Jeremy Sochan w ostatnich dniach zadziwia regularnością. Nasz rodzynek w NBA w czterech poprzednich spotkaniach zdobywał odpowiednio 15, 16, 16 i 18 punktów. Jak na pierwszoroczniaka, to bardzo dobre liczby, chociaż przełożyły się one na zaledwie jedno zwycięstwo San Antonio Spurs – z Brooklyn Nets, którzy zagrali bez swoich liderów, Kevina Duranta i Kyrie Irvinga. Tym razem Ostrogi mierzyły się z sąsiadami w tabeli Konferencji Zachodniej – Los Angeles Lakers. Wprawdzie obecny sezon w wykonaniu Jeziorowców nie należy do udanych, lecz LeBron James i spółka zdołali ograć zespół Polaka 113:104.
Trener Gregg Popovich po dzisiejszym meczu zapewne nie będzie miał większych pretensji do Sochana. Jeremy przedłużył swoją passę dwucyfrowej zdobyczy punktowej do pięciu spotkań. Mecz z Lakersami zakończył mając na koncie 14 punktów, do których dorzucił 7 zbiórek i 3 asysty. Jak na 27 minut spędzonych na parkiecie, to kolejny bardzo solidny występ. Doprawdy warto docenić regularność, którą Polak prezentuje w ostatnich spotkaniach. W końcu mówimy o koszykarzu, który gra swój pierwszy sezon w NBA.
SOCHAN WITH THE FINISH 🙌 pic.twitter.com/ype1JzqXoq
— San Antonio Spurs (@spurs) January 26, 2023
Niestety, i tym razem dobra postawa Sochana nie przyczyniła się do wygranej San Antonio Spurs. Choć trzeba przyznać, że Ostrogi postraszyły Los Angeles Lakers. Pierwszą kwartę przyjezdni wygrali 30:25, a po trzeciej wciąż prowadzili jednym punktem (82:81). Ale w ostatniej części meczu LeBron James i spółka wzięli się do roboty. Jeden z najlepszych koszykarzy w historii był o krok od triple-double. Spotkanie zakończył z dorobkiem 20 punktów, 11 asyst i 9 zbiórek. Oczko więcej od Jamesa rzucił Anthony Davis.
Koszykarze San Antonio Spurs zabawią w LA do jutra. Ich następnym rywalem będzie derbowy rywal Lakersów – zespół Los Angeles Clippers.
Fot. Newspix