Jagiellonia Białystok nie zachwyciła w pierwszym meczu z FK Backa Topola, ale zrobiła swoje, przywiozła dobry rezultat i może ze spokojem czekać na rewanż. Patrząc jednak pod kątem indywidualnym, trudno o laury, co znajduje odzwierciedlenie w naszych notach. Tradycyjnie wystawiamy je w skali 1-10 (wyjściowa 5).

Sławomir Abramowicz (5)
Przy straconym golu trudno było mu się wykazać. Innych okazji do poważnych interwencji nie miał. Musiał zachować solidność na przedpolu i w grze nogami, co mu się udało.
Norbert Wojtuszek (5)
Miał bardzo obiecujący początek w defensywie, gdy zaliczył dwie kluczowe interwencje. Później jednak Mboungou kilka razy dał mu się we znaki. Wojtuszek przy akcji bramkowej był dość pasywny, w drugiej połowie dostał efektowną „siatkę”, czasami musiał się posiłkować asekuracją kolegów. W ofensywie był dość nieśmiały, choć raz pokazał się z dobrej strony, mijając dwóch rywali i wywalczając rzut wolny.
Mateusz Skrzypczak (6)
Udźwignął rolę lidera defensywy, choć na starcie trochę za łatwo go przepychano. Nie pomylił się przy ważnym wślizgu w 53. minucie. Kilkukrotnie pokazał swoje walory w rozegraniu, chociażby udanym przerzutem do Czurlinowa i – przede wszystkim – podaniem w drugiej połowie, po którym najpierw Pululu, a później Czurlinow zmarnowali świetne sytuacje.
Enzo Ebosse (4)
Pierwszy występ w Jagiellonii od początku, w dużej mierze z konieczności ze względu na zdrowotne problemy Stojinovicia. Cóż, widać było brak ogrania i boiskowej pewności, szczególnie przed przerwą. Ebosse nie dawał pewności z piłką przy nodze, do tego zdarzały mu się dziwne wyjścia ze swojej strefy w pierwszych minutach. Jak już cała Jaga opanowała przebieg boiskowych wydarzeń, nie zaniżał poziomu. Zmieniony w 70. minucie.
Joao Moutinho (5)
Biegał z dużą lekkością, starał się być aktywny w ofensywie, ale zawsze czegoś brakowało. W defensywie solidny. Na plus zablokowany strzał z 83. minuty.
Kiepski początek, znakomity finisz. Jagiellonia jedną nogą w 1/8 finału LKE!
Jarosław Kubicki (5)
Do przerwy dostałby od nas notę 2 i miano minusa meczu. Nie zdążył z asekuracją przy straconym golu, ciągle notował głupie i groźne straty, a niczego nie oferował w ramach rekompensaty. Na swoje szczęście w drugiej połowie Kubicki się opamiętał. Przestał być zapalnikiem z tyłu, a zaczął dawać impulsy z przodu. To on stworzył jedną okazję Imazowi, nacisnął na Radina przy bramce na 3:1 (wyszło mu dogranie do Imaza), a na koniec odebrał piłkę i dograł do Pietuszewskiego, który mógł zdobyć czwartą bramkę dla mistrzów Polski. Panie Jarku, takiego chcemy pana oglądać.
Leon Flach (5)
Miał jedną niebezpieczną stratę w tłoku, choć po prawdzie kolega wrzucił go wtedy na konia. Poprawnie pracował w środku pola i w miarę możliwości starał się podchodzić do rozegrania. Zaliczyłby piękną asystę do Imaza, gdyby ten od razu strzelał, zamiast próbować jeszcze podania do Pululu.
Jesus Imaz (7)
Z zimną krwią wykańczał „asysty” Milana Radina. Kolejny raz Hiszpan okazał się kluczową postacią Jagi. Czasami bywał nawet zbyt altruistyczny (wspomniana chęć podawania do Pululu), ale koniec końców znów może odbierać gratulacje za swoją postawę.
Miki Villar (4)
Starał się być pod grą, wygrał 5 z 10 pojedynków na ziemi, ale brakowało konkretów i pierwiastka spektakularności w jego poczynaniach.
Afimico Pululu (5)
Bardzo długo irytował swoją postawą. Podejmował złe decyzje, strzelał niechlujnie, zwalniał akcje. No ale na koniec to on zadał kluczowy cios w 81. minucie, gdy zebrał drugą piłkę i natychmiastowo strzelił sprzed pola karnego. Przydomek “Mr Conference League” wciąż adekwatny.
Darko Czurlinow (3)
Najsłabszy punkt Jagiellonii. Nie miał wyczucia, kiedy kiwać, a kiedy przyspieszać. Fatalnie zepsuł dobitkę po strzale Pululu z 55. minuty. Nie przez przypadek zszedł jako pierwszy razem z Ebosse.
Rezerwowi:
Dusan Stojinović (5)
Solidne wejście ze Ebosse, choć zadanie miał ułatwione, bo Jagiellonia przez ostatnie 20 minut głównie przebywała na połowie przeciwnika.
Kristoffer Hansen (3)
Zmiana bez historii. Trzy kontakty z piłką przez 20 minut. Częściej rozkładał ręce z pretensjami do kolegów, że mu nie podali.
Taras Romanczuk, Oskar Pietuszewski i Lamine Diaby-Fadiga (bez oceny)
CZYTAJ WIĘCEJ:
- PZPN a współpraca ze stowarzyszeniem kibiców. “Nie chodzi o biznes” [WYWIAD]
- Dramat Marka Papszuna. Ledwo sklecił skład
- Lechii “grozi” walkower. Traktujmy ligę poważnie, bo takich Lechii będzie więcej
Fot. FotoPyK