Może suchy wynik sugeruje coś innego, ale dzisiejszy mecz Huberta Hurkacza z Jamesem Duckwothem nawet w pierwszym secie – zakończonym tie breakiem – nie był wyrównanym widowiskiem. Dziś Polak w pełni kontrolował przebieg wydarzeń na korcie, zwyciężył 7:6 i 6:4 i zasłużenie awansował do ćwierćfinału zawodów w Halle.
Zawody Halle Open są pierwszymi w tym roku, które Hurkacz rozgrywa na trawiastej nawierzchni. Korty tego typu należą do ulubionych miejsc Polaka – w przeciwieństwie do boisk ziemnych. Skoro więc Hubertowi tak dobrze poszło na mączce, gdzie doszedł do 4. rundy Rolanda Garrosa czy wcześniej zwyciężył zawody w Estoril, to fani 27-latka mogą robić sobie nadzieje na to, że ich idol prawdziwą moc pokaże właśnie na trawie.
W ramach przywitania się z tego rodzaju kortami Hurkacz pokonał Flavio Cobolliego (49. ATP). Choć nie zrobił tego bez problemów, bowiem Włoch w dwóch setach ugrał odpowiednio 5 i 6 gemów. Dziś rywalem naszego rodaka był James Duckworth. Hubi grał już z Australijczykiem w tourze, jednak było to dawno temu, bo w 2021 roku. Wówczas Hurkacz triumfował 2:1.
WSZYSTKO POD KONTROLĄ
Zgodnie z oczekiwaniami, to spotkanie toczyło się pod dyktando mocnego serwisu, czyli największego atutu Polaka. Obaj zawodnicy wprawdzie czasami starali się zaskoczyć rywala niezłym skrótem, lecz generalnie takie zagrania należały do rzadkości. Wymian na korcie uświadczyliśmy jak na lekarstwo. Stąd klucz do sukcesu Hurkacza w dzisiejszym spotkaniu wydawał się prosty. Polegał na utrzymaniu wysokiej jakości własnego podania i unikaniu niewymuszonych błędów.
ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl
Tak też było, a gra polskiego tenisisty mogła się podobać o tyle, że był na boisku bardzo agresywny. Hubi kiedyś miał problemy z tym, by zdominować rywali na papierze znajdujących się o klasę niżej. Tym razem może sam rezultat na to nie wskazywał, bo wynik oscylował wokół remisu, ale biorąc pod uwagę wydarzenia na boisku, to Hurkacz nadawał ton rywalizacji. Nawet jeżeli nie mógł przełamać Duckwortha, choć w pierwszym secie miał ku temu kilka okazji. Ostatecznie jednak pierwsza partia zakończyła się w tie breaku. Tam Hubert udowodnił swoją wyższość i pewnie pokonał Australijczyka 7:3.
Trochę można było dziś współczuć rywalowi Polaka. Duckworth nie gał bowiem źle. Jego tenis był bardzo poprawny. Ale trudno było mu zdziałać cokolwiek na returnie przy gościu, który podrzucając piłkę, za chwile posyłał ją z prędkościami przekraczającymi 210 kilometrów na godzinę. W drugim secie 88. tenisista rankingu ATP zdawał się być już trochę bezradny w tym meczu. Hurkacz momentalnie to wykorzystał. Przełamał oponenta i tak jak w pierwszej partii, spokojnie panował nad tym, co dzieje się na boisku. Przy takiej jakości podania Hubiego, jedno wywalczone przełamanie było już ogromną zaliczką.
Jedynym odrobinę niepokojącym dla Huberta momentem był ósmy gem. Popełnił wtedy parę błędów, a jego rywal grając na returnie prowadził już 30:0 i doprowadził do break pointa. Lecz Hurkacz wtedy wręcz zbombardował Australijczyka serwisem. Zdobył trzy asy i obronił własne podanie. Tym sposobem nasz tenisista triumfował w drugiej partii 6:4, a w całym meczu 2:0 w setach. Jednak nie suchy wynik robi tu wrażenie, a styl w którym 27-latek tego dokonał. Dziś bowiem zagrał jak na faworyta przystało i nie dał niżej notowanemu rywalowi żadnej szansy na sukces.
Przeciwnikiem Polaka w ćwierćfinale zawodów w Halle będzie zwycięzca pary Matteo Berrettini – Marcos Giron.
Hubert Hurkacz – James Duckworth 2:0 (7:6, 6:4)
Czytaj więcej o tenisie: