Reklama

Robert Lewandowski nie może w tej kadrze liczyć na nikogo

Wojciech Górski

Autor:Wojciech Górski

24 marca 2025, 13:54 • 8 min czytania 78 komentarzy

Wyobraźcie sobie, że znów jesteśmy w latach 90., a najlepszy dzieciak w mieście zrywa się z łóżka, by grać w piłkę z kolegami. Jest godzina 8 rano, ale nikomu to nie przeszkadza – zaczynamy grę. Mecz, jak to na podwórkach, toczy się cały dzień. Piłka w grze jest bez przerwy, a choć jedni znikają na obiad, drudzy schodzą z kontuzjami, zastępują ich kolejni: czasami dobierze się młodego, czasami wpadnie ktoś ze starej ekipy. Ale ten jeden – najlepszy w mieście – dzieciak gra cały czas, od świtu do zmierzchu. I wreszcie, gdy piłkę widać już tylko w blasku latarni, gdy większość kumpli rodzice zawołali do domu, strzela pierwszego gola z drużynowej akcji. Zerka na zegarek. Jest godzina 22:38.

Robert Lewandowski nie może w tej kadrze liczyć na nikogo

A teraz przyjmijmy, że tym dzieciakiem jest Robert Lewandowski, jego drużyną reprezentacja Polski, a czasem gry – mecze o punkty naszej kadry. Tyle właśnie na gola z gry, aż do rykoszetu z Litwą, czekał kapitan naszej kadry. A nawet nie tyle czekał, bo przez 14 godzin i 38 minut biegał po boisku, szukając okazji i licząc, że gra jego drużyny pozwoli mu znaleźć się w dogodnej sytuacji strzeleckiej.

Wyobraźmy sobie zresztą powrót tego dzieciaka do domu: wraca zmęczony, siada na kanapie, łapie szklankę wody i w milczeniu patrzy na wiszące na szafie medale i dyplomy, wywalczone już nie z kolegami z bloku, bo na nich za dobry był dawno, ale największym klubem w okolicy, gdzie pewnie niebawem zamieszka w klubowej akademii z internatem. W końcu rodzic go pyta:

– Ile dzisiaj strzeliłeś?

– Jedną.

Reklama

– Tylko jedną? – dziwi się ojciec.

– No trzy, ale dwie z karnego.

– To chyba nie miałeś najlepszej drużyny – kręci głową rodzic.

No tak. Robert Lewandowski, przyjeżdżając na kadrę, chyba nie ma najlepszej drużyny.

Robert Lewandowski i problem strzelecki w reprezentacji Polski

I zanim zaczną się głosy, że macha łapami, że krytykuje w wywiadach, że czemu nie weźmie piłki, nie okiwa i sam nie strzeli – jasne. Lewandowski ma też wady. Nie jest ani piłkarzem, ani kapitanem idealnym. Nie jest też, ani nigdy nie był, mistrzem dryblingu jak Neymar, nie ma szybkości jak Kylian Mbappe, nie rozgrywa jak Harry Kane. Z biegiem czasu coraz częściej odskakuje mu piłka, pojawiają się gorsze wybory, przegrane pojedynki fizyczne.

Ale wciąż jest napastnikiem wybitnym, a w polu karnym pewnie wciąż lepszym niż wspomniana trójka – zastanawiać można się właściwie tylko nad Kanem. Gdyby nie jego popisy w Barcelonie, moglibyśmy uznać, że cóż – fakt, że Lewandowski rzadko strzela w reprezentacji może oznaczać po prostu zmierzch znakomitego snajpera, w końcu ten ma już prawie 37 lat. Ale no właśnie: w Barcelonie pokazuje, że wciąż jest jednym z najlepszych na świecie.

Reklama

W LaLiga jest najlepszym strzelcem z 22 bramkami, wyprzedzając będącego w kwiecie wieku Mbappe. W Lidze Mistrzów jest w czołówce strzelców – ma 9 goli, a wyprzedzają go jedynie Raphinha (11), Serhou Guirassy i Harry Kane (obaj po 10). W Barcelonie, choć trafiał tam 34-latek, jest już 20. najlepszym strzelcem w historii klubu, zdobywając tyle samo bramek co Ronaldinho. Wkrótce dobije do granicy 100 goli (brakuje mu sześciu), wyprzedzi Neymara (brakuje 11), a może nawet wskoczy do czołowej dziesiątki (brakuje mu 26). Ba, jeśli utrzyma skuteczność, realny będzie nawet atak na top5, bowiem Samuel Eto’o i Rivaldo strzelili dla Dumy Katalonii 36 goli więcej od Polaka. Czyli tyle, ile ten spokojnie jest w stanie w ciągu sezonu zdobyć.

Robert Lewandowski ciągle imponuje statystykami w Barcelonie. 

