Niektórzy kibice Pogoni są zakochani we wszystkim, co robi Alex Haditaghi, ale cóż – tacy są fani, ślepo wierzą w swój klub i wszystko, co z nim związane, a jak ktoś nie podziela tej miłości, to bierze udział w powszechnym spisku i ma na Haditaghiego zlecenie (takie teorie też czytałem). Potem – gdy projekt walnie – ci sami ludzie będą mieli pretensje, że ich nie ostrzegano, a wszyscy są mądrzy po czasie (przerabialiśmy to już wielokrotnie przy okazji innych klubów). Zatem, uwaga, ostrzegam po raz drugi w tym tygodniu, może coś dotrze.

Wcześniej pisałem, że transfer Mendy’ego nie ma większego sensu. Dziś napiszę, że termin zwolnienia Roberta Kolendowicza nie ma już absolutnie żadnego sensu. Zostawmy to, czy poleciał słusznie, czy niesłusznie, bo zwalniać też trzeba umieć w odpowiednim czasie, a w Pogoni najwyraźniej nie potrafią.
Przerwa na reprezentację to taki okres, w którym można spokojnie popracować z drużyną, nie ma – siłą rzeczy – ligowych spotkań, jest to pewien oddech w tej młócce. Jeśli więc uważasz, że twój trener się nie nadaje – a tak uważał Haditaghi już przed spotkaniem z Koroną, bo za jeden mecz Kolendowicza nie zwolnił – dobrze byłoby pożegnać go przed tym okresem. Wówczas przychodzi ktoś nowy ze świeżym spojrzeniem i ma chwilę spokoju, by ekipę, którą będzie prowadził, dobrze poznać.
Niestety w Szczecinie tak się nie stało, zrobiono wszystko odwrotnie, czyli oczywiście głupio. Niechciany szkoleniowiec popracował sobie w tym okresie, a potem dostał kopa w dupę po pierwszej kolejce, gdy Ekstraklasa wróciła. Stracono więc prawie dwa tygodnie na obecności Kolendowicza w klubie, bo cały jego pomysł i tak idzie w cholerę, skoro przyjdzie ktoś inny.
Obrazując: Pogoń zachowała się jak gość, który parę godzin układa włosy na żel, a potem wychodzi na deszcz i nie bierze ze sobą parasola. Cały ten proces w łazience był kompletnie bez sensu.
Pogoń Szczecin działa bez sensu. I przy zwalnianiu trenera, i przy transferach
Ale! Jest jeszcze opcja B, rezerwowa, mianowicie porozumienie się z nowym szkoleniowcem na zasadzie – obserwuj drużynę, dajemy obecnemu trenerowi jeszcze chwilę, ale jeśli nie będzie poprawy po przerwie na kadrę, wchodzisz. Niestety i tej opcji nie wybrano, gdyż Kolendowicza zmienia asystent, a jak nowy trener będzie, to będzie. Zatem Pogoń swój tracony czas tylko wydłuża – najpierw trzymała Kolendowicza, nie wiadomo, po co, teraz wpuszcza na ławkę – tymczasowo, tak sama pisze – Grzegorczyka i dopiero za jakiś czas przyjedzie docelowy trener.
Jeśli ktoś uważa, że tak to powinno wyglądać, w porządku, ale to już nie miłość do klubu, to obsesja.
Mam wrażenie, że w Szczecinie kompletnie zapomnieli o kwestii trenera, ponieważ w ostatnich dniach skupili się na negocjacjach z Mendym, żeby złapać kilka nagłówków w gazetach. Ja bym wolał złapać kilka punktów w lidze, ale to tylko ja. Mamy więc klub, który ściągnął sobie emerytowaną gwiazdkę bez kolan, ale mamy też klub, który nie ściągnął sobie trenera – chyba zapomniał.
Nie jest to poważne. To taka zabawa, show, ale absolutnie nie jest to sensowny plan. Podjechali rozklekotanym Mercedesem – ale Mercedesem!!! – pod dom, tyle że zapomnieli, że w tym domu nie ma nic na obiad, dziecko płacze, a telewizor ma już 37 lat.
Ale najważniejsze, że sąsiedzi widzieli Mercedesa… Szczególnie ten jeden. Fabrizio Romano.
WIĘCEJ O POGONI SZCZECIN: