Reklama

Klemenz o rasizmie: Pod ciemną skórą jest człowiek, a nie worek na emocje

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

17 maja 2025, 10:14 • 8 min czytania 102 komentarzy

– Chciałbym dotrzeć do głów tych osób. Pokazać, że pod ciemną skórą jest człowiek, a nie worek na emocje innych ludzi – mówi nam Lukas Klemenz w rozmowie o rasizmie, którą wypuściliśmy w najnowszym odcinku Patoligi o powracającym problemie nienawiści wobec osób innej rasy na polskich stadionach. Obrońca GKS-u Katowice został ostatnio zaatakowany na trybunach w Opolu. Opluto go, wyproszono z obiektu, a jego kolegę uderzono. Czy tak ma wyglądać rzeczywistość polskiego futbolu?

Klemenz o rasizmie: Pod ciemną skórą jest człowiek, a nie worek na emocje

PATOLIGA #33 – RASIZM NA POLSKICH STADIONACH W 2025 ROKU

Problem rasizmu wraca do polskiej piłki?

Dobre pytanie. Długo się nad tym zastanawiałem. Do incydentu w Opolu zdarzały się czasem różne historie, to w miarę naturalne, że gdy grasz w drużynie przeciwnej, to jesteś atakowany w różny sposób. Czarnoskórych zawodników najłatwiej zaatakować w ten, który zaprezentowali teraz kibice Rakowa. To straszne, uwłaczające. Na usta ciśnie mi się tylko jedno słowo: patologia.

Reklama

Jak wyglądał incydent w Opolu?

Byłem na meczu klubu, w którym zaczynałem swoją seniorską karierę. Oglądałem mecz z synem, szwagierką i kolegą z Brazylii, który jest też chłopakiem mojej szwagierki. Nie mieliśmy na sobie jakichkolwiek barw, nie intonowaliśmy żadnych przyśpiewek. Po prostu oglądaliśmy sobie mecz. Znajdowaliśmy się blisko sektora buforowego. W pewnym momencie do mojego kolegi podszedł jakiś chłopak i uderzył go w twarz. Odwracam się, patrzę na gościa – wydał mi się wtedy potężny. Spojrzałem na syna – on już na szczęście został zabrany przez moją szwagierkę. Zapanowała wielka konsternacja.

O co chodzi? Pierwsza myśl – może ta agresja wzięła się stąd, że nie kibicujemy? Ale gość zaczął na nas pluć, wyzywać od czarnuchów i kazać wypierdalać. Przepraszam za słowa, ale cytuję. Kolega patrzy na mnie – co robimy? Jak dostajesz cios, to od razu ci się włącza chęć oddania. Chciał iść do niego. Ale już widzieliśmy, że za nim stoi parę osób, ja jestem z dzieckiem…

Uznaliśmy, że trzeba wyjść z sektora. Leciały na nas wtedy obelgi, bluzgi, ten chłopak na nas pluł, krzyczał, że nam się pomyliły sektory i mamy wypierdalać.

Mój syn zaczął się cały trząść, płakać, mówił, że nie czuje się bezpiecznie i chce wracać do domu. I to jest dla mnie najgorsze. Szwagierka poszła po ochronę. Najbliższy ochroniarz był na VIP-ach, czyli dwa sektory dalej. W naszej okolicy nie było żadnego ochroniarza, nawet starszego dziadka, nikogo. Przyszedł do nas szef ochrony. Opowiedzieliśmy mu całą historię. Pokazywałem mu palcem na człowieka, który to zrobił.

A ochroniarz na to: – Nic z tym nie zrobimy.
– Ale dlaczego? Mówię panu, co się stało. Zostaliśmy opluci, zwyzywani, moje dziecko się boi. Pokazuję gościa, którego macie wyprowadzić, a wy nic?
– No nie, bo to najgorsi kibice i ja nic z tym nie zrobię.
– Proszę pana, ale moje dziecko się boi, może już nie będzie chciał wrócić na mecz…
– Jak tam pójdzie ochroniarz, to dostanie w twarz.
– Sorry, ale czy nie od tego jest ochrona?

Reklama

Zaproponował dwa wyjścia: albo pójdziemy z rodziną na sektor rodzinny, albo wrócimy do domu. Tylko że przejście na sektor rodzinny było… za młynem. Czyli musielibyśmy przejść miejscem, w którym dostaliśmy w twarz. Innej drogi nie było. Stwierdziliśmy, że pojedziemy do domu.

Gdy wychodziliśmy ze stadionu, moja szwagierka zobaczyła ciemnoskórego gościa, który stał i coś jadł. Powiedziała do ochroniarza: – Proszę pana, tu też jest ciemny chłopak, on zaraz dostanie w twarz. Nawet nie zareagował. I co się stało? Ten chłopak dostał w twarz. To ten chłopak z filmiku, który opublikowaliście na Weszło. Stwierdziłem, że tak tego nie zostawię. Na stadionie był komisariat. Spytałem, czy mogę coś z tym zrobić. Złożyliśmy zeznania. Po trzech dniach znaleźli tego chłopaka. Nie przyznał się do winy, ale są filmiki, jest wielu świadków, więc wydaje mi się, że werdykt będzie jednoznaczny.

Lukas Klemenz: “Leciały na nas obelgi, bluzgi. Ten chłopak na nas pluł”

Jak się czułeś w trakcie tego zajścia? To chore, że musisz wraz z rodziną opuszczać stadion, bo komuś się nie podoba, że tam siedzisz.

Tak, to jest chore. Czułem się fatalnie. Też ze względu na to, że był tam mój syn. I to jest dla mnie najgorsze. Zobaczył, jak potrafią reagować ludzie na ciemnoskóre osoby. Dla mnie to patologia, coś niedorzecznego. Dostałem dużo wspierających wiadomości, ale czytałem też wiele komentarzy, że pewnie coś złego powiedzieliśmy lub kogoś prowokowaliśmy, ale tak wcale nie było.

Boję się teraz spędzić czas z dzieckiem na jakimś stadionie, bo nie wiem, czy ktoś do mnie nie podejdzie. Może być pijany, naćpany, nie wiesz, co będzie. Nie mam zamiaru odwracać się za siebie i patrzeć, czy ktoś za mną idzie, bo jestem ciemnoskóry. To jest chore. Czuję duży niesmak, ale fajnie zareagował prezes Odry, który tego samego wieczoru zadzwonił do mnie z przeprosinami. Powiedział, że działa, żeby wraz z policją złapać tę osobę. To było dla mnie światełko w tunelu, że może uda się tego chłopaka złapać.

On wiedział w ogóle, że grałeś kiedyś w Odrze?

Nie wydaje mi się. On ma dziewiętnaście lat, czyli jeszcze całe życie przed sobą. Kiedy grałem w Odrze, miał siedem lat.

Często spotykasz się z tego typu sytuacjami?

Wychowałem się w Polce i kocham ją. To świetny kraj. Są jednak momenty, gdy czuję się w nim obco. Nie wiem, jak uświadomić młodzież, że takie komentarze mogą kogoś zranić i doprowadzić do różnych nieszczęść.

Jesteśmy ludźmi. Człowiek do człowieka nie powinien się tak zachowywać. Każdy powinien być traktowany z szacunkiem. Gdy kibice są w grupie, często jest tam alkohol, przychodzą się wyżyć, takie rzeczy ich bardziej rajcują niż strzelenie bramki przez ich zespół. Weryfikowanie po Rakowie, kto to krzyczał, czy pięć osób, piętnaście czy sto – karę dostanie klub, zapłaci i tyle. Czemu się nie mówi o tym, że Amorim i Otieno nie są skandowani przez kibiców Rakowa? Przecież to jest patologia. Tak samo jak to, że w Ruchu Chorzów nie mogą grać ciemnoskórzy zawodnicy. No kurczę, kto to w ogóle wymyślił? Skautujesz zawodnika z, strzelam, Francji i nie możesz go pozyskać, bo nie jest biały, więc się nie spodoba kibicom?