Skoro więc w Barcelonie strzela jak najęty, raczej przyczyn reprezentacyjnej posuchy należy szukać gdzie indziej. Lewandowski to bowiem jednak napastnik w konkretnym typie. Taki, z którego najwięcej pożytku jest w polu karnym, taki który zawiera umowę z drużyną: wy dostarczacie mi piłki, ja gwarantuję wam gole. I taki, który – niestety – bramek nie zdobywa, gdy jedna ze stron nie wywiązuje się ze swojej umowy. Ale czy jest w tym coś dziwnego? Jak snajper miałby strzelać, gdyby nie dostarczano mu amunicji?

Gramy bez Lewandowskiego. Już od dawna

Pierwszy gol z gry o punkty za kadencji Probierza

Dane, jeśli chodzi o reprezentacyjne wykorzystanie Lewandowskiego są zatrważające. Podamy kilka suchych faktów:

  • W meczu z Litwą Lewandowski zdobył PIERWSZĄ bramkę z gry w meczach o punkty za kadencji Michała Probierza,
  • Był to jego pierwszy gol z gry o reprezentacyjne punkty od… 561 dni (7 września 2023 roku i mecz z Wyspami Owczymi),
  • W tym czasie Lewandowski spędził na boisku w meczach o punkty 878 minut, co daje razem 14 godzin i 38 minut ciągłej gry bez zdobytej bramki z akcji,
  • W międzyczasie Lewandowski trafił z gry w towarzyskim meczu z Łotwą, ale nawet gdyby liczyć od tamtego czasu mamy 486 dni i 766 minut bezustannej posuchy,
  • Lewandowski strzelając z Litwą, oddał pierwszy celny strzał z gry w kadrze od… meczu z Ukrainą w czerwcu zeszłego roku,
  • Na to, by w ogóle oddać celny strzał z gry czekał 484 minut, co daje ponad 8 godzin bezustannej gry,
  • Gdyby nie liczyć sparingów, ostatni celny strzał z gry miałby miejsce w barażu przeciwko Estonii, a więc równy rok (co do dnia) od meczu z Litwą,
  • Gol był jedynym celnym uderzeniem Lewandowskiego w meczu z Litwą (cztery pozostałe próby były zablokowane),
  • Od MŚ 2022 Lewandowski gole z gry zdobywał tylko przeciwko Mołdawii (151. w rankingu FIFA), Wyspom Owczym (137.), Łotwie (140.) i Litwie (142.).

Najlepszy podający w kadrze ma tyle asyst do Lewandowskiego co Neuer

Ale też jak Lewandowski ma w kadrze strzelać, skoro nie ma w niej asystentów. I to dosłownie. Patrzymy na kadrę, przeglądamy statystyki i… najlepszy strzelec w historii polskiej reprezentacji jest zdany w niej na samego siebie.

Dla Jakuba Kamińskiego, który po ładnym rajdzie asystował Lewandowskiemu w meczu z Litwą, była to… pierwsza asysta do kapitana kadry w piętnastym wspólnym spotkaniu. Zerkamy na liczby innych powołanych i chwytamy się za głowę. Oprócz Kamińskiego Lewandowskiemu z obecnych kadrowiczów przy golu asystowało jedynie czterech innych piłkarzy! To Bartosz Bereszyński (raz), Przemysław Frankowski (raz), Karol Świderski (raz) i Sebastian Szymański (dwa razy!).

O czym to w ogóle świadczy? Jak jest możliwe, że gość, który w reprezentacji Polski zbliża się do stu zdobytych bramek, obecnym kadrowiczom zawdzięcza raptem sześć z nich? Gdybyśmy mówili jeszcze o kadrze złożonej z samych Dominików Marczuków, z którymi Lewandowski gra od wczoraj – sytuacja byłaby zrozumiała. Ale to ludzie, z którymi Lewy jest w kadrze od lat, zjeździł kilkadziesiąt zgrupowań, zagrał kilka eliminacji, a nawet kilka dużych turniejów.

Rozłóżmy to na czynniki pierwsze:

  • Frankowski w kadrze gra od 7 lat, jest skrzydłowym/wahadłowym, wspólnie z Lewandowskim spędził na boisku 1972 minuty (czyli cały dzień i jeszcze 8 godzin) w 37 spotkaniach. Asystował mu raz, cztery lata temu, ze Szwecją na Euro 2020,
  • Sebastian Szymański w kadrze gra od 6 lat, jest ofensywnym pomocnikiem, wspólnie z Lewandowskim spędził 1715 minut w 31 meczach. Asystował mu 2 razy (z Łotwą w swoim drugim meczu w kadrze i z Belgią trzy lata temu),
  • Jakub Kamiński jest skrzydłowym, w kadrze gra od 4 lat, z Lewandowskim zagrał 787 minut w 15 meczach, z Litwą asystował mu po raz pierwszy w życiu,
  • Karol Świderski jest napastnikiem, w kadrze od 4 lat, przez 1154 minuty w 27 meczach partnerował Lewandowskiemu. Asystował mu raz, z Wyspami Owczymi,
  • Bartosz Bereszyński jest bocznym obrońcą, w kadrze od 10 lat, z Lewandowskim grał przez 2843 minut w 41 spotkaniach. Asystował mu raz (z Węgrami za Sousy).

