Reklama

Przez Probierza jesteśmy za Haiti. A Kulesza to najgorszy prezes w historii PZPN

AbsurDB

Autor:AbsurDB

12 czerwca 2025, 11:52 • 6 min czytania 41 komentarzy

Michał Probierz zanotował kiepskie wyniki z reprezentacją, choć poprzeczka nie była przez jego poprzedników zawieszona zbyt wysoko. Uwzględniając siłę naszych rywali, był jednym z gorszych selekcjonerów, choć nie przesadzajmy, że najgorszym. Takie zaszczytne miano może za to bez skrępowania nosić prezes Cezary Kulesza.

Przez Probierza jesteśmy za Haiti. A Kulesza to najgorszy prezes w historii PZPN

Za żadnego z prawie 30 poprzednich prezesów PZPN nasza reprezentacja nie runęła tak bardzo w światowej hierarchii. Mamy piątego z rzędu trenera, który nie rozegrał nawet ćwierć setki spotkań z naszą kadrą i czwartego z kolei, który nie zdołał wygrać nawet dziesięciu meczów. Większe od Polski szanse wyjazdu na mundial mają obecnie nawet Haiti, Irak i Indonezja. Wraz z Kazachstanem, Armenią i Bośnią mamy w ostatnich latach najwięcej zmian na stanowisku trenera. Czy powinniśmy się cieszyć, że ktoś, kto ma taką rękę do wyboru selekcjonera, teraz będzie wybierał ponownie?

Bilans Michała Probierza na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski

Dwadzieścia jeden meczów, dziewięć zwycięstw, pięć remisów i siedem porażek – ten bilans nie wygląda na papierze tragicznie. Pod względem możliwych do zdobycia punktów jest to wynik nieco lepszy od Santosa i Michniewicza, ale poprzeczka wisiała dość nisko. Od czasów drugiej kadencji Piechniczka gorszy wynik pod tym względem zanotowali poza ostatnimi trzema selekcjonerami tylko Zbigniew Boniek i tymczasowy trener Stefan Majewski. Nawet Sousa i Fornalik byli lepsi, nie wspominając nawet o Brzęczku, a nazwiska Adama Nawałki chyba nie godzi się nawet wspominać w artykule żegnającym Michała Probierza.

Porównywanie średniej punktów jest jednak nieuczciwe – każdy miał przecież zupełnie inny zestaw rywali. Probierz poza meczami towarzyskimi wygrał o punkty tylko z Wyspami Owczymi, Estonią, Szkocją, Litwą i Maltą. Michniewicz rozegrał tylko dwa mecze towarzyskie, a o punkty przegrywał, ale tylko z potęgami: Belgią, Holandią, Argentyną i Francją.

W sukurs idzie nam niezastąpiony w takich sytuacjach ranking Elo, w którym zwycięstwa ze słabeuszami nie dają wiele, na porażkach z potęgami nie traci się dużo, ale wiele zmieniają niespodzianki – wygrane z faworytami i zaskakujące klęski. Zmiana tego rankingu pokazuje, czy dany zespół osiągał wyniki lepsze czy gorsze od oczekiwanych. Pozwala dzięki temu obiektywnie ocenić wyniki niezależnie od tego, z kim mierzył się dany trener.

Reklama

Otóż Probierz przejął naszą kadrę na 37. miejscu w świecie, a zostawia ją na… 47. Spośród prawie trzydziestu dotychczasowych indywidualnych kadencji trenerskich z reprezentacją Polski o więcej niż dziesięć lokat spadli tylko: Władysław Stachurski, Waldemar Fornalik i Fernando Santos.

Większy regres zaliczyli także Antoni Piechniczek i Leo Beenhakker, ale pierwszy przejął kadrę na wysokim dziewiątym miejscu w świecie, a po drodze dobił nawet na czwartą pozycję, zaś Holender startując z 28. lokaty wywindował nas przez chwilę nawet do czołowej dwudziestki na świecie, a wynik zaburza katastrofalny koniec jego kadencji.

Czwarty z rzędu selekcjoner, który nie wygrał nawet dziesięciu meczów

Niezależnie od oceny kadencji Michała Probierza trzeba podkreślić fakt, że jest piątym (!) z rzędu selekcjonerem, któremu nie dane było poprowadzić kadry nawet w dwudziestu pięciu meczach. Santos siedział na ławce tylko sześć razy, Michniewicz – trzynaście, Sousa – piętnaście, a nawet Jerzemu Brzęczkowi nie dane było choćby w ćwierć setki meczów. Dla porównania: Nawałka i Janas osiągnęli pięćdziesiąt meczów.

