Reklama

Trentino za mocne. Jastrzębski Węgiel przegrał w finale Ligi Mistrzów

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

05 maja 2024, 17:48 • 6 min czytania 13 komentarzy

Wierzyliśmy, że to może być moment Jastrzębskiego Węgla. Że siatkarze ze Śląska wywalczą upragniony tytuł w Lidze Mistrzów i o kolejny rok przedłużą polską dominację w tych rozgrywkach. Stało się jednak inaczej – finał Ligi Mistrzów 2023/24 trwał ledwie trzy sety i wszystkie padły łupem Itasu Trentino. Tej samej ekipy, którą dwukrotnie w finałach ogrywała ZAKSA. Włosi mają swój tytuł, a Jastrzębski wciąż musi na taki sukces czekać.

Trentino za mocne. Jastrzębski Węgiel przegrał w finale Ligi Mistrzów

Po pierwszy tytuł

Ostatnie trzy lata w Lidze Mistrzów niesamowicie nas rozpieściły, w końcu hat-tricka triumfów – absolutnie historycznego, jak na standardy polskiej siatkówki – zaliczyła ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. W dodatku w zeszłym sezonie w finale grała z Jastrzębskim Węglem, a coś takiego nigdy wcześniej nie miało miejsca. ZAKSA po latach wygranych zanotowała jednak kryzys, w tym sezonie nie weszła nawet do fazy play-off PlusLigi, grała jedynie o miejsca w środku stawki. W Lidze Mistrzów odpadła z kolei w fazie play-off, przed ćwierćfinałem.

Jastrzębianie zostali jednak na szczycie. Przegrali co prawda finał Pucharu Polski, ale mistrzostwo padło ich łupem. W Europie też na pewniaka doszli do finału.

I tym razem planowali wygrać.

Reklama

ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!

O zeszłym roku – gdy przegrali z ZAKS-ą, którą przecież wcześniej pokonali w finale PlusLigi – nikt w Jastrzębiu-Zdroju oczywiście nie zapomniał. Prezes klubu, Adam Gorol, mówił nam w wywiadzie przed dzisiejszym spotkaniem:

– Czemu przegraliśmy z ZAKS-ą przed rokiem? Może zbyt łatwo ograliśmy ich kilkanaście dni wcześniej, w rywalizacji o złoto PlusLigi? Oni zdołali się zregenerować i w finale Ligi Mistrzów byli dużo silniejszą drużyną. Tym razem mierzymy się z Trentino. To też bardzo silny rywal, dodatkowo mający w sobie gen wygrywania wielkich spotkań. Co prawda w play-off ligi włoskiej coś poszło nie po ich myśli i niespodziewanie odpadli w półfinale z Monzą, ale pamiętajmy, że to oni byli zdecydowanie najlepsi w rundzie zasadniczej. A fakt, że przegrali ligę, może sprawić, że jeszcze bardziej będą chcieli zgarnąć tę Ligę Mistrzów.

Trentino faktycznie miało wiele do udowodnienia. Nie chodzi tylko o przegraną przez nich w tym sezonie ligę, ale też o to, że z trzech triumfów ZAKS-y, dwa nadeszły właśnie przeciwko tej ekipie. W obu przypadkach siatkarze z Polski byli po prostu lepsi – w 2021 roku wygrali 3:1, rok później do zera. W dodatku tak się złożyło, że kędzierzynianie ostatecznie powtórzyli osiągnięcie Trentino z lat 2009-2011, gdy to ta ekipa wygrała Ligę Mistrzów trzy razy z rzędu. I to jej jedyne triumfy w historii.

W Itasie mieli przed dzisiejszym meczem nieco problemów. Niepewny był choćby występ Daniele Lavii. – Mamy nadzieję, że będzie zdolny do gry, jednak musimy się liczyć z tym, że nie będziemy mogli skorzystać z jego usług. Robimy wszystko, co możemy, by mógł nam pomóc. Ale przekonamy się o tym dopiero przed pierwszym gwizdkiem – mówił w rozmowie z „La Gazetto dello Sport” Fabio Soli, trener Włochów. Lavię jednak faktycznie doprowadzili do stanu używalności i ten na parkiecie się przydawał

Inna sprawa, że i bez niego Trentino byłoby piekielnie groźną drużyną. W składzie ma przecież takich siatkarzy jak Kamil Rychlicki, Jan Kozamernik, Marko Podrascanin czy – przede wszystkim – Alessandro Michieletto, już od kilku dobrych lat uznawany za największy talent świata. 22-latek przeżył zresztą na żywo oba przegrane finały Ligi Mistrzów. Tym razem nie chciał powtórki. Widać to było na parkiecie.

Reklama

Problemy, problemy Jastrzębia

Powiedzmy sobie szczerze – Jastrzębski Węgiel w pierwszych dwóch setach po prostu długimi fragmentami nie grał swojej siatkówki. Nie to, że było tylko słabo – zdarzały się akcje, w których doskonale funkcjonował polski blok. Potrafiliśmy zaskoczyć Włochów serwisem. Długimi fragmentami świetnie w ataku radził sobie Tomasz Fornal, bardzo dobrze funkcjonowała też współpraca Bena Toniuttiego z Norbertem Huberem. Co więc było problemem Jastrzębia?

Przede wszystkim piłki sytuacyjne, kontry, wszelkie dłuższe wymiany.

Jastrzębski regularnie się przy nich gubił. Wszystkie akcje, które teoretycznie mogły „pójść” w jedną z dwóch stron, ostatecznie padały łupem Włochów. Siatkarze Trentino wygrywali kontry, świetnie bronili piłki sytuacyjne i mieli też furę szczęścia. A to wpadła im piłka po taśmie, tuż za siatkę bezpośrednio z obrony. A to obili blok kilka razy z rzędu (!) tak, że piłka przelobowała minimalnie Kubę Popiwczaka. A w końcu – choć to już nie kwestia szczęścia – sporo psuli siatkarze z Polski.

Itas wcale nie grał zresztą przy tym siatkówki totalnej, ba, był od tego daleki. Jego siatkarze też potrafili się pogubić czy popełnić błędy, ale byli w swojej grze – szczególnie atakach – znacznie bardziej regularni. Kończyli akcje na różne sposoby, a to bezpośrednio w parkiet, a to obiciem bloku. Co istotne – w kluczowych momentach wytrzymywali presję. Im bliżej było do końca seta, tym skuteczniejsi byli rywale. Ten schemat powtórzył się w obu setach. W pierwszym Jastrzębianie przegrywali już 13:17, ale zmniejszyli straty do ledwie punktu. I gdy wydawało się, że się nakręcają, to nagle znów stracili kilka oczek i partię przegrali do 20. Drugi set? Bardzo dobry początek, polska ekipa wydawała się nakręcona, ale gdy tylko Włosi doszli do siebie, straciła rezon. Gra jednak toczyła się w schemacie punkt za punkt aż do wyniku 17:17. Wtedy Trentino odskoczyło.

I przewagi już nie oddało. Włosi wygrali do 22 i prowadzili w całym meczu już 2:0.

Set ostatniej szansy

Trzecia partia stanowiła podsumowanie tego meczu. Jastrzębski momentami wyglądał nieźle, wydawało się nawet, że zyska przewagę. Ale potem a to blok na środkowym, a to kiwka rozgrywającego, a to świetny atak Michieletto sprawiały, że w grze polskiej drużyny coś się zatrzymywało. Kluczowy moment? Pewnie akcja przy wyniku 18:18. Długa, z szansami z obu stron, którą zakończył fenomenalny w tych najważniejszych momentach Lavia. Jastrzębski zdobył jeszcze punkt bezpośrednio po niej.

Ale potem jego gra kompletnie się załamała.

Atak Ryana Sclatera – zresztą ten po wejściu na parkiet nie wypadał najlepiej, ale też średnio grał Jean Patry – w aut, dwa bloki Itasu, a potem kolejny atak w aut, tym razem w wykonaniu… Patry’ego, który wrócił na boisko. Cztery punkty z rzędu dla Trentino oznaczały, że właściwie nie ma już dla Jastrzębskiego nadziei. I chyba czuli to też jego siatkarze. Przy 20:23 przegrali akcję, w której rywale jakimś cudem się wybronili (albo i nie, ale się tego nie dowiemy, bo system challenge proponowany w Lidze Mistrzów ma swoje ułomności), a potem fantastycznym blokiem na Rafale Szymurze zamknęli spotkanie.

Itas wreszcie dopiął swego, a Jastrzębski jest jak… Włosi sprzed dwóch sezonów. Drugi raz z rzędu przegrał finał Ligi Mistrzów, za drugim razem był przy tym dalej, niż za pierwszym. Pozostaje liczyć, że tak jak Trentino, tak i ekipa ze Śląska ostatecznie te rozgrywki wygra.

Jastrzębski Węgiel – Itas Trentino 0:3 (20:25, 22:25, 21:25)

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Siatkówka

Dalej niepokonane. Polskie siatkarki z kolejną wygraną w LN

redakcja
0
Dalej niepokonane. Polskie siatkarki z kolejną wygraną w LN
Boks

Tej nocy ring zapłonie. Fury i Usyk walczą o przejście do historii

Szymon Szczepanik
3
Tej nocy ring zapłonie. Fury i Usyk walczą o przejście do historii

Komentarze

13 komentarzy

Loading...