Po wygraniu Roland Garros Iga Świątek przez trzy tygodnie nie wychodziła na kort. Odpuściła kompletnie poprzedzające Wimbledon turnieje na trawie. Niektórzy eksperci sugerowali, że może to być błąd, inni – że wręcz przeciwnie. Dziś wyszło, że rację raczej mieli drudzy. Polka w dwóch setach pokonała bowiem Sofię Kenin i awansowała do II rundy Wimbledonu.
Biorąc pod uwagę brak ogrania na trawie, a do tego mecz z rywalką, która od czasu do czasu potrafi zagrać wybitne spotkanie, można było nieco obawiać się dzisiejszego spotkania Igi. Tym bardziej, gdy okazało się, że – z powodu pogody – obie tenisistki zagrają pod dachem. Warunki halowe teoretycznie powinny bowiem sprzyjać Kenin. I może tak było, bowiem Amerykanka powalczyła nieco bardziej, niż to bywało w innych jej spotkaniach z Polką. Ale ostatecznie na niewiele się to zdało.
ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl
Bo po kilku pierwszych gemach, w których poziom gry nie był najwyższy, Iga zaczęła przejmować inicjatywę na korcie. Właściwie wydarzyło się to tuż po tym, jak… straciła serwis, zresztą w dużej mierze na własne życzenie, bo w ważnym momencie zatrzymała akcję, sugerując, że Kenin wyrzuciła piłkę na aut. Challenge pokazał, że ta zahaczyła o linię, a kilka wymian później, Amerykanka wygrała gema. To jednak początki, pierwsze koty za płoty czy śliwki robaczywki. A dalej? No dalej było dużo lepiej.
Iga przede wszystkim poprawiła celność i skuteczność własnego serwisu. Doskonale zaczęła też returnować. A te dwa zagrania to na trawie klucz do sukcesu i Polka dziś to pokazała. Kenin ryzykowała, starała się grać mocno, dokładnie, atakowała podanie Igi, ale często się przy tym myliła, a gdy sama nie oddawała punktów, to Polka potrafiła je wywalczyć. W efekcie Świątek wygrała pierwszego seta 6:3 i weszła na trasę do II rundy.
Choć Kenin ani myślała odpuszczać. Drugą partię rozpoczęła od dużo lepszej gry. Przez pierwszych sześć gemów stanowiła wręcz dla Polki równorzędną rywalkę. Nie odpuszczała w wymianach, była w stanie wyserwować sobie własne gemy serwisowe, czasem potrafiła też Igę zaskoczyć. Ale w końcu to Sofia pękła, nie wytrzymując rywalizacji w grze na przewagi w siódmym gemie. Gdy straciła podanie, Iga była już o krok od wygrania seta i całego spotkania. A że serwis nadal funkcjonował u niej dobrze, to mecz zamknęła szybko, bez zbędnych problemów.
CZYTAJ TEŻ: IGA NIC NIE MUSI, HUBERT WSZYSTKO MOŻE. CZAS NA WIMBLEDON
Dobre otwarcie na trawie może cieszyć, tym bardziej po wątpliwościach związanych z tym, że Iga w trwającym sezonie jeszcze na niej nie występowała. Teraz liderkę światowego rankingu czeka mecz z Petrą Martić lub reprezentantką gospodarzy, Francesą Jones.
Iga Świątek – Sofia Kenin 6:3, 6:4
Fot. Newspix
Czytaj więcej o tenisie: