Reklama

Kontrowersji było sporo, ale to koniec sezonu. U nas mistrzem Śląsk | Niewydrukowana Tabela

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

28 maja 2024, 12:39 • 8 min czytania 50 komentarzy

74. Tyle błędów sędziowskich poprawiliśmy w tym sezonie Ekstraklasy i to naprawdę, naprawdę bardzo dużo. Dla porównania – rok temu było ich 56, sezon wcześniej 62, jeszcze wcześniej 46. Dopiero cztery lata temu dopatrzyliśmy się tych błędów nieco więcej, ale to nie umniejsza zakończonej w weekend kampanii ligowej, która obfitowała w trudne do oceny sytuacje i, niestety, pomyłki. Nasze pełne roboty ręce ubrudzimy sobie po raz ostatni przed letnią przerwą w sadzy sędziowskich kontrowersji. Zapraszamy na analizę ostatniej kolejki sezonu 2023/2024 w ramach Niewydrukowanej Tabeli i krótkie podsumowanie całego cyklu.

Kontrowersji było sporo, ale to koniec sezonu. U nas mistrzem Śląsk | Niewydrukowana Tabela

Na początek zapuszczamy żurawia do Poznania, gdzie Korona walczyła o życie w starciu z Lechem. Podopieczni Kamila Kuzery rzutem na taśmę utrzymali się w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale możliwe, że przed spadkiem uratowało ich kilkanaście centymetrów.

Prowadzili już kielczanie 2:1 i przy bardzo korzystnym wyniku w meczu Jagiellonii z Wartą byli w siódmym niebie. Plany mógł pokrzyżować zawodzący w całym sezonie Kolejorz, który zdobył drugą bramkę, ale… nieprzepisowo.

Doskonale widać to na poniższej stopklatce, która pozbawia złudzeń kibiców z Poznania – i tych trzymających kciuki za Wartę, i tych bawiących się na trybunach piłkami plażowymi, teoretycznie wspierających w sobotę Lecha. Po rzucie rożnym piłka spadła pod nogi Mikaela Ishaka, a Szwed bez problemu skierował ją do siatki. Kłopot w tym, że futbolówka chwilę wcześniej opuściła boisko – dośrodkowujący z rzutu rożnego Kvekveskiri tak pokręcił prawą nogą, że… no sami zobaczcie.

Reklama

Piłka bezdyskusyjnie znalazła się poza polem gry. Centymetry, ale znaczące centymetry. Może nawet na wagę zwycięstwa i utrzymania ekipy z Kielc.

Sporo działo się w Łodzi, gdzie ŁKS podejmował Stal Mielec i godnie pożegnał się z Ekstraklasą. Wygraną podopieczni trenera Marcina Matysiaka zawdzięczają jednak niebywałej wręcz głupocie Marco Ehmanna, który już w dwudziestej minucie zakończył swój występ w spotkaniu i przy okazji osłabił drużynę. Urodzony w Niemczech Rumun faulował wychodzącego na czystą pozycję Antoniego Młynarczyka w sposób doprawdy kuriozalny.

Dobrze o tyle, że Ehmann nie łapał rywala za nogę, chwała mu za to. Chciał ratować sytuację i po prostu trącił łydkę uciekającego mu Młynarczyka, bezdyskusyjnie powodując jego upadek. Zasłużenie wyleciał z boiska.

Stal, nawet grając w dziesięciu, zdołała ŁKS-owi napędzić stracha. W drugiej połowie mielczanie zaczęli odrabiać trzybramkową stratę, a kontakt pomógł im złapać rzut karny podyktowany za faul Głowackiego na Szkurynie. Ale czy faktycznie był tam faul?

Reklama

Problemem w tej akcji jest to, że napastnik Stali dodał tu od siebie bardzo wiele. Rywal lekko kopnął go w piszczel, ale od razu cofnął nogę i nie był to kontakt, który zasługiwał na taką reakcję Szkuryna.