Seria pięciu selekcjonerów bez choćby dwudziestu pięciu meczów zdarzyła się dotąd tylko raz. W najczarniejszych latach dziewięćdziesiątych trzy spotkania zaliczył Lesław Ćmikiewicz, dziewiętnaście – Henryk Apostel, cztery – Władysław Stachurski, czternaście – Antoni Piechniczek i jedno Krzysztof Pawlak, ale trudno kadencje pierwszego i ostatniego z wymienionych traktować jako pełnoprawne. Dokańczali oni jedynie eliminacje po poprzednikach.

Tak naprawdę mamy pierwszy przypadek w historii, gdy pięciu selekcjonerów z rzędu swoje wielkie, długoterminowe, przemyślane dzieło kończy po liczbie spotkań niewiele większej od połowy sezonu Ekstraklasy. Do tego mamy czwartego trenera z rzędu, który nie był w stanie wygrać nawet dziesięciu spotkań z naszą kadrą. Wygranymi, które można policzyć na palcach dwóch rąk, nie da się zbudować kadry, systemu gry, zaufania i identyfikacji z drużyną.

Reklama

Większe szanse na mundial od Polski mają nawet Haiti, Irak i Indonezja

Warto przypomnieć, do czego doprowadził Probierz. Brzęczek dał nam awans na Euro 2020 i utrzymanie w Lidze Narodów, które w praktyce zapewniło baraże o Euro 2024. Michniewicz dał nam czołową szesnastkę świata. Probierz dał spadek do Dywizji B i poważne kłopoty w grupie eliminacji mistrzostw świata, z której awans bezpośredni był mało prawdopodobny, ale wejście z drugiego miejsca do baraży wydawało się formalnością.

Portal We Global Football na portalu X podsumował aktualne szanse awansu na mundial. W przypadku Polski wynoszą już tylko 17%, co plasuje nas na siedemdziesiątym miejscu w świecie. Wyżej są oczywiście Uzbekistan i Jordania, które już zakwalifikowały się na mistrzostwa. Jednak większe szanse od Polski mają obecnie także:

Republika Zielonego Przylądka, Jamajka, Wenezuela, Irak, Haiti, Oman, Gwatemala, Trynidad i Tobago, Surinam, Słowacja, Gabon czy Indonezja.

Najgorszy prezes PZPN w historii

Według rankingu Elo spadliśmy za kadencji Prezesa Kuleszy z 33. na 47. miejsce w świecie. Żaden z wcześniejszych dwudziestu pięciu szefów polskiej piłki nie zaliczył spadku o więcej niż czternaście lokat. Za Grzegorza Laty utrzymaliśmy swoje miejsce w świecie, a za Bońka i Dziurowicza nawet lekko awansowaliśmy. Nawet za Listkiewicza spadliśmy „jedynie” z 26. na 37. pozycję. Nie za wszystko odpowiada Kulesza. Brzęczka zwolnił i Sousę zatrudnił Boniek. Jednak wszystkie decyzje personalne obecnego prezesa okazały się niewypałami albo sportowo, albo pozasportowo – jak Michniewicz. W tej sytuacji wprost przerażające jest, że następcę Probierza znów będzie wybierał ten sam, który pomylił się trzy razy.

Zresztą, nawet Boniek jeszcze rok temu na pytanie redaktora Mateusza Migi w wywiadzie dla TVP Sport o częste zmiany selekcjonerów odpowiedział: „Inni też zmieniają”.

Sprawdziłem: od 2018 roku sześciu różnych selekcjonerów (nie licząc tymczasowych) miała Bułgaria, Grecja i Cypr, siedmiu: Bośnia, Armenia i Kazachstan, a teraz do tego zaszczytnego grona dołączy Polska, przy czym Kazachowie szukają właśnie ósmego. Piękne wzorce ma nasza władza.

Rozsądnemu obserwatorowi wydawałoby się zasadne, że w tej sytuacji trzeba pomyśleć nie tyle o zmianie selekcjonera, ale raczej (albo: także) prezesa. Zupełnie innego zdania są zarządzający polskimi klubami oraz przedstawiciele wojewódzkich związków piłki nożnej, którzy lada chwila wybiorą Cezarego Kuleszę na kolejną kadencję właściwie przez aklamację.

Wielkie gratulacje!

WIĘCEJ NA WESZLO O ZMIANACH W REPREZENTACJI POLSKI:

 

Fot. Newspix.pl

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

41 komentarzy

Loading...