To nie jest tak, że Korona igra z ogniem, bo to zbyt mało powiedziane – ona tańczy wokół ogniska nasmarowana paliwem, mając kieszenie wypchane łatwopalnymi materiałami. Kielczanie chyba bardzo chcą sprawdzić, czy z tej ligi da się spaść. Otóż podpowiadamy: tak, da się, co więcej – są na najlepszej drodze.
Kluczowy mecz z Puszczą – remis. Bardzo ważny mecz z Piastem – też remis. Oczywiście dla Korony fajnie, że tych spotkań nie przegrała, ale jednak do skutecznej walki o utrzymanie warto byłoby wyszarpać coś więcej. Nie każdego da się zlać tak jak Radomiaka, natomiast potrafimy sobie wyobrazić, że Korona w dobrej dyspozycji wygrywa i z Puszczą, i z Piastem.
Niestety ekipa Kuzery daleko ma do pionu.
Dziś? Absolutne męczarnie. Wszystkie celne strzały gospodarze oddawali ze stałych fragmentów gry – dwa z rzutów wolnych i jeden z karnego. To właśnie ta ostatnia próba przesądziła o remisie, niemniej w starciu z Piastem u siebie wypadałoby wymyślić coś więcej. Jasne, gliwiczanie dopiero co wygrali w Szczecinie, ale po pierwsze – to było ich ledwie drugie zwycięstwo w delegacjach, po drugie – jak pokazał czwartek, Pogoń potrafi przegrać nawet z pierwszoligowcem (tak, po dogrywce).
Oczekiwaliśmy zatem Korony mocnej, zdecydowanej, skutecznej. Znów: zostawmy to 4:0 z Radomiakiem. To jednak tylko on, ekipa rozrywkowa jak pierwsze studenckie wakacje. Ale nawet 1:0 po kontrolowanym meczu? Gdy ma się nóż na gardle?
No trzeba było tak zagrać, nawet jeśli Piast jest w lepszej formie. Ale to się kompletnie nie udało.
W ofensywie taka nuda, że można było zasnąć. W defensywie – istny kryminał. Malarczyk ograny z boku boiska niczym junior przez Szczepańskiego, piłka do Ameyawa i ten na pustaka musiał zrobić swoje. Co gorsza ten gol wcale specjalnie nie zmobilizował gospodarzy do lepszej gry, potrzebowali w gruncie rzeczy przypadkowego karnego – głupie zachowanie Mokwy, który kopał w polu karnym z zamachem do Zakopanego – żeby wrócić do meczu.
I dobrze, tu wystarczyło to do jednego oczka, ale czy tak samo będzie z Jagiellonią? Albo Lechem? Naturalnie ta liga jest na tyle denna, że wyniki równie dobrze mogłyby być losowane, natomiast faworyt pewnie w końcu zagra jakiś lepszy mecz. A Korona takim spotkaniem jak dzisiaj tylko swoich kibiców i siebie dodatkowo zmartwiła.
Ma 32 punkty i musi trzymać kciuki za Legię i Pogoń. Albo za dobry rzut kostką. Bo jeśli Ekstraklasa znów wylosuje przedziwne wyniki, to w Kielcach nie będzie już gorąco, tylko upalnie.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Dobrze ci tak, Lechu! Ruch był po prostu lepszy
- Pogoń Szczecin i pakt o pampersach
- Kwiatkowski: Nie wypaczyłem wyniku finału Pucharu Polski
Fot. Newspix