Mógł jednak spowodować upadek Białorusina. Było kopnięcie? Było. Dlatego nie będziemy na siłę drążyć i zgodzimy się z decyzją sędziów – faul, rzut karny, dobra decyzja. Pytanie jednak, jak wyglądałaby reakcja arbitra, gdyby w Łodzi był w sobotę system VAR. Bez pomocy sędziów odpowiedzialnych za wideoweryfikację, arbiter musiał bazować na swojej decyzji z boiska i nie puszczał gry, tylko reagował od razu.

Gdyby miał wsparcie technologii, to pewnie puściłby grę, a wówczas nie rozmawialibyśmy wcale o tej sytuacji, bo piłka sekundę po upadku Szkuryna trafiła do siatki. Co prawda piłkarze ŁKS stanęli, reagując na gwizdek, ale i tak to ciekawy przypadek pokazujący nam, jak bardzo VAR i jego brak może wypływać na obraz meczu.

Do oceny przynosimy też jedną sytuację z Radomia, gdzie gospodarze ulegli Widzewowi. To jedyna decyzja w całej kolejce, z którą nie możemy się z czystym sumieniem zgodzić. Gol dla Radomiaka nie został uznany przez wcześniejsze zagranie ręką w środku pola i wobec naszych wcześniejszych interpretacji podobnych zagrań, musimy uznać, że decyzja sędziów nie była słuszna.

Leandro w walce o piłkę obija nią nogę Marka Hanouska i za chwilę sam zostaje trafiony futbolówką w okolice łokcia. W tym sezonie oglądaliśmy już mniej przypadkowe zagrania ręką, po których padały gole – Kamil Grosicki w meczu z Koroną odbijał piłkę ręką, po chwili dograł w pole karne i z całej akcji padł gol Gorgona. Sędzia uznał trafienie, a sytuacja wyglądała tak:

Tym bardziej uznajemy, że w całym tym pinballu na boisku w Radomiu sędziowie niepotrzebnie podjęli decyzję o nieuznaniu gola dla Radomiaka – zagranie Leandro było tak samo przypadkowe, jak to Grosickiego i miało dokładnie taki sam wpływ na akcję, jak tamto z meczu w Kielcach.

To jednak jedyna decyzja, z którą w całej multilidze nie chcemy się zgodzić. Także dlatego, że dwie pozostałe są dosyć oczywiste. Pierwszy przypadek – nieprzepisowy gol Koulourisa. Jest ruch do piłki, jest uderzenie nie barkiem, a ramieniem. Jest też ewidentne zagranie ręką. Jest i dobra decyzja sędziego.

I wisienka na torcie, która potwierdza tylko, że VAR nie jest narzędziem niezbędnym do podejmowania poprawnych decyzji w trudnych momentach. Andreas Skovgaard na chwile stracił kontakt z bazą i ni z gruchy, ni z pietruchy uderzył sobie Somę Novothnego. Bez ceregieli – przywalił mu i tyle.

Arbiter nie mógł widzieć tego zdarzenia, bo kontrolował akcję w innym sektorze boiska. Całe szczęście, że sędziów jest na boisku trzech – w meczu Ruchu z Cracovią nie było systemu VAR i najprawdopodobniej przytomnej reakcji arbitra liniowego zawdzięczamy ukaranie Skovgaarda czerwoną kartką. Zasłużoną jak najbardziej.

Ostatecznie w całej multilidze poprawiamy jeden wynik, ale kontrowersja z Radomia i tak nie miałaby wpływu na podział punktów w spotkaniu. Sezon kończymy więc bez “wypaczonego” rezultatu, a to tylko bardzo dobry prognostyk przed przyszłorocznymi rozgrywkami. A w tych minionych? Bywało kiepsko i zdarzyło nam się przecierać oczy ze zdumienia po niektórych decyzjach sędziów. Słaby okres ma za sobą na przykład Damian Sylwestrzak, który jeden z gorszych występów tego sezonu zaliczył w Łodzi. Co więcej, jest jedynym arbitrem, któremu przyznaliśmy najniższą możliwą ocenę za prowadzenie jednego spotkania. Nie najlepiej będziemy też wspominać niektóre popisy Damiana Kosa czy Daniela Stefańskiego. Ten ostatni ma u nas najniższą średnią not za cały ten sezon – 3,89 (sędziów oceniamy w skali szkolnej).

