Reklama

Czy Miedź w końcu wygra mecz? Piątek z Ekstraklasą

redakcja

Autor:redakcja

28 października 2022, 13:13 • 5 min czytania 6 komentarzy

Zaledwie jedno zwycięstwo zanotowała Miedź Legnica po powrocie do Ekstraklasy. Ostatnie miało miejsce 62 dni temu, co sprawia, że dziś drużyna z Dolnego Śląska okupuje dno tabeli i niewiele wskazuje na to, żeby miała się z niego wygrzebać. Jednak zgodnie z logiką Ekstraklasy, mniej więcej w tym momencie legniczanie powinni zacząć seryjnie wygrywać. W końcu zmienili trenera, więc należałoby się spodziewać legendarnego “efektu nowej miotły”. W pierwszym meczu pod wodzą Grzegorza Mokrego się nie udało, bo Miedzianka tradycyjnie przerżnęła z Widzewem, ale może dziś nastąpi przełom?

Czy Miedź w końcu wygra mecz? Piątek z Ekstraklasą

Wielka piłka zawita dzisiaj nie tylko do Legnicy, bo prawdziwego spektaklu możemy się spodziewać także na stadionie w Zabrzu. Tam dojdzie do kolejnej odsłony historycznej rywalizacji Górnika z Widzewem. Dawno jej nie oglądaliśmy, bo łodzianie ostatnie lata spędzili poza Ekstraklasą. Jednak teraz są już tam, gdzie raczej być powinni i stali się rewelacją ligi. Dziś postarają się to potwierdzić.

Miedź Legnica – Pogoń Szczecin (18:00): zapowiedź meczu

Na papierze faworyt tego spotkania może być tylko jeden i chodzi tutaj o drużynę gości. W końcu Pogoń to od kilku lat drużyna utrzymująca się w czołówce Ekstraklasy i regularnie bijąca się o mistrzostwo Polski. Dziś szczecinianie również znajdują się wysoko, bo na piątej pozycji w tabeli z niewielką stratą do lidera. Gospodarze z kolei są na zupełnie innym biegunie, bo znajdują się na samym dole i od dwóch miesięcy nie potrafią wygrać meczu. Ostatnie takie święto w Legnicy miało miejsce 27 sierpnia, kiedy to beniaminek zdołał wywalczyć trzy punkty w starciu z Lechią Gdańsk i to grając w dziesiątkę. Spory wyczyn, ale niestety jedyny w tym sezonie.

Nędzna gra, jaką prezentowała drużyna Miedzi, doprowadziła do zwolnienia Wojciecha Łobodzińskiego, który był wielką postacią dla klubu i wywalczył awans do Ekstraklasy. Prezes Dadełło ewidentnie chciał wstrząsnąć drużyną, ale póki co nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów. Na ławce trenerskiej Miedzianki zasiadł Grzegorz Mokry, który był już wcześniej blisko związany z klubem. “Efektu nowej miotły” wciąż jednak nie zauważono. Nowy szkoleniowiec zadebiutował w zeszłotygodniowym starciu z Widzewem i poniósł klęskę, choć łodzianie nie zaprezentowali się szczególnie dobrze. Dziś kolejna szansa na to, że zagraniczny zaciąg legniczan, składający się z tych wszystkich Martinezów, Dominguezów i Carolinów, w końcu pokaże coś więcej, a może przynajmniej – cokolwiek.

Moment wydaje się całkiem niezły, bo Pogoń również ostatnio nie zachwyca. Skoro trzecioligowy Rekord Bielsko-Biała mógł wcisnąć Portowcom trzy bramki, to dlaczego miałaby tego nie zrobić Miedź Legnica? Trzy ligowe mecze z rzędu bez zwycięstwa nie są oczywiście czymś, co może się równać z wyczynami legniczan, ale jak na brązowego medalistę mistrzostw Polski z zeszłego sezonu, chwały nie przynosi. Z Legią udało się ledwo wywalczyć punkt, bo gdyby Carlitos nie zmarnował karnego w pierwszej połowie, to wątpliwe, aby podopieczni trenera Gustafssona zdołali odrobić straty. Zadyszka jest więc ewidentna, a pamiętajmy, że w piątkowym spotkaniu zabraknie prawdopodobnie najważniejszego zawodnika Pogoni – Damiana Dąbrowskiego, który zmaga się z urazem i przez cały tydzień w zasadzie nie trenował.

Reklama

Oczywiście w futbolu wszystko sprowadza się do wygrywania. Jeśli popatrzymy, jak graliśmy w pierwszej połowie meczu z Legią, to gdybyśmy tak grali w pozostałych meczach do końca rundy, byłbym bardzo rozczarowany. To nie jest futbol, który chcę oglądać ja i fani. To musimy poprawić – mówił trener Gustafsson na przedmeczowej konferencji. Już wieczorem zobaczymy, czy się udało.

Górnik Zabrze – Widzew Łódź (20:30): zapowiedź meczu

To niewątpliwie będzie historyczne wydarzenie. W końcu na stadionie Roosevelta zmierzą się ze sobą dwa utytułowanie kluby i choć ich sukcesy to raczej historia, to nie można tego lekceważyć. Razem mają 18 mistrzostw Polski i siedem Pucharów Polski. Do tego trzeba doliczyć wielkie występy w europejskich pucharach i można by się było porządnie rozmarzyć.

Dziś jednak rzeczywistość jest zupełnie inna. Widzew w ostatnich latach błąkał się po niższych szczeblach rozgrywkowych i dopiero teraz zdołał awansować do Ekstraklasy. I trzeba przyznać, że stało się to z korzyścią dla ligi. Drużyna prowadzona przez Janusza Niedźwiedzia była skazywana na pożarcie, a dziś jest wiceliderem tabeli i absolutną rewelacją rozgrywek. Zachwyca nas ofensywną i odważną grą, której trudno się było po niej spodziewać. Atmosfera na łódzkim stadionie, wypełnionym do ostatniego miejsca niemal na każdym spotkaniu jest niezwykła, co jest na pewno fantastyczną wizytówką naszej piłki.

W Górniku zgadza się znacznie mniej. Zabrzanie utrzymują się w Ekstraklasie już jakiś czas, choć raczej jest to walka o przetrwanie. W zeszłym sezonie pod wodzą Jana Urbana widać było jakąś perspektywę na rozwój, ale wtedy dość niespodziewanie zdecydowano się na zmianę trenera, którym został niedoświadczony Bartosch Gaul. Drużyna przeszła znaczną przebudowę, wymieniono niemal całą obronę i to widać na boisku. Górnicy znajdują się tuż nad strefą spadkową i mają ogromny problem z wygrywaniem meczów. Po raz ostatni dokonali tej sztuki we wrześniu, pokonując na wyjeździe Koronę 2:1. Ostatni ich ligowy mecz – z Wartą w Grodzisku Wielkopolskim był solidnym kandydatem do najgorszego spotkania w tym sezonie. Nie kleiło się w nim zupełnie nic, czyli dokładnie tak, jak w samej drużynie Gaula.

Reklama

Dziś trzeba się jednak solidnie postarać. Zwycięstwo z Widzewem może być bowiem dla Zabrzan podwójnym świętem. Jeżeli Górnikowi w końcu uda się wygrać, to będzie to jubileuszowe 800. zwycięstwo w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jest więc o co walczyć.

– Wyniki nie są takie, jakich byśmy sobie życzyli. Popełniamy czasem błędy w obronie, czasem brakuje skuteczności, ale wszystko, co „pomiędzy” – a więc gra – wcale nie jest takie złe, jak mogłoby się wydawać. Wiemy też, w jakich okolicznościach przegraliśmy z Lechem. Musimy w piątek przepchnąć ten kawałek szczęścia, żeby mieć znowu pozytywną energię – przyznał trener Górnika przed meczem

Emocji w ten piątek nie powinno zabraknąć. Ekstraklaso, nie zawiedź nas!

Czytaj więcej o Ekstraklasie:

Fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

6 komentarzy

Loading...