W kilka chwil stał się najbardziej znienawidzonym człowiekiem w USA. Myślał, że jako miliarder i właściciel Los Angeles Clippers może robić co chce i obrażać kogo chce. Dziesięć lat temu świat sportu powiedział jednak do Donalda Sterlinga „wynocha!”. I pozbył się go na stałe. Cała ta sprawa ma zostać teraz zaprezentowana w serialu „Clipped”.
To nie były najszczęśliwsze urodziny dla Adama Silvera – mimo że niespełna trzy miesiące wcześniej został wybrany głównym decydentem w NBA, zastępując na stanowisku komisarza ligi legendarnego Davida Sterna. Gdy wziął tamtego ranka telefon do ręki, zanim dokopał się do wiadomości z życzeniami urodzinowymi, już wiedział, że będzie to pracowity dzień.
Donald Sterling. Jak upadał właściciel Clippers
Słowa nie do wybaczenia
26 kwietnia 2014 roku plotkarski portal TMZ opublikował dziesięciominutowe nagranie rozmowy właściciela Los Angeles Clippers, Donalda Sterlinga, z jego przyjaciółką, Vivian Stiviano. Miliarder beształ blisko 50 lat młodszą kobietę za to, że wstawiła na swój profil na Instagramie zdjęcie z Magikiem Johnsonem:
– Bardzo mnie martwi, że pokazujesz się z czarnymi. Musisz to robić? Możesz z nimi spać, możesz robić z nimi co chcesz. Proszę tylko o to, żebyś nie przyprowadzała ich na mecze mojej drużyny. Nie musisz też pokazywać się obok nich na zdjęciach na tym pieprzonym Instagramie – mówił Sterling.
Nietrudno zgadnąć, jaką burzę wywołały te słowa. W państwie, w którym dyskryminacja rasowa była zawsze tematem gorącym i trudnym, reakcja na taką wypowiedź musiała przejść przez cały kraj z siłą tsunami. Głos zabrali wszyscy, od prezydenta Baracka Obamy, przez wielkie postaci basketu (wypowiadali się m.in. Michael Jordan, Kobe Bryant, Charles Barkley), na przedstawicielach show-biznesu kończąc (choćby Snoop Dogg).
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
– NBA to „liga czarnych”. Właściciel żadnego klubu nie powinien tak mówić. Powinien zostać za to zawieszony – grzmiał Barkley.
– Kiedy prostak chce zabłysnąć swoją ignorancją, nie trzeba zbyt wiele, wystarczy dać mu mówić – to z kolei chyba najlepszy komentarz do całej sytuacji, którego autorem był prezydent Obama.
Co powie Silver
Wiadomo było, ze swoje stanowisko będzie musiała zająć liga. Rasizm właściciela jednego z klubów, odbijał się na wizerunku całej zawodowej koszykówki. Silver na początku poinformował o wszczęciu śledztwa w sprawie taśm Sterlinga i o konieczności potwierdzenia w 100 procentach tego, że głos na nagraniach należy właśnie do właściciela Clippers.
Młody stażem komisarz stanął przed nie lada wyzwaniem. Jedna z największych afer w historii amerykańskiego sportu wymagała natychmiastowej i ostrej reakcji. Sterling niemal z miejsca stał się wrogiem publicznym numer jeden i żądano jego głowy. Silver zdawał sobie z tego sprawę i pokazał, że może być szefem rządzącym twardą ręką.
– Poglądy wygłaszane przez pana Sterlinga były bardzo obraźliwe i wyrządziły wiele szkód. To, że wyszły od jednego z właścicieli [klubów NBA], spotęgowało moje osobiste zdenerwowanie. Zakazuję panu Sterlingowi dożywotnio jakichkolwiek związków z klubem Clippers oraz NBA. Wzywam tez radę nadzorczą Clippers, by zmusiła pana Sterlinga do sprzedaży klubu – oświadczył Adam Silver.
Adam Silver. Fot. Newspix
Oprócz tego na Sterlinga nałożona też karę 2,5 miliona dolarów oraz zakaz pojawiania się na jakimkolwiek obiekcie koszykarskim w USA. Całe oświadczenie było czymś zupełnie bezprecedensowym, ale spotkało się z olbrzymią aprobatą środowiska. To właśnie wtedy, 29 kwietnia 2014 roku, Silver zdobył prawdziwy mandat komisarza ligi. Koszykarze – lawinowo popierający w mediach społecznościowych jego odważną decyzję – gromadnie przekazali mu swoje wotum zaufania.
Dożywotnie „wydalenie” biznesmena-rasisty ze sportu, było krokiem radykalnym i niespotykanym. Choć de facto sam Silver nie miał w swoich rękach narzędzi, którymi mógłby odwołać Sterlinga ze stanowiska właściciela klubu, to przy zastosowaniu odpowiednich kruczków prawnych oraz przy wsparciu i współpracy pozostałych właścicieli, po kilku miesiącach doprowadzono do tego, że rodzina Sterlingów faktycznie sprzedała Clippers.
Nikt mi nie może rozkazywać
Sam Sterling długo walczył, by drużyny nie odsprzedać. Kompletnie nie rozumiał logiki, w której „za wyrażanie opinii” każe mu się sprzedawać jego własność. W kolejnych nagraniach, które ujrzały światło dzienne, tak tłumaczył swoje racje tajemniczemu koledze:
– Nie można zmusić kogoś do sprzedaży jego klubu albo czegokolwiek. Jeśli rozmawiasz z dziewczyną i powiesz coś złego, to nie znaczy, że powinni cię za to dożywotnio karać. Bo chlapnąłeś jakąś bzdurę w rozmowie z dziewczyną? Nie pozwolę nikomu przejąć mojej drużyny. Mój prawnik mówi mi, że nie ma szans, aby ktokolwiek mógł mnie zmusić do sprzedaży, a gdyby w ogóle się to udało, zajęłoby to ze 20 lat trudnych sporów sądowych – analizował Sterling.
Donald Sterling. Fot. Newspix
Pomylił się bardzo. Już w maju odsprzedał swoje akcje małżonce i upoważnił ją do prowadzenia negocjacji w sprawie sprzedaży klubu. Ostatecznie na zakup LA Clippers zdecydował się Steve Ballmer, były dyrektor generalny Microsoft i jeden z najbogatszych ludzi na świecie. Choć zainteresowanych było znacznie więcej – w przestrzeni medialnej o chęci nabycia klubu głośno mówili m.in. Floyd Mayweather Jr., Oprah Winfrey, a także… obrażany na nagraniach Magic Johnson.
Do dziś nie wiadomo, skąd TMZ otrzymało kompromitujące nagrania. Potwierdzone zostało jedynie, że ich autorką była Stiviano, a rozmowa miała miejsce 9 kwietnia. Vivian nigdy nie przyznała się do ich przekazania dziennikarzom, ale podejrzewano, że jeśli nie zrobiła tego sama, to uczynił to któryś z jej agentów. Bliska przyjaciółka Sterlinga sama zresztą sporo straciła na tym skandalu.
Inna sprawa, że jego wywołanie mogło być próbą ratowania przez modelkę… budżetu. Miesiąc przed wyciekiem nagrań, Shelly Sterling, żona Donalda, oskarżyła Stiviano o romans z jej mężem i wyłudzenie znacznych kosztowności. Otwarcie nazwała ją „kochanką i poszukiwaczką złota (gold digger)”. Już po wybuchu rasistowskiej afery, sąd ostatecznie nakazał trzydziestojednolatce zwrot „prezentów” otrzymanych od Sterlinga, w tym domu wartego blisko dwa miliony dolarów oraz kilku luksusowych samochodów: ferrari, dwóch bentleyów i range rovera.
Klub, czyli zabawka
Prawda w tym wszystkim jest taka, że Donald Sterling od zawsze był persona non grata NBA. Już na samym początku swojej przygody z Clippers (klub kupił w 1981 roku) próbował przenieść drużynę z San Diego do Los Angeles bez wymaganej zgody władz ligi. Jeszcze nim dopiął swego i zmienił adres siedziby klubu, próbowano go usunąć z szeregu właścicieli ze względu na skandaliczne podejście do przepisów oraz duże zaległości w płatnościach. Do nadzwyczajnego głosowania nad jego przyszłością jednak nie doszło – Sterling przeprosił i zgodził się zatrudnić człowieka podesłanego przez ligę do uporządkowania wewnętrznych spraw organizacji.
W pewnym sensie Sterling był „gorszym bratem” doktora Jerry’ego Bussa. Ich kariery toczyły się niemal w identyczny sposób. Obaj dorobili się fortuny na rynku nieruchomości w „Mieście Aniołów”, obaj w niemal tym samym czasie zostali właścicielami klubów koszykarskich. I od 1984 roku byli rywalami zza miedzy.
Dr Buss zostawił po sobie jednak wyjątkową spuściznę i na zawsze pozostanie legendą Lakersów. O Donaldzie Sterlingu tego samego w kontekście drużyny Clippers powiedzieć, rzecz jasna, nie można. On od samego początku traktował bowiem klub jako zabawkę do rządzenia. Idealnym podsumowaniem jego manii dyrygowania innymi są słowa jednego z jego bliskich współpracowników, który stwierdził kiedyś:
– Wielu ludzi ma tyle samo pieniędzy co on. Gdyby nie był właścicielem drużyny NBA, byłby po prostu kolejnym bogatym facetem w Los Angeles.
Wszyscy wiedzieli
To nie tak, że słowa z nagrania ujawniły jakąś prawdę tajemną o Sterlingu. Całą tę sytuację można traktować bardziej, jak przyłapanie na gorącym uczynku, przymusowe wyciągnięcie wszystkiego na światło dzienne. Sterling od dawna miał już jednak przyklejoną łatkę rasisty i seksisty. W 2009 roku Departament Sprawiedliwości uznał, że jego firma odmawia wynajmu mieszkań Latynosom i Afroamerykanom. W ramach ugody sądowej Sterling musiał zapłacić wtedy trzy miliony dolarów. A mieszkań jego firma nie wynajmowała, bo zdaniem jej szefa, taki wynajem „spowodowałby zagnieżdżenia w lokalach robactwa, które podążają za czarnoskórymi”.
Liga wiedziała z kim ma do czynienia, przez wiele lat jednak nic z tym nie robiła. Sterling miał skompromitowaną reputację i robił pośmiewisko z Clippersów – również pod względem sportowym – czyniąc z drużyny folwark własnych uciech. Aby zawodnikom niczego nie brakowało, w szatni w Staples Center (dziś Crypto.com Arena) regularnie pojawiały się aktorki z branży filmów dla dorosłych i kobiety przedstawiane jako dziennikarki, które jednak z tym zawodem nie miały nic wspólnego.
Podobne towarzystwo było zapraszane na przyjęcia dla drużyny w największych salach bankietowych Beverly Hills. Zawodnicy, biorący udział w zabawach razem z żonami i partnerkami, często musieli się tłumaczyć z obecności nieznajomych kobiet. Sterling, dla którego było to normalnością, zdawał się czerpać z tych krępujących momentów sporo satysfakcji.
Podczas jednego z bankietów, z okazji awansu do fazy play-off w 2012 roku, zaprosił na scenę Chrisa Paula, który był wówczas jedną z gwiazd drużyny, objął go ramieniem i zapytał wesoło: „Dlaczego ten facet jest żonaty? Spójrzcie na te wszystkie piękne kobiety w Los Angeles”. Wyraźnie zniesmaczony rozgrywający odparł tylko: „Ponieważ kocham moją żonę”.
Nie wiadomo, czy Donald Sterling zrozumiał te słowa.
***
Kilka dni temu w mediach pojawił się trailer zapowiadający serial o Los Angeles Clippers i Donaldzie Sterlingu. Po 10 latach miliarder znów zamigotał w eterze. Do tej pory było o nim cicho, nie mówiono o nim zbyt wiele, odkąd został zbanowany przez ligę. W tym czasie wszystkim udało się zapomnieć o jego historii. Teraz zostanie przypomniana. A czy to dobrze? Przekonamy się z czasem.
ADAM BOCHENEK
Fot. Newspix
CZYTAJ WIĘCEJ O NBA: