Reklama

Kądzior: – Jest trochę głupio przed trenerem Fornalikiem

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

27 października 2022, 19:07 • 6 min czytania 10 komentarzy

Piast Gliwice w czwartek rano pożegnał Waldemara Fornalika i zastąpił go Aleksandarem Vukoviciem, czym zaskoczył zdecydowaną większość obserwatorów. W tym gronie mogli być także piłkarze, którzy raczej nie wiedzieli z wyprzedzeniem, co się święci. O ostatnich wydarzeniach przy Okrzei rozmawiamy z Damianem Kądziorem, który ma nadzieję, że problemy zdrowotne są wreszcie za nim i już pod wodzą serbskiego szkoleniowca przyda się na finiszu rundy jesiennej. 

Kądzior: – Jest trochę głupio przed trenerem Fornalikiem

Czułeś po meczu z Radomiakiem, że ta porażka może się skończyć zmianą trenera?

Nie. Waldemar Fornalik jest na tyle doświadczonym trenerem i na tyle się w Piaście zasłużył, że chyba nikt się tego nie spodziewał. Wiadomo, że ostatnio nie pomagaliśmy trenerowi w umacnianiu jego pozycji, nasze wyniki były chujowe i stało się. Doszło do zmiany, odbyliśmy pierwszy trening pod okiem Aleksandara Vukovicia, w sobotę mamy mecz i każdy musi dać z siebie maksa, żebyśmy w końcu wygrali.

Pytałem, bo Fornalik przyznał, że sprawa została załatwiona już wczoraj. Ty kładąc się w środę wieczorem spać, zakładałeś, że w czwartek rano widzisz się z nim w klubie?

Piłkarze nie o wszystkich rzeczach wiedzą z wyprzedzeniem. Nie jest obowiązkiem nikogo z góry informować każdego zawodnika, że szykuje się zmiana trenera. Na co dzień o takich rzeczach nie myślimy. Każdy jest skupiony, żeby być w jak najlepszej formie i wreszcie się przełamać. Dziś z mediów dowiedzieliśmy się, że przychodzi trener Vuković.

Reklama

Analizując po fakcie, w ostatnim czasie było widać u Fornalika pewną rezygnację, większe zmęczenie niż zwykle?

Dzień po meczu z Radomiakiem wszyscy byliśmy źli i trochę podłamani, trener Fornalik również. We wtorek jednak normalnie przeprowadzał treningi, w tym wyrównawczy dla zawodników, którzy grali mniej. Nie spodziewaliśmy się, że do tej zmiany dojdzie już teraz.

Twoje zdrowotne perypetie to jedna z przyczyn, dla których ta współpraca się kończy. Waldemar Fornalik ostatnimi czasy ciągle podkreślał problemy kadrowe i niemożność wystawienia optymalnego składu. Ty po straceniu okresu przygotowawczego dochodziłeś do formy meczami, a gdy to się udało, przydarzyła się następna kontuzja.

Gdy jestem w optymalnej dyspozycji, chcę być liderem tej drużyny. Nie boję się brania na siebie odpowiedzialności, wręcz taka rola mi pasuje, natomiast nie chodzi tu tylko o mnie. Po kolei różni zawodnicy wypadali. Był moment, w którym kontuzję leczył Michał Chrapek. Od czerwonej kartki z Górnikiem Zabrze nie mógł grać Ariel Mosór. Kamil Wilczek wypadł na 2-3 tygodnie, do tego moje problemy. Trener nie mógł wystawić składu, który wystawiłby w normalnych okolicznościach. Wiosną praktycznie nie mieliśmy kontuzji w drużynie, każdy zbudował dobrą formę i nasza gra wyglądała bardzo fajnie. Teraz jest inaczej i punkty nam się nie zgadzają. Ja w końcu się wyleczyłem, z meczu na mecz czułem się coraz lepiej i niestety dopadł mnie nowy uraz. Niby to tylko dwa tygodnie przerwy, ale akurat terminarz był tak napięty, że trzy kolejki opuściłem zupełnie, a z Radomiakiem zagrałem kwadrans. Znów zostałem wybity z rytmu.

Kądzior: Nie zamierzałem wymuszać transferu. Jak mógłbym spojrzeć w oczy chłopakom? [WYWIAD]

W klubie i w szatni obowiązywała narracja typu „spokojnie, jak zawsze wiosną się odbijemy”?

Reklama

Nie można ślepo zakładać, że druga runda zawsze będzie lepsza, bo to musi z czegoś wynikać. Grunt, żeby z każdego meczu wyciskać maksimum, a tej jesieni wiele razy przegrywaliśmy spotkania, których nie mieliśmy prawa przegrać. Ostatnio nie byliśmy gorsi ani z Widzewem, ani z Rakowem. Trochę pecha, trochę kontuzji. Czy coś więcej przesądziło, trudno mi zdiagnozować, nie jestem trenerem.

Najbardziej doskwiera mi to, że nie mogłem jeszcze w Piaście normalnie przygotować się do sezonu. Rok temu chodziło o to, że przyszedłem dość późno. Dopiero zimą spokojnie przepracowałem cały obóz, inni też byli bez kontuzji i widzieliśmy to potem na boisku. Musimy wziąć się w garść, każdy z nas musi być w lepszej formie. Z takimi nazwiskami, jakie mamy w kadrze, nie wypada nam być na tym miejscu, które obecnie zajmujemy.

Do końca roku gracie już tylko z drużynami sąsiadującymi z wami w tabeli. Margines błędu chyba został wyczerpany. 

No został, ale jedno to o tym mówić, a drugie, to pokazać to na boisku. Potrzebujemy trzech punktów w Kielcach. Po serii porażek głowa w pewnym stopniu jest zablokowana, co utrudnia pokazanie stu procent swojego potencjału. Mam nadzieję, że mecz z Koroną będzie nowym bodźcem. Jesteśmy świadomi, jak ważne tygodnie nas czekają.

Aleksandar Vuković ma opinię trenera-motywatora, który jest w stanie obudzić drużynę, zwłaszcza na krótką metę. W pierwszym kontakcie już to dostrzegłeś?

Nie miałem dotąd styczności z trenerem Vukoviciem. Z czasów Legii znają go chyba tylko Jakub Czerwiński i Ariel Mosór. Pierwsze wrażenie jest jednak pozytywne. Być może przyda się nowe spojrzenie na naszą sytuację i nowa energia. Trener to jedno, ale przede wszystkim my zawodnicy sami musimy się podnieść i jeszcze więcej od siebie wymagać, żeby nawiązać do tego, co prezentowaliśmy wiosną.

Tak po ludzku jest wam trochę głupio względem Fornalika czy jednak macie poczucie, że przesądził przede wszystkim splot niesprzyjających okoliczności?

Nie ukrywam, że będę miał sentyment do trenera Fornalika. Zaufał mi, gdy wracałem do Polski po nieudanej drugiej części pobytu za granicą. U niego się odbudowałem i zacząłem grać tak, jak potrafię, znów czułem radość z gry. Wielu kolegów pracowało z nim dłużej i też dobrze będą ten czas wspominać. Jest więc trochę głupio przed trenerem, że tak to się potoczyło przy takim potencjale kadrowym drużyny. Powinniśmy być wyżej w tabeli, ale powtórzę: nie jestem trenerem i nie zdiagnozuję każdego problemu. Na taki kryzys zawsze składa się wiele rzeczy, które się na siebie nakładają. Na pewno kontuzje i brak fartu w niektórych meczach odegrały istotną rolę. Wierzę, że wkrótce karta się odwróci.

Jak z twoim zdrowiem? Co ci dolegało i czy to już za tobą na tyle, że z Koroną będziesz mógł wystąpić od początku?

Problem pojawił się przed meczem z Wisłą Płock. Zagrałem w nim, ale do końca nie dotrwałem. Wszystko jest powiązane z tą kontuzją z lata, gdy zmagałem się z dokuczliwym zapaleniem w stawie skokowym. Często w takich sytuacjach próbujesz nogę odciążyć, choćby nieświadomie, i bardziej obciążasz drugą nogę. No i właśnie to dało o sobie znać.

Istniało ryzyko, że wypadnę na dłużej, ale odpocząłem dwa tygodnie, od tygodnia normalnie trenuję, dwukrotnie wszedłem na końcówki. Liczę, że już to się wyciszyło i będę mógł zagrać we wszystkich kolejkach do końca rundy. Oglądanie meczów z boku jest bolesne, zwłaszcza gdy zespołowi nie idzie.

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

WIĘCEJ O PIAŚCIE GLIWICE:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

10 komentarzy

Loading...