Ale, ale! Żeby nie było, że tylko narzekamy. Kawał sezonu ma za sobą Piotr Lasyk, który w naszym zestawieniu jako jedyny osiągnął średnią ocen powyżej pięciu (5,04). Na czerwony pasek zasłużyliby już tylko Tomasz Kwiatkowski (4,94) i Szymon Marciniak (4,90), ale my zwrócimy jeszcze waszą uwagę na naprawdę dobrą formę Tomasza Musiała. Runda wiosenna to głównie bardzo udane występy arbitra z Krakowa, który od początku tego roku tylko raz dostał od nas notę niższą niż pięć.

Do czego ostatecznie doprowadziły te wszystkie 74 sędziowskie błędy, które postanowiliśmy po arbitrach poprawić? W Niewydrukowanej Tabeli najciekawiej jest na samym szczycie, gdzie Jagiellonia, Śląsk i Legia mają tyle samo punktów. Przyjęliśmy, że w takiej sytuacji o miejscu w tabeli decyduje bilans błędnych decyzji sędziowskich, które raz pomagały, a raz szkodziły drużynom. Wobec tego na szczycie plasuje się Śląsk, któremu panowie w czerni częściej przeszkadzali. Wysoki dodatni bilans ma za to Jagiellonia, która wobec tego ląduje ostatecznie na miejscu trzecim.

Ciekawy jest przypadek Pogoni. W meczach Portowców nie odnotowaliśmy ani jednej sytuacji, w której arbiter pomógłby drużynie ze Szczecina. Jeszcze ciekawszy jest przykład Lecha Poznań, który u nas wylądował dopiero na miejscu ósmym, nawet za plecami Zagłębia Lubin. Podopieczni Mariusza Rumaka zaliczyli naprawdę kiepski finisz sezonu, a do tego dostali aż siedem prezentów od sędziów i to bilans decyzji arbitrów wypchnął ich z czołowej szóstki.

Tytuł najbardziej poszkodowanej przez sędziów drużyny wędruje natomiast do Gliwic. Piast przez błędy stracił aż pięć punktów, a na niektóre kontrowersje bardzo ostro reagował nawet sam trener Vuković. Nic dziwnego, bo jego drużyna przez jakiś czas kręciła się w okolicach strefy spadkowej, a zarówno oficjalne zestawienie, jak i nasza kochana Niewydrukowana Tabela wskazują, że Piasta miejsce jest w środku stawki.

W tym sezonie cierpiał również Radomiak, który przez aż dziewięć błędów sędziów stracił w sumie cztery punkty. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że drużyna z Radomia wcale nie byłaby zagrożona spadkiem do ostatniej kolejki sezonu, gdyby to nasze zestawienie decydowało o kolejności zespołów w rozgrywkach Ekstraklasy.

Ostatecznie jednak nie decyduje i choć u nas z ligi zleciałaby z hukiem Korona, to ostatecznie kielczanie zostają w najwyższej klasie rozgrywkowej, a poziom niżej zagra Warta Poznań. Scyzory to obok ekip Lecha i Górnika jedna z trzech najbardziej rozpieszczonych przez sędziów drużyn. Od arbitrów Korona dostała w prezencie trzy punkty, które ostatecznie pomogły w utrzymaniu.

No i co tu dodać? Tyle chyba wystarczy. Trudny to był sezon dla sędziów, którzy nie zawsze radzili sobie z wydarzeniami na boisku. Trudny także dla nas, bo ocenienie niektórych kontrowersji było zadaniem doprawdy karkołomnym. I wreszcie trudny dla kibiców, bo oni zawsze najbardziej nerwowo reagują na wszelkie błędy arbitrów. Co zresztą zrozumiałe…

Niewydrukowana Tabela powróci…

WIĘCEJ O SĘDZIOWANIU:

screeny: Canal+Sport

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Felietony i blogi

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
21
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

50 komentarzy

Loading...