Były trener reprezentacji Polski oraz dyrektor sportowy Polskiego Związku Kolarskiego został uznany za winnego w sprawie seksafery w PZKol. Po wielu latach doczekaliśmy się wyroku w tej sprawie, który dla Andrzeja P. jest druzgocący. Sąd skazał go na 2,5 roku bezwzględnego więzienia.
Sprawa Andrzeja P., wieloletniego działacza Polskiego Związku Kolarskiego, ciągnęła się od dawna. Już w 2018 roku przybliżaliśmy sprawę seksafery, która wstrząsnęła środowiskiem kolarskim. Andrzej P. był uznanym trenerem tej dyscypliny, jego podopieczni zdobywali medale mistrzostw świata, Europy oraz igrzysk olimpijskich. W 2017 roku P. stracił jednak pracę w PZKol, z którego został zwolniony dyscyplinarnie przez prezesa Dariusza Banaszka.
Ten sam człowiek chwilę później… próbował przywrócić go do pracy. Bezskutecznie. W międzyczasie wyciekły informacje o tym, co wykazał audyt zlecony w Polskim Związku Kolarskim. To one ostatecznie pogrążyły Andrzeja P.
Andrzej P. zatrzymany, czyli w sprawie Polskiego Związku Kolarskiego wreszcie coś się ruszyło
Andrzej P., były trener reprezentacji Polski w kolarstwie, skazany. „Przemocą, groźbą i podstępem miał doprowadzać do obcowania płciowego”
Wirtualna Polska ujawniła, że jeden z działaczy został oskarżony o zastraszanie, podawanie środków nasennych oraz wykorzystywane seksualne zawodniczek, także nieletnich. Wszystko to miało się dziać podczas zgrupowań reprezentacji Polski w kolarstwie górskim.
– Były wątki dotyczące podawania bez wiedzy poszkodowanej w połączeniu z alkoholem środka farmaceutycznego, prawdopodobnie o nazwie Stilnox. (…) To silny środek nasenny i uspokajający, który w połączeniu z alkoholem mógł doprowadzać do utraty świadomości. (…) Tak przynajmniej wynika z informacji jednej poszkodowanej. Po zamroczeniu następowała próba gwałtu – mówił dziennikarzom Piotr Kosmala, nie zdradzając jeszcze, że chodzi o P.
Andrzej P. wkrótce potem został zatrzymany przez funkcjonariuszy z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Stołecznej Policji, bo tzw. obyczajówka nie była jego jedynym problemem. Sprawa oficjalnie dotyczyła nadużycia udzielonych uprawnień. W mediach, konkretniej w „Przeglądzie Sportowym”, pojawiły się natomiast pierwsze relacje zawodniczek, które opowiadały o tym, czego dopuszczał się P.
– Czasem przerażone czekałyśmy w napięciu, która z nas zostanie zaproszona do jego pokoju i choć prawdopodobnie każdej działa się krzywda, nie rozmawiałyśmy o tym ze sobą. Słuchałyśmy do znudzenia, że wszystko, co działo się w grupie, miało w niej pozostać i że kolarstwo to piękny sposób na życie.
Andrzej P. wszystkiemu zaprzeczał, lecz nie miał mocnych argumentów na swoją obronę. Trzy lata temu skazano go na 4,5 roku bezwzględnego więzienia, nakładając na niego również karę sześcioletniego zakazu pracy w roli trenera. Następnie jednak wyrok częściowo uchylono, po czym Sąd Najwyższy skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Jej finał rozegrał się teraz, na początku 2025 roku, osiem lat po pierwszych przeciekach dotyczących tej sprawy.
Jak informuje Marek Bobakowski z WP Sportowych Faktów, Sąd Apelacyjny we Wrocławiu skazał Andrzeja P. na 2,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności za to, że „przemocą, groźbą i podstępem miał doprowadzać do obcowania płciowego”. Od wyroku można się jeszcze odwołać, lecz jeśli to nie nastąpi, były trener reprezentacji Polski trafi do więzienia.
WIĘCEJ O KOLARSTWIE NA WESZŁO:
- Rozczarowujące igrzyska, sztuka i sport nie dla kobiet. Katarzyna Niewiadoma i jej droga do triumfu w Tour de France
- Geniusz. Urazy. Zwycięstwa. Choroby. Depresja. I rekord wszech czasów. Kariera Marka Cavendisha
- Wielki. Wybitny. Złoty. Remco Evenepoel zalicza historyczny sezon i nie planuje się zatrzymywać
- Chris Hoy umiera. I uważa, że jest szczęściarzem
- Dziesięć lat od polskiego mistrzostwa świata. „Do końca życia będę pamiętał ten wyścig”
fot. Newspix