To patologia. Widać, że wciąż jesteś przejęty po tym, co wydarzyło się w Opolu.

Mój kolega chodził na Odrę wiele lat, znał osoby z młyna, mieszka w Opolu osiem lat. Opowiadał mi, jak to wyglądało w Brazylii w latach dziewięćdziesiątych, jak też próbowano wyplenić wszystkie rasistowskie ataki. Przez dwa tygodnie nie mógł zadzwonić do swojej mamy i powiedzieć o tym incydencie. Tak było mu wstyd i żal, że coś takiego ma miejsce w Polsce. Gdyby jego mama usłyszała, że coś takiego się wydarzyło, chciałaby przyjechać i sama wymierzyć sprawiedliwość.

Trzeba to nagłaśniać. Nie można tak się zachowywać. Teraz byłem z synem w Tychach na pierwszej lidze. Syn bardzo chciał jechać, ale im bliżej było meczu, tym częściej zadawał pytania. Czy jesteśmy bezpieczni? Nikt do nas nie podejdzie? Jakie mamy miejsca? Czy będziemy blisko tych, którzy kibicują?

Uspokajałem go, że załatwiłem teraz takie miejsca, że nic nam się nie stanie, a później normalnie pójdziemy sobie do auta i będzie wszystko w porządku. Ale widziałem, że przez cały mecz obserwował. Ktoś przechodzi przez schody – zamiast patrzeć na mecz, sprawdzał, czy ktoś nie podejdzie, żeby mnie opluć i uderzyć. To zostaje w głowie. Nie chcę budować piłki nożnej na strachu. Nie chcę, żeby mój syn w wieku ośmiu lat bał się iść na stadion.

Lukas Klemenz: “Udajesz małpę, bo Pululu strzelił ci bramkę? Przecież to jest chore”

Zwłaszcza, że taka rzecz może z nim zostać i przerodzić się w szerszy lęk przed wychodzeniem w różne miejsca.

Oczywiście, że tak. Pierwsze pytanie, gdy wrócił do domu: “Tato, czemu tak się stało?”. I co mu wytłumaczysz? Trochę to przeczekaliśmy i nie ma już rozmów na ten temat, ale może trzeba będzie pójść z tym do psychologa.

Ludzie, którzy cię wyzywają, nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak długo to w tobie siedzi. Oni się zwyzywają, pośmieją się, dla nich to chwila, a w tobie to zostaje. Jak masz w ciągu miesiąca kilka takich przypadków, to to się pogłębia, narasta… I gdzie później z tym iść, jak większość tego nie rozumie, bo to cię dotyka osobiście? Moja żona też to przeżywa na swój sposób, ale ja to noszę w sobie. I męczy mnie ten temat.

Moja żona była wtedy w dziewiątym miesiącu ciąży. Zastanawialiśmy się, czy powinna jechać z nami na mecz. Nie daj Boże siedziałaby tam, zrobiła coś w panice, nie wiesz, co się wydarzy. Ludzie na to nawet nie patrzą. Wróciłem domu mega zestresowany, żona przejęła się, mogło to wpłynąć na ciążę, dalszy rozwój dziecka, ale nikt się tym nie przejmuje. My też mamy rodziny, wszyscy to z nami przeżywają, a człowiek cię zwyzywa i wróci do domu. Nie rozumiem tego – masz w żonę, rodzinę, mamę, a ty idziesz na mecz i udajesz małpę, bo Pululu strzelił ci bramkę? Przecież to jest chore.

Myślisz, że takim osobom zrobi się głupio, gdy poznają twoją perspektywę?

Mam nadzieję, że trochę to zmusi do refleksji. Chciałbym dotrzeć do głów tych osób. Pokazać, że pod ciemną skórą jest człowiek, a nie worek na emocje innych ludzi. W życiu trzeba być szczęśliwym i integrować się uśmiechem i szacunkiem do drugiego człowieka. A jak tego nie będzie, to sami się będziemy katować.

WIĘCEJ O RASIZMIE:

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Betclic 1 liga

Komentarze

102 komentarzy

Loading...