za wykluczeniem tamtejszej reprezentacji oraz klubów z rozgrywek.
Zło ciszy. Białoruś oszukuje piłkarski system
UEFA sprawę zlewa, Białoruś jeździ po Europie, żeby walczyć o awans na EURO 2024.
Cisza legitymizuje zło. Tak pisaliśmy, kiedy starania Frankowskiego okazały się niewystarczające, gdy machnięto ręką na jego apele w sprawie naszych wschodnich sąsiadów. Dlatego teraz, kiedy Iga Świątek nie milczy, tylko jasno i wyraźnie mówi, że dla Rosji i Białorusi nie ma miejsca w światowym sporcie, trzeba ją docenić i wskazać jako przykład. Być może inni pójdą jej śladem. Być może obudzą w reszcie świata to, co Polska obudziła wśród uczestników baraży o wyjazd na mundial w Katarze.
WIĘCEJ O WOJNIE NA UKRAINIE:
- Zły jak Rosja
- Baszkirow: Chcę pokazać, że Rosjanin może być dobrym człowiekiem
- Gianni Infantino kontynuuje podróż w otchłań obrzydliwości
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix