Piłkarze Jagiellonii zostawili dziś na boisku sporo zdrowia, bo i gra z tak jakościowym rywalem po prostu tego wymagała. Ostatecznie osiągnęli naprawdę niezły rezultat, choć każdy chyba widział, że goście z Sewilli zagrali na pół gwizdka i chyba chcieli włożyć w ten mecz absolutne minimum zaangażowania. Nie zmienia to jednak faktu, że wielu zawodników zasłużyło dziś na pochwały i mistrzowie Polski żegnają się z Ligą Konferencji co najmniej godnie. Brawa dla nich, a dla was noty. Oceniamy piłkarzy Jagi za mecz z Betisem w skali 1-10, przy ocenie wyjściowej 5.
Gotowi? To pytanie retoryczne, nie macie wyboru.
Jagiellonia Białystok – Real Betis [NOTY, OCENY]
Sławomir Abramowicz (6)
Kilka razy musiał interweniować, ale dziś koledzy z pola pomagali mu o wiele bardziej niż tydzień temu. Trudno więc ukuć tezę, że znów został bohaterem Jagiellonii, nawet nie będziemy próbować i to pomimo zatrzymania Bakambu w sytuacji sam na sam. W pierwszym spotkaniu był najjaśniejszym punktem zespołu, ale tym razem po prostu nie musiał się tak męczyć, za co pewnie jest wdzięczny reszcie drużyny. No i piłkarzom Betisu, którzy mając korzystny wynik zagrali dziś przez większość meczu bardzo spokojnie.
Czystego konta nie udało się jednak zachować, lecz przy golu bramkarz miał niewiele do powiedzenia.
Norbert Wojtuszek (7)
Jego starcia z Jesusem Rodriguezem były bardzo wymagające, ale nie udawajmy, że tylko dla byłego piłkarza Górnika Zabrze. Wojtuszek potrafił postawić twarde warunki, nie przesadzimy, jeśli powiemy, że swojego głównego rywala doprowadzał do szewskiej pasji. Ostatecznie, tak jak cały zespół, dał radę, ale też kilka razy się wyróżnił. Ma naprawdę papiery na niezłe granie i trudno się dziwić, że jego nazwisko odmienia się ostatnio przez wszystkie przypadki – transfer Wojtuszka do Jagiellonii był bez wątpienia ruchem niezbyt oczywistym, a teraz ten gość wyrasta na niezłego kozaka. I fajnie.
Mateusz Skrzypczak (6)
Stoperom Jagiellonii, głównie w pierwszej części meczu, dobrze dziś siedziała piłka na nodze. Skrzypczak umiał popisać się niezłym, celnym przerzutem na skrzydło, podobnie zresztą jak jego partner ze środka defensywy. Jednak nie samym rozegraniem żyje człowiek – w powstrzymywaniu ataków gości obrońca też radził sobie naprawdę nieźle. Kiedy wymagała tego sytuacja, mógł liczyć na pomoc będących zawsze w pobliżu Wojtuszka i Ebosse, a w defensywie kolektyw to przecież największa siła.
Enzo Ebosse (6)
Były takie chwile, w których spełniał rolę ostatniej instancji. Po nieodpowiedzialnej stracie Imaza ratował sytuację blokując strzał Antony’ego. Wcześniej też wybijał poza boisko, gdy w linii obrony pojawiały się luki i niepokój. Taki zawodnik jest potrzebny, gdy stajesz naprzeciwko zdecydowanie wyżej notowanego rywala, bo nie zawsze możesz sobie grać “fajną” piłkę.
W końcówce Ebosse znalazł u siebie nieznane pokłady energii i podłączył się nawet do kilku ataków, ale poza sympatycznym obrazkiem niewiele z tego Jagiellonia miała.
Joao Moutinho (5)
Nie tak dobry, jak biegający po drugiej stronie boiska Wojtuszek, ale też musiał sobie radzić z gościem, który ma i gaz, i niezłe pokrętło w nogach. Antony kilka razy przedarł się w okolice bramki, choć uczciwie zaznaczmy, że nie zdziałał tam wiele.
Cała linia obrony, podobnie jak Moutinho, zaczęła popełniać większe błędy dopiero w ostatnim kwadransie regulaminowego czasu gry. Wtedy już naprawdę było widać, że panowie zostawili na murawie kawał zdrowia i wtedy też pękli po doskonałym podaniu Aitora Ruibala.
No i wtedy też przebudził się schowany wcześniej w kieszeniach Ebosse i Skrzypczaka Cedric Bakambu.
Obrona spisała się dziś naprawdę nieźle. I nie zmienia tego fakt, że w końcówce gospodarze po prostu opadli z sił.
Jarosław Kubicki (3)
Mógł strzelić gola już w pierwszej akcji meczu i nawet nie chcemy się zastanawiać, co by było, gdyby faktycznie trafił do siatki. Potem trochę nam zniknął z radarów, choć to też nie znaczy od razu, że zagrał totalnie beznadziejnie. Pasującym do Kubickiego określeniem będzie dziś “neutralność”, ale skoro zapomnieliśmy w pewnej chwili, że w ogóle biega po boisku, to trochę mu tę końcową ocenę obniżymy.
