Reklama

Glik pokazał jaja. Kozakiem był jednak tylko w necie…

Aleksander Rachwał

Opracowanie:Aleksander Rachwał

12 czerwca 2025, 17:37 • 6 min czytania 86 komentarzy

Brawo – skomentował krótko Kamil Glik decyzję Michała Probierza o odebraniu opaski kapitańskiej Robertowi Lewandowskiemu i przekazaniu jej Piotrowi Zielińskiemu. – Wow! Nie bał się powiedzieć, co myśli! – przyklasnęła część opinii publicznej. Kiedy jednak odważny, bezkompromisowy Kamil Glik został skonfrontowany z bezpośrednim pytaniem o swoją pierwszą reakcję na całą sprawę, nie był już tak odważny i bezkompromisowy. – Nie, nie, to nie tak, chodziło mi o brawo dla Piotrka, fajnie, że został wyróżniony… – przekonywał obrońca w programie na żywo w “Meczykach”. To jak to w końcu z tą odwagą, Panie Kamilu? Bo chyba Pan nie myśli, że uwierzymy w tę bajkę?

Glik pokazał jaja. Kozakiem był jednak tylko w necie…

Obiegowa opinia o reprezentacji Polski z ostatnich dni jest taka, że brakuje w niej piłkarzy z charakterem. Z jajami. Inna obiegowa głosi, że człowiekiem, któremu obu tych atrybutów nie brakuje, jest Kamil Glik – jeszcze nie tak dawno podstawowy defensor kadry, jeden z jej kapitanów. Może to wszystko prawda. Ale czy obecność w kadrze Kamila Glika byłaby remedium na toksyczną atmosferę w szatni Biało-Czerwonych? Szczerze, po jego dzisiejszym krótkim występie w “Meczykach” raczej nie postawilibyśmy na to złamanego grosza.

Kamil Glik tłumaczy się z reakcji po zmianie kapitana. To jest ten “charakter”?

Nakreślmy pokrótce tło. Kamil Glik i Robert Lewandowski nigdy nie pałali do siebie wielką sympatią. Podczas wspólnych zgrupowań kadry bardziej się wzajemnie tolerowali niż kumplowali. Nie było to specjalną tajemnicą, nie było to też specjalnie kontrowersyjne, bo przecież w drużynie nie każdy musi lubić każdego. Sympatia to z pewnością dodatkowy atut dla atmosfery w zespole, ale jednak opcjonalny. Na boisku panowie z reguły robili to, co do nich należało, a o to koniec końców chodziło.

W takich oto okolicznościach towarzyskich, z Glikiem poza kadrą (i nikłymi nadziejami na powrót w celu innym niż mecz pożegnalny) i Lewandowskim również powoli zbliżającym się do zakończenia reprezentacyjnej kariery, obrońca Cracovii postanowił zabrać głos w dość delikatnej dla relacji w drużynie narodowej sprawie, jaką jest odebranie opaski kapitańskiej jednemu zawodnikowi i przekazanie jej innemu. Tym, któremu odebrano opaskę jest Lewandowski, za którym wiadomo, że Glik nie przepada, a tym, który ją otrzymał jest Piotr Zieliński, z którym relacje ma bardzo dobre.

I co powiedział (napisał) Kamil Glik?

Reklama

“Brawo”.

Można zaklinać rzeczywistość w dowolny sposób, ale to jedno krótkie hasło, wyrażone publicznie, może być odczytane tylko w jeden sposób: Bardzo dobra decyzja – dobrze, że nastąpiła zmiana kapitana. Znając relacje między kadrowiczami, ich osobiste sympatie, tego się po prostu nie dało odebrać inaczej.

Dymisja Michała Probierza za nami. Czas na dymisję Cezarego Kuleszy [CZYTAJ WIĘCEJ]

Gladiator w necie, a co w świecie?

Kamil Glik prawdopodobnie nie zakładał, że będzie się dziś udzielał medialnie. Widać, że został wyrwany do tablicy niespodziewanie, zanim zdążył zgłosić nieprzygotowanie. W wybornym humorze żartował, kto z europejskich topowych trenerów zastąpi Michała Probierza w roli selekcjonera, że sam zrobi licencję UEFA Pro i ruszy kadrze na pomoc. Kiedy Tomasz Włodarczyk zadał mu proste pytanie o reakcję na wieści o zmianie kapitana reprezentacji, nie miał przygotowanej odpowiedzi. I wybrał wciskanie kitu.

– Nie, nie, uważam, że Piotrek przez te lata sobie na to zasłużył i tyle… To nie w tę nutę ludzie uderzają… Brawo w tym sensie, że to fajne wyróżnienie dla Piotrka… – kluczył defensor Pasów.

Bujać to my, ale nie nas, panie Glik.

Reklama

Gdyby to miały być zwykłe gratulacje dla kolegi z drużyny, to nikt nie miałby wątpliwości, że o zwykłych gratulacjach mówimy. Przeciwnie, to był jasny sygnał odnoszący się do całej sytuacji, a więc nie tylko do tego, kto opaskę otrzymał, ale też do tego, kto ją traci. Glik doskonale przy tym wiedział, jakie reakcje wywołał swoją wypowiedzią. Śledzi życie w sieci – wie, co się pisze i mówi. Jeśli więc uważał, że jego wpis został odebrany niewłaściwie, mógł to jednym zdaniem wyjaśnić. Dosłownie, napisałby: “żeby było jasne: nie cieszę się z odebrania opaski Lewemu, tylko gratuluję Piotrkowi”. Ale nie, nie zrobił tego, bo reakcja była dokładnie taka, jaka miała być.

Piotr Zieliński

Ulubiony kapitan Kamila Glika.

I to mogło być nawet okej, bo przecież miał prawo uważać, że decyzja Michał Probierza była dobra. Sami krytykowaliśmy Lewandowskiego, mówiąc, że brakuje mu cech, jakie powinien mieć kapitan i że nie sprawdza się w tej roli najlepiej. Wystarczyłoby więc, żeby Glik zwyczajnie nie wyparł się swoich słów. I nie musiał tego robić wprost. Nikt nie oczekuje, że poproszony o rozwinięcie swojej myśli powiedziałby bez ogródek “Bardzo dobrze, że trener zabrał opaskę Lewandowskiemu, bo się nie nadawał, a Zieliński będzie dużo lepszy”. Wiadomo przecież, że piłkarze muszą (albo raczej – opłaca im się) być trochę dyplomatami w takich tematach.

Ale Glik nie miał przygotowanej wygładzonej odpowiedzi, został wzięty z zaskoczenia, więc wybrał wygładzenie maksymalne, do zera: wyparcie.

Brakuje nam piłkarzy z jajami. A czym są te jaja?

“Ale Glik to jednak był, takiego piłkarza z jajami nam dzisiaj brakuje w kadrze” – pewnie usłyszeliście podobne zdanie w wielu bieżących dyskusjach wokół reprezentacji. Ale co my tak naprawdę przez to rozumiemy?

Mityczne “jaja”, czyli inaczej mówiąc piłkarski charakter, mogą się objawiać na wiele sposobów. Jest oczywiście ten najbardziej oczywisty aspekt – boiskowy, kiedy piłkarz potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność za grę zespołu, kiedy inni tego nie robią. Charakter często sprawdzamy też prostym miernikiem – czy piłkarz schowa głowę w piasek po porażce, czy też stanie przed kamerami lub mikrofonami i odpowie na serię bolesnych pytań. Tylko, że w tym pierwszym przypadku mówimy o czymś, czego wymagamy w zasadzie od każdego zawodnika, a w drugim – zawsze można zastąpić głębszą refleksję opowiadaniem frazesów. Czasami bycie częścią zespołu wymaga czegoś więcej.

Miarodajnym testem charakteru reprezentantów były ostatnie wydarzenia. Żaden z kadrowiczów – poza Zielińskim na konferencji, a i on unikał sensownych odpowiedzi – nie zabrał głosu na temat odebrania opaski “Lewemu”, żaden też nie wstawił się za Probierzem. Jedyna reakcja zawodników – oczywiście nie bezpośrednia – była taka, że wymusili na selekcjonerze oświadczenie, w którym tłumaczył, że oni, piłkarze, nie mieli z tym wszystkim nic wspólnego.

Czy więc Kamil Glik – ten sam, który nie ma odwagi przyznać (w mniej lub bardziej bezpośredni sposób), co naprawdę miał na myśli, komentując zmianę kapitana – byłby tym, który wyszedłby przed szereg w czasie największego kryzysu wizerunkowego polskiej kadry? Cytując klasyka: Nie wiem, choć się domyślam.

WIĘCEJ REPREZENTACJI POLSKI NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Zainteresowany futbolem od kiedy jako 10-latek wziął wolne w szkole żeby zobaczyć pierwszy w życiu mecz reprezentacji Polski na mistrzostwach świata. Na szczęście później zobaczył też Ronaldo wygrywającego mundial, bo mógłby nie zapałać uczuciem do piłki. Niegdyś kibic ligi hiszpańskiej i angielskiej, dziś miłośnik Ekstraklasy i to takiej z gatunku Stal Mielec – Piast Gliwice w poniedziałkowy wieczór.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Demolka. Iga Świątek rozegrała jeden z najbardziej jednostronnych półfinałów ostatnich lat

Sebastian Warzecha
2
Demolka. Iga Świątek rozegrała jeden z najbardziej jednostronnych półfinałów ostatnich lat

Piłka nożna

Ekstraklasa

Poważny transfer i nadzieja na spokojne utrzymanie. Wisła Płock wraca do Ekstraklasy

Wojciech Górski
2
Poważny transfer i nadzieja na spokojne utrzymanie. Wisła Płock wraca do Ekstraklasy

Komentarze

86 komentarzy

Loading...