Czterech pierwszych to zawodnicy wybitnie ofensywni, których zadaniem jest przede wszystkim wspieranie Lewandowskiego i tworzenie mu sytuacji strzeleckich. Piąty z Lewym w kadrze gra od dekady, prawdopodobieństwo, że choć raz – nawet przypadkowo – zaliczy asystę, po prostu istnieje. Tak samo jak istniało w przypadku Manuela Neuera, który przez osiem lat wspólnej gry w Bayernie asystował Lewandowskiemu dwa razy.

No to podkreślmy: najlepszemu asystentowi w obecnej kadrze Lewandowski zawdzięcza dokładnie tyle bramek, co bramkarzowi Bayernu.

Nasz kapitan może więc liczyć na Kamińskiego (raz na 15 meczów), Szymańskiego (podobnie), Świderskiego (raz na 27 gier), Frankowskiego (raz na 37) i Bereszyńskiego (raz na 41). Może też liczyć, że w końcu przełamią się inni. Bo reszta kadry, pomijając środkowych obrońców, wygląda tak:

  • Matty Cash bez żadnej asysty do Lewandowskiego (12 meczów),
  • Jakub Moder bez żadnej asysty (19 meczów),
  • Bartosz Slisz bez żadnej asysty (8 meczów),
  • Jakub Piotrowski bez żadnej asysty (8 meczów),
  • Kacper Urbański bez żadnej asysty (7 meczów),
  • Adam Buksa bez żadnej asysty (10 meczów),
  • Krzysztof Piątek bez żadnej asysty (21 meczów).

Ktoś może powiedzieć: no tak, ale na tym zgrupowaniu nie ma Zalewskiego i Zielińskiego. Nie ma, ale w kontekście Lewandowskiego nie ma to też większego znaczenia. Z nimi na placu gry wcale nie dochodził do większej liczby szans – Zalewski w 21 meczach asystował mu raptem raz (towarzysko z Łotwą), a Zieliński – pięciokrotnie (w ciągu 76 meczów i 13 lat wspólnej gry w kadrze). Nie jest więc przesadą stwierdzenie, że obaj asystują mu rzadziej niż raz na rok.

Dziś Lewandowski może tylko wspominać czasy współpracy z Kamilem Grosickim (ten asystował mu w kadrze 9 razy), czy nawet Arkadiuszem Milikiem (6 asyst, tyle co cała obecna kadra razem wzięta). Nieźle wyglądała też współpraca z Kubą Błaszczykowskim, z którym w reprezentacji zdobyli 10 „wspólnych” bramek, gdy jeden asystował drugiemu (co ciekawe, częściej w roli podającego występował Lewy). Co było też dowodem: Lewandowski nie musi wcale kochać się z kolegą z boiska, ba, nie musi się nawet lubić, ale wystarczy, że partner ma jakość, a to przełoży się na bramki dla drużyny.

Dziś Lewandowski rozgląda się po kadrze i nie widzi ani jakości, ani pomysłu. Za ten pierwszy odpowiadają piłkarze, za drugi trener. Kapitan, choć sam nie jest bez wad, nie może dziś liczyć w kadrze na nikogo. Ani kolegów, ani trenera, ani działaczy. Jest sam.

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI I  LEWANDOWSKIM NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Uwielbia futbol. Pod każdą postacią. Lekkość George'a Besta, cytaty Billa Shankly'ego, modele expected Goals. Emocje z Champions League, pasja "Z Podwórka na Stadion". I rzuty karne - być może w szczególności. Statystyki, cyferki, analizy, zwroty akcji, ciekawostki, ludzkie historie. Z wielką frajdą komentuje mecze Bundesligi. Za polską kadrą zjeździł kawał świata - od gorącej Dohy, przez dzikie Naddniestrze, aż po ulewne Torshavn. Korespondent na MŚ 2022 i Euro 2024. Głodny piłki. Zawsze i wszędzie.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Jerzy Dudek mówi o charakterze polskich piłkarzy. “Może trzeba wrócić do boisk asfaltowych?”

Michał Kołkowski
8
Jerzy Dudek mówi o charakterze polskich piłkarzy. “Może trzeba wrócić do boisk asfaltowych?”
Niemcy

Imad Rondić rozczarowuje w Niemczech. Wkrótce znajdzie się na wylocie?

Michał Kołkowski
4
Imad Rondić rozczarowuje w Niemczech. Wkrótce znajdzie się na wylocie?

Piłka nożna

Piłka nożna

Jerzy Dudek mówi o charakterze polskich piłkarzy. “Może trzeba wrócić do boisk asfaltowych?”

Michał Kołkowski
8
Jerzy Dudek mówi o charakterze polskich piłkarzy. “Może trzeba wrócić do boisk asfaltowych?”
Niemcy

Imad Rondić rozczarowuje w Niemczech. Wkrótce znajdzie się na wylocie?

Michał Kołkowski
4
Imad Rondić rozczarowuje w Niemczech. Wkrótce znajdzie się na wylocie?