Co jest większą sensacją — zwycięstwo Zagłębia Lubin w Poznaniu z Lechem czy gol przewrotką Aleksa Ławniczaka? Zwycięstwo Zagłębia w Poznaniu po golu przewrotką Ławniczaka. Niels Frederiksen miał dwa tygodnie na to, żeby oduczyć swoich zawodników pomagania rywalom w strzeleniu sobie gola. Nie wyszło.

Jedyny sukces Lecha na tym polu jest taki, że teraz popełnia błędy nie we własnym polu karnym, lecz trzydzieści metrów od bramki rywala. Tylko co z tego? Zagłębie nastawiło się przecież na kontrataki (poza tym, że nastawiło się na stałe fragmenty gry), więc dostało to, na co liczyło. Wystarczyło tylko pomknąć w kierunku Bartosza Mrozka, co też Miedziowi uczynili, rozgrywając mistrza Polski jak zespół, który dopiero uczy się podstaw funkcjonowania na boisku.
Ekstraklasa. Lech Poznań — Zagłębie Lubin 1:2 (1:1)
Ciężko mówić o Zagłębiu jak o zespole, w którym piłka krąży jak po sznurku od nogi do nogi, ale akurat akcje bramkowe w Poznaniu tak właśnie wyglądały — jak rozsądnie, logicznie tkana sieć. Wiadomo, że pierwsza sztuka to następstwo stałego fragmentu gry, lecz przecież nie było w tym nawet krzty przypadku. Rozsądne rozegranie autu do Luki Lucicia, który, mając wokół siebie hektar wolnej przestrzeni, popatrzył i rzucił mierzoną piłkę na nos Michała Nalepy. Nalepa przytomnie futbolówkę zgrał, ale chyba nawet on nie spodziewał się, że Aleks Ławniczak wpadnie na to, żeby wykończyć tę akcję właśnie w taki sposób.
GOOOOOOOL STADIONY ŚWIATA! 😱😱😱 Cudowna przewrotka Aleksa Ławniczaka! 😍
Musicie to zobaczyć! ⬇️
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/Vm5IAz7N0i
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 12, 2025
Za głowę złapali się wszyscy, ale co się dziwić — kapitalnie, naprawdę fantastycznie to uderzył obrońca Zagłębia. Coś takiego może wytrącić z równowagi.
Filip Jagiełło wciąż największym atutem Lecha Poznań
Lech zareagował tak, jakby miniony sezon, w którym stracony gol od razu łączył się ze straconymi punktami, w ogóle się nie zdarzył. Minęło dziesięć minut i mistrz złożył naprawdę przyjemną akcję, dobrze poklepał, przyśpieszył, wymienił kilka piłek w środku, w końcu Pablo Rodriguez i Taofeek Ismaheel sklepali, piłkę przed szesnastką zgarnął Filip Jagiełło i przewaga Zagłębia się rozmyła.
𝐆𝐎𝐋 𝐃𝐋𝐀 𝐋𝐄𝐂𝐇𝐀! 🔵⚪ Filip Jagiełło precyzyjnym strzałem doprowadza do remisu przy Bułgarskiej! 🎯
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/jIgSrgobIe
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 12, 2025
Problem w tym, że Lech w tym momencie oklapł. Zagłębie co prawda nie kreowało sobie szans wybitnych, lecz dwa kąśliwe strzały Kajetana Szmyta z dystansu narobiły zamieszania i pokazały, że remisu wcale nie trzeba bronić. Nastawienie gości zmieniło się po przerwie, to wtedy gospodarze mocno zabrali się do roboty. Tym razem Nalepa zrobił, co powinien w tyłach — wziął na siebie strzał Jagiełły, uratował zespół.
Że szczęście sprzyja lepszym, to i dobitka nie przyniosła oczekiwanego skutku. Ismaheel potwierdził, że ze skutecznością ma największy problem.
Świetna zmiana Michalisa Kosidisa dała wygraną Zagłębiu
Problemów nie ma natomiast Lucić, przynajmniej w kontekście tego, co widzi, jakie podejmuje decyzje i jak realizuje to, co sobie wymyśli. Może był to jedyny taki mecz Chorwata, ale nawet jeśli — trzeba go pochwalić. Sposób, w jaki wyczekał, popatrzył i puścił po ziemi piłkę do Szmyta w kontrze bramkowej, to naprawdę klasa światowa i zimna krew. Zachował ją także Szmyt, który doczekał się swojego konkretu w tym spotkaniu, spokojnie odnajdując Michalisa Kosidisa.
𝐌𝐈𝐂𝐇𝐀𝐋𝐈𝐒 𝐊𝐎𝐒𝐈𝐃𝐈𝐒! ⚽ Szybki kontratak Zagłębia i goście wracają na prowadzenie w Poznaniu! 👊
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/vkgGZIGbkp
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 12, 2025
Trenera Leszka Ojrzyńskiego trzeba pochwalić też za zmiany. Od momentu drugiego gola Lech rzucił się do rozpaczliwych starań o ponowne wyrównanie, ale Zagłębie umiejętnie trzymało wynik. Pomógł w tym właśnie Kosidis, który dobrze utrzymywał się przy piłce, pomógł też ambitny, szukający wypadów ofensywnych Marcel Reguła, którego oglądaliśmy przez czterdzieści pięć minut, od razu po przerwie.
Ławka Lecha tak pomocna nie była. Niels Frederiksen rzucił, co miał. Luisa Palmę prosto z samolotu, najdroższego w historii Yannicka Agnero oraz niemal wypchniętego już Bryana Fiabemę. Nie zgadniecie, że to ten ostatni był najbliżej uratowania drużyny, bo jego strzał głową był najlepszą sytuacją gospodarzy po przerwie. Złośliwy powie, że skoro tak, to z Lechem nie jest zbyt dobrze.
Może zresztą ma rację? Mistrz Polski może się bronić, że dwadzieścia pięć strzałów, że nic nie wpadło. Zagłębie nie miało jednak szczęścia. Wykorzystało do maksimum sytuacje, na które w pełni zapracowało. Strata Moutinho, która przerodziła się w drugiego gola, nie była przecież jedyną. W innej sytuacji Portugalczyk skasował kontrę, która pachniała golem. Skoro regularnie wystawiasz tyłek, ktoś cię w niego kopnie.
Lech o tym wie, bo nie przeżywa tego pierwszy raz.
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Kowal: Pietuszewski będzie lepszy niż Zalewski i Kamiński razem wzięci
- Trela: Porzucona egzotyka. Jak Ekstraklasa odeszła od rynków zamorskich
- Błanik: Od marca wykonałem ogromny przeskok, dlatego marzę o kadrze [WYWIAD]
- Rekordowe letnie okno. Wysokie miejsce Ekstraklasy w prestiżowym rankingu
- „Gdy zaczyna biec, wiadomo, że strzeli gola”. Droga Antonina do Korony Kielce
- Jazda pod wpływem ciemną kartą w karierze. Kim jest Andy Pelmard z Jagiellonii Białystok?
- Chwalił go Pep, był nadzieją Man City. Jak Wilson-Esbrand trafił do Polski?
fot. Newspix