Bo za mało było pokazywania się do gry obrońcom, a tego wymagamy od pomocników, którzy chcą wziąć na barki ciężar gry. Albo chociaż spróbować.
Taras Romanczuk (6)
Parę rewelacyjnych, naprawdę efektownych odbiorów w środku pola poskutkowało tym, że kapitan Jagiellonii w naszych oczach wypadł lepiej niż przed tygodniem w Sewilli. Czy to Betis bardziej pewny swego i przez to mniej skory do dominacji? Trudno, naprawdę trudno powiedzieć. Faktem jest jednak, że Hiszpanie mimo ogólnej przewagi nie zdominowali całkowicie środka pola, a to zasługa walczącego w destrukcji Romanczuka.
Na minus pewnie znów mały udział w rozegraniu, szczególnie w drugiej połowie, kiedy Betis wrzucił trochę wyższy bieg. No i w końcówce był już naprawdę zmęczony.
Kristoffer Normann Hansen (5)
Mógł, a nawet powinien zamknąć przepiękną akcję Jagi z dwudziestej minuty, kiedy prawdziwą pieszczoszkę w pole karne posłał Jesus Imaz. Brakło naprawdę niewiele, Norweg pokazywał nawet po chwili, że piłka skoczyła gdzieś na jakiejś kępce trawy. A co poza tym? Nie był może Normann Hansen najjaśniejszym punktem składu mistrzów Polski, ale dziś i on postraszył parę razy obrońców Betisu. Miał nawet swój wielki moment, gdy po strzale głową cieszył się z gola, choć czuł pewnie podskórnie, że sędziowie podtrzymają swoją decyzję o spalonym.
I tak też było, niestety…
Jesus Imaz (4)
Potrafił narobić sporego zamieszania dokładnym podaniem, sam kilka razy pokazał się kolegom i… i tyle. Na jego przykładzie najlepiej było jednak widać, że choć Jaga gra naprawdę dobrze, to brakuje jej jakości, by faktycznie siąść na rywala o klasie Betisu. Dość powiedzieć, że gospodarze oddali dziś cały jeden celny strzał…
Hiszpanowi przytrafiło się kilka gorszych momentów, w tym strata, po której musiał sprzątać Ebosse. Ten występ można by było mimo wszystko zaliczyć do niezłych, gdyby w meczu z Betisem wszystko skończyło się na pierwszej połowie. W drugiej ataków Jagi było jak na lekarstwo, a Imaza jeszcze mniej.
Darko Czurlinow (6)
Widać po nim zawsze, że z piłką przy nodze czuje się po prostu swobodnie. Gdy z kontuzją boisko opuścił Ricardo Rodriguez (ten gość gra w piłkę chyba od zawsze, uwierzycie, że ma dopiero 32 lata!?), Macedończyk zaczął zaprzątać głowę Romaina Perrauda i tym samym zmusił go do grania głównie pod polem karnym Betisu, ograniczając zakusy ofensywne bocznego obrońcy. W drugiej połowie było Czurlinowa nieco mniej, ale to przypadłość piłkarzy ofensywnych Jagiellonii. Przynajmniej w tym meczu.
Nie dało się go jednak nie docenić, za ten szybki zryw po stracie gola. Najpierw determinacja, by dopaść do piłki, potem krótki, bardzo skuteczny drybling. No i gol, na którego Jaga dziś po prostu zasłużyła.
Ten gol znaczył bardzo wiele dla kibiców Jagiellonii.
Afimico Pululu (3)
Powtarzalny, skupiony na braniu rywali na plecy i chowaniu piłki pod nogami. Parę razy mógł szybciej odegrać do kolegów i od razu przyspieszyć akcję, a pakował się w przepychankę z obrońcami Betisu. To nie jest ten sam Pululu, który szturmem brał Ligę Konferencji we wcześniejszej fazie sezonu, już nawet piłka przestała mu spadać pod nogi.
No i powiemy to na głos – spieprzył Jadze akcję bramkową, bo gdyby niepotrzebnie nie trącał piłki we wcześniejszej fazie akcji z końcówki pierwszej połowy, to Hansen miałby gola, a Betis zmartwienie tuż przed przerwą. Nie czuje Angolczyk gry, a to tylko kolejny dowód na dołek formy i nie uratują tego momenty prawdziwej harówki w pressingu.
Tomas Silva (3)
Wszedł i niewiele brakło, a napytałby biedy sobie i kolegom. Sędzia Turpin sprawdził jednak całą sytuację na monitorze i odwołał decyzję o rzucie karnym. Nie znaczy to jednak, że Silva dał dobrą zmianę – od wypoczętego piłkarza można było wymagać więcej, szczególnie wobec ogromnego zmęczenie Romanczuka.
Oskar Pietuszewski, Lamine Diaby-Fadiga i Miki Villar grali za krótko.
***
WIĘCEJ O JAGIELLONII NA WESZŁO:
- Jagiellonia łączy fronty najlepiej od lat w polskiej piłce
- Pululu podał kwotę, za którą Jagiellonia mogłaby go sprzedać
- To może być hit. Jagiellonia wytypowała klub filialny w 1. lidze
ANTONI FIGLEWICZ
Fot. Newspix