Reklama

Romantyk futbolu czy kochaś utopijnych idei? Osąd Quique Setiena

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

08 listopada 2022, 14:52 • 8 min czytania 5 komentarzy

Nieprzejednany romantyk futbolu, miłośnik Johana Cruyffa, człowiek głęboko zafascynowany filozofią FC Barcelony. Musicie przyznać, że kiedyś te słowa miały w sobie szczyptę magii, inspirowały i dawały nadzieję na lepsze jutro. Problem polega na tym, że coraz częściej za tymi sformułowaniami kryje się utopia, lekki fałsz, zacofanie zwłaszcza gdy mówimy o Quique Setienie. 64-latek dopiero co rozpoczął pracę w nowym klubie, a już wystawia na próbę cierpliwości właścicieli Żółtej Łodzi Podwodnej i sympatyków, którzy podczas ostatniego meczu Villarrealu wykrzykiwali, że ma spadać.

Romantyk futbolu czy kochaś utopijnych idei? Osąd Quique Setiena

Trzeba się bardzo postarać, żeby po czterech meczach kibice chcieli twojego odejścia, ale czy można im się dziwić? Rzucasz okiem na wyniki Villarrealu i w mgnieniu oka łapiesz się za głowę. Półfinalista poprzedniej edycji Ligi Mistrzów z nowym sternikiem na pokładzie podzielił się punktami z Hapoelem Beer Szewa i przegrał z Athletikiem, Lechem Poznań i RCD Mallorca. O zgrozo, czy dało się gorzej rozpocząć pracę w nowym klubie? Mr Obvious zasugeruje, że Setien mógł jeszcze przegrać z Hapoelem, ale to marne pocieszenie.

Quique Setien w Villarrealu

Emery zwolnił etat

Samo odejście Unaia Emery’ego z Villarrealu może nie były czymś, co należało zupełnie wykluczyć, ale szkoleniowiec skusił się na nie w zasadzie w ostatnim momencie i nieco zaskoczył swoją decyzją. Okno transferowe zamknięte, liga hiszpańska trwa, Liga Konferencji też, więc wydaje się, że już musiał mieć dość, skoro się zmył.

Wielu sympatyków hiszpańskiej piłki ubolewało nad tym, że utytułowany trener odpuszcza prowadzenie Villarrealu na rzecz cieniującej w Premier League Aston Villi, ale muszą się z tym pogodzić. Takie są realia na rynku, że w większości przypadków hiszpańskie kluby mają związane ręce, kiedy bogatsi kładą wór pieniędzy na stole.

Reklama

WIĘCEJ O ODEJŚCIU UNAIA EMERY’EGO

A dlaczego tak się stało, że Emery odszedł? Wydaje się, że trzeba podejść do tej kwestii kompleksowo jak w przypadku szukania przyczyn katastrof lotniczych, które w większości przypadków wynikają z wielu czynników. Bez wątpienia jest kilka wyraźnych poszlak. Emery wiedział, że osiągał wyniki ponad stan (wygranie Ligi Europy i następnie półfinał Ligi Mistrzów). Przy tym miał ograniczone pole manewru w kwestii transferów i świadomość, że ciężko byłoby przebić dotychczasowe osiągnięcia. Villarreal gra w tym sezonie tylko w Lidze Konferencji, która przez wielu wciąż jest deprecjonowana. Widocznie uznał, że woli zostawić klub w niezłej kondycji – zanim zacznie się psuć. W ten sposób zaczął budować nową osadę, która ma zaskoczyć Anglię, a w perspektywie kilku lat może i całą Europę.

Setien na pomoc

Jednak dziś nie o trenerze, który zdezerterował do Premier League, ale Quique Setienie, który miał okazać się zbawcą klubu z Estadio de la Ceramica. Musicie wiedzieć, że właścicielom tego klubu bardzo zależy na stylu drużyny, a przyjęło się, że byłe drużyny Setiena grały ładny dla oka futbol. Rodzina Roigów zapewne żyła dogmatem, że bierze ultradoświadczonego trenera, który prędko wprowadzi swoje idee i będzie cymesik. Tak nie jest. Przynajmniej nie teraz.

Na ten moment powrót Quique Setiena na ławkę trenerską jest wręcz żałośnie słaby. Nie pierwszy raz wady tego trenera przejeżdżają jak walec po zaletach. W ostatnich latach przyjęło się określać tego typu trenerów mianem „futbolowych romantyków”. Sęk w tym, że to zakłamywanie rzeczywistości. Nadużywany wytrych, który się dobrze sprzedaje.

Co jest romantycznego w tym, że ktoś zamyka się na wiedzę, na pójście z duchem czasu, na dostrzeżenie wad swoich koncepcji i na współczesne trendy?

A może lepiej go nazwać zagubionym kochasiem utopijnych idei?

Reklama

Z 64-latkiem jest taki problem, że swego czasu zbudowano narrację o wielkości tego trenera, nie zważając na to, że w wielu kwestiach jest po prostu mały. Nie odbieramy mu oczywiście umiejętności. Zaznaczamy, że nie jest kimś, kto na nowo wymyślił futbol. Nie sprawi, że nagle wszyscy zaczną interesować się piłką, a w Brazylii zaczną nadawać dzieciom imiona Quique Setien.

Wręcz przeciwnie.

Dziś Setien jest Dyzmą hiszpańskiej piłki i to na własne życzenie.

Nie pierwszy raz coś tu nie gra

Setien już pod koniec dwuletniej kadencji w Realu Betis sprawiał wrażenie zagubionego, a jego koncepcje przestały się sprawdzać. Brakowało elementu zaskoczenia, brakowało reakcji tego trenera na niepowodzenia i tym samym rozsądek podpowiadał, że kończy się pewien cykl. Po odejściu z andaluzyjskiego klubu miał ponad pół roku na introspekcję, analizę tego, co było dobre i co było złe, zanim otworzyła się przed nim możliwość poprowadzenia FC Barcelony, ale jak grochem o ścianę. Setien nadal wiedział wszystko lepiej – tak się mu wydawało i wciąż wydaje.

Marzeniem Setiena była praca w tym klubie, ale nie doszło do wymiany wartości, bo o ile jego marzenie zostało spełnione, o tyle on nie spełnił żadnych marzeń Dumy Katalonii.

W FC Barcelonie poprzeczka była zawieszona wysoko, ale zabrakło choćby próby oderwania stóp od ziemi. W lidze szło drużynie Setiena przyzwoicie, ale z Messim na pokładzie nie sztuką jest wciąganie słabeuszów na śniadanie. To po prostu obowiązek i był po prostu wypełniany. Nic szczególnego i wartego podkreślania na każdym kroku.

Osobną kwestią było stawianie czoła silnym ekipom, które stanowiło wielki problem. Barcelona grała karykaturalnie, wolno, nic w zasadzie nie działało tak, jak trzeba i każdy klub, który wybijał się ponad przeciętność, był w stanie ubić Dumę Katalonii. Nie dziwi, że Setien szybko przestał być traktowany poważnie przez najważniejszych piłkarzy. Przy takiej postawie kwestią czasu było odwrócenie hierarchii i ogon zaczął kręcić starym mopsem.

Kiedyś Setien wypowiedział następujące słowa:

– Nie jest tak łatwo znaleźć swoje miejsce na ziemi. Miejsce, w którym każdy będzie cię rozumiał.

Piękny truizm, ale stoi u podstaw budowania oblężonej twierdzy. W przypadku Setiena za każdym razem kończy się na tym, że pośrednio lub bezpośrednio zarzuca otoczeniu brak zrozumienia, podczas gdy sam nie jest w stanie pójść na ustępstwa i wpasować się w odpowiedni kontekst. Od zawsze z dużą łatwością przychodziło mu krytykowanie innych, a niechętnie przyjmował uwagi pod swoim adresem. Nie jest człowiekiem łatwym we współpracy i to rzuca się na każdym kroku.

Wielokrotne utarczki słowne z trenerami o innych poglądach wykraczały poza granice dobrego smaku. Wydawało mu się, że jest przedstawicielem nurtu idealnego futbolu, a przerastała go możliwość zaakceptowania różnorodności. To nie jest percepcja mistrza, to percepcja przegranego.

Co się dzieje w Villarrealu?

Może nie przejął idealnego zespołu, ale nie zastał obdrapanego gruchota z zatartym silnikiem, który wymaga remontu kapitalnego. Dostał pojazd, który nadaje się do codziennej eksploatacji, a to czy nowy herszt pójdzie bardziej w detailing, czip tuning, czy inną drobną ingerencję, to już bądź wola jego – byle nie zepsuć zdrowego rdzenia. A właśnie Villarreal wygląda tak, jakby ten rdzeń był obiektem zbędnej ingerencji.

Można było mieć niekiedy pretensje do Emery’ego, że jego Villarreal miewał problemy z tym, by skraść show, ale nie da się ukryć, że gra jego zespołu była praktyczna. Villarreal nie potrzebował dużego posiadania piłki, by kontrolować spotkania. Wszystko miało logiczny ciąg i było dostosowane do możliwości piłkarzy i klubu. Nie starał się na siłę ustawiać wszystkiego pod siebie, ale dopasowywał siebie i piłkarzy do okoliczności.

Z Setienem jest inaczej. Musi być duże posiadanie piłki i kalka jego byłych zespołów. Każda drużyna jest nieco inna, ale to trzeba dostrzec i zaakceptować.

Hiszpan nie zważa na to, że granie piłką jest tylko narzędziem. On traktuje posiadanie futbolówki jak bóstwo i efekt jest taki, że przegrał trzy z czterech pierwszych meczów. Dawka warunkuje truciznę, ale Setien wciąż w to nie wierzy. Przedkłada sztukę dla sztuki ponad efektywność. Można odnieść wrażenie, że traktuje kontry i pionową grę za przejaw prostactwa futbolu. Dziwnie to wygląda.

Wyniki sprawiły, że już teraz kibice Villarrealu każą mu spadać. A w teorii nie jest to grupa fanów skłonna do wyrażania tak skrajnych emocji. I to po tak krótkim czasie pracy trenera!

Musi zapracować na zaufanie

Setien już teraz prosi o cierpliwość i używa okrągłych słówek. Zapomina, że pustosłowie jest gorsze od przekleństw i może doprowadzić ludzi do szewskiej pasji. A jego zespół naprawdę gra mdły i ciężkostrawny futbol. Nie stwarza wielu sytuacji, w dodatku usypia i przypomina jego byłe drużyny, ale już z ich schyłkowych okresów.

Dla równowagi trzeba też poszukać motywów, że coś może się zmienić. Hiszpan ma w garści dwa argumenty. No dobrze, może trzy.

Faktycznie krótko prowadzi zespół i każdemu należy się odrobina czasu, ale musi pokazać, że warto wierzyć w jego pracę. Za moment rozpocznie się przerwa na mistrzostwa świata, więc będzie mógł trochę porzeźbić. Jednak ktoś złośliwy może powiedzieć, że w Barcelonie zyskał lockdownowy okres przygotowawczy, ale i tak nic to nie dało.

Drugim argumentem jest to, że zastał drużynę, w której kilku piłkarzy miało problemy ze zdrowiem. W sumie to też dość miękkie wytłumaczenie. Ktoś może odbić piłeczkę i powiedzieć, że, tak czy siak, Hapoel, Lech i Mallorca były do łyknięcia.

A po trzecie Villarreal nie chce wykonywać żadnych pochopnych ruchów w obawie o brak awansu do europejskich pucharów, który należałoby traktować jako katastrofę rok po znalezieniu się w czwórce najlepszych drużyn na Starym Kontynencie.

Jak sami widzicie wokół Setiena jest dość ponuro i w dużej mierze na własne życzenie. Pierwsze tygodnie 2023 roku będą stanowiły weryfikację jego pracy i wniosków, które już teraz powinien wysnuć. Na chwilę obecną jednak ciężko o optymizm. Hiszpan sprawia wrażenie gościa, który jest idealny do pracy w takim klubie jak Las Palmas, gdzie chodziło przede wszystkim o utrzymanie. Piłeczka miała chodzić i nie było oczekiwań, że drużyna ma coś jeszcze znaczyć w Europie.

PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ

CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE HISZPAŃSKIEJ:

Fot. Newspix

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

5 komentarzy

Loading...