Reklama

Lech zjedzony przez szarańczę. Van den Broma nie ma, a piłkarze wciąż beznadziejni

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

13 kwietnia 2024, 19:30 • 4 min czytania 67 komentarzy

Piłkarze Lecha w wywiadach chętnie podszczypywali Johna van den Broma, zarzucając mu zbyt duży luz czy niedostatki taktyczne. Cóż – Holendra już dawno w Kolejorzu nie ma, ale wpierdziel od Puszczy Niepołomice jak najbardziej jest. No jak to tak, panowie? Szkodnik pogoniony, a wy dalej nie prezentujecie swoich mistrzowskich umiejętności? Jak w polskiej komedii: co za przypadek…

Lech zjedzony przez szarańczę. Van den Broma nie ma, a piłkarze wciąż beznadziejni

Ależ to było łatwe usprawiedliwienie – przerzucić niepowodzenia na zwolnionego szkoleniowca. My dobrzy, on zły