Po latach spędzonych w Borussii Dortmund, a potem Liverpoolu, Juergen Klopp oficjalnie trafił do rodziny Red Bulla. Przed nim ekscytujące wyzwanie, które może zostać przerwane tylko przez jedną ofertę pracy.
Od rana niemieckie media informują, że Juergen Klopp został nowym „Global Head of Soccer” w Red Bullu. Teraz zostało to potwierdzone przez samą firmę. Co to oznacza? Będzie zarządzał i doradzał w rodzinie klubów piłkarskich tej firmy. Przypomnijmy, że w jej skład wchodzą takie drużyny jak Red Bull Salzburg, RB Lipsk czy New York Red Bulls
– Po prawie 25 latach pracy nie mógłbym być bardziej podekscytowany zaangażowaniem się w taki projekt – powiedział w oficjalnym komunikacie. – Rola może się zmienić, ale moja pasja do futbolu i ludzi, którzy sprawiają, że gra jest tym, czym jest, nie zmieniła się. Dołączając do Red Bulla na poziomie globalnym, chcę rozwijać, ulepszać i wspierać niesamowite talenty piłkarskie, które mamy do dyspozycji. Istnieje wiele sposobów, w jaki możemy to robić, od wykorzystania elitarnej wiedzy i doświadczenia, które posiada Red Bull, po naukę z innych sportów i innych branż.
“…this could not excite me more.” Jürgen Klopp
The feeling is mutual💪 #GivesYouWiiings pic.twitter.com/Uxb5evphgg
— Red Bull (@redbull) October 9, 2024
Juergen Klopp zacznie pracę 1 stycznia, a jego kontrakt według informacji Floriana Plettenberga ze Sky Sports ma być długoterminowy. Jest tylko jedna oferta, która może przerwać pracę słynnego trenera. Klopp marzy o pracy selekcjonera reprezentacji Niemiec i jest szansa, że zostanie następcą Juliana Nagelsmanna po mistrzostwach świata w 2026 roku.
Przypomnijmy, że Juergen Klopp z powodzeniem prowadził m.in. Borussię, z którą dwukrotnie wygrał Bundesligę, a raz dotarł do finału Ligi Mistrzów, w którym przegrał z Bayernem. Trenując Liverpool trofeum za zwycięstwo w Premier League podnosił tylko raz, ale trafił na erę Manchesteru City i Pepa Guardioli. Wraz z drużyną z miasta Beatlesów wygrał wymarzoną Ligę Mistrzów.
Niemiec po intensywnych latach w zawodowej piłce postanowił z końcem zeszłego sezonu trochę odpocząć. Jak widać, jego przerwa potrwa niewiele ponad pół roku. – Był taki dzień, tydzień, dwa tygodnie, trzy tygodnie, kiedy zdałem sobie sprawę, że nie mogę tego dłużej robić – mówił w rozmowie z dziennikarską Kelly Cates. – Sezon…. grasz sezon, grasz sezon, ale planujesz następny sezon. To nie jest tak, że o tym mówisz, ale to jest ciągłe. Zwykłem obserwować zawodników, których podpisaliśmy dwa lata później, dwa lata wcześniej, obserwując ich, śledzisz ich, patrzysz… rozmawiasz z nimi i tak to idzie. Nie miałem już na to siły. To niemożliwe. Nie da się tego zrobić w ten sposób. Nie mogę tego robić przez tydzień i powiedzieć: „No dalej. Możesz to zrobić w przyszłym tygodniu”. Ale to nie było tak, że nie mieliśmy czasu. Po prostu nie mogłem się już do tego zmobilizować. Dla mnie od razu było jasne: „OK, tutaj muszę przestać”. Zawsze mówiłem, że w momencie, w którym zdam sobie sprawę, że nie jestem już odpowiednim menedżerem dla klubu, powiem im o tym i tak właśnie zrobiłem. Od tamtej pory nie miałem żadnych wątpliwości. Nie było ani sekundy, w której myślałem o pozostaniu.
– Wszystko jest w porządku. Jak powiedziałem, nie mogę się doczekać życia po karierze, a teraz zobaczmy, co to dla mnie oznacza. Ludzie pytają mnie: „Co zamierzasz robić?”. Po prostu nie wiem. Nigdy tego nie miałem, więc spróbujmy, a potem ci powiem.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Imad Rondić: Motywacja? Jest przereklamowana, wolę dyscyplinę
- Piłkarz na obcasie. 23 twarze Julesa Kounde
- Lepszy niż Old Trafford. Parken, stadion-instytucja Kopenhagi [REPORTAŻ]
Fot. Newspix