Ruch ten miał zrewolucjonizować sędziowanie na Wyspach, ale w lidze angielskiej jeszcze trochę na niego poczekają. Władze Premier League zdecydowały się odłożyć w czasie wprowadzenie systemu półautomatycznych spalonych (SAOT), a wszystko przez pewien incydent w meczu Pucharu Anglii pomiędzy Bournemouth i Wolves. Tam zastosowano ową nowinkę i… nie wyszło najlepiej.
Tak, w FA Cup ów SAOT już działa, lecz nie spełnia oczekiwań włodarzy Premier League, którzy wolą poczekać na lepsze efekty użytkowania systemu półautomatycznych spalonych. W przywołanym powyżej meczu piątej rundy Pucharu Anglii oprogramowanie zawiodło i na ustalenie decyzji o spalonym potrzebowało rekordowych ośmiu minut.
– Technologia, którą po raz pierwszy przetestowano w angielskiej piłce nożnej w siedmiu z ośmiu meczów piątej rundy Pucharu Anglii, zawiodła na Vitality Stadium. Powodem miało być zbytnio zatłoczone pole karne. Doprowadziło to do bezprecedensowego oczekiwania, podczas gdy asystent sędziego wideo, Timothy Wood, wykonał trzy sprawdzenia, zanim gol obrońcy Bournemouth Milosa Kerkeza w pierwszej połowie został anulowany z powodu spalonego – czytamy na łamach The Guardian, gdzie opisano całą sprawę.
System półautomatycznych spalonych miał zostać wprowadzony do Premier League po tej przerwie reprezentacyjnej, ale już wiemy, że do tego nie dojdzie. W planach angielskiej federacji jest testowanie technologii w kolejnych spotkaniach Pucharu Anglii. Rewolucji w lidze możemy się wiec spodziewać najszybciej z początkiem kwietnia, jednak władze niektórych klubów przekonują, że wprowadzanie zmian pod koniec sezonu nie ma najmniejszego sensu i lepiej byłoby poczekać z wprowadzeniem SAOT do końca rozgrywek o mistrzostwo Anglii.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Tak ma wyglądać doping na PGE Narodowym
- Kowal: Nie wiem, dlaczego Probierz powołuje Dawidowicza
- Marczuk uważa, że Legia to największy klub w Polsce
Fot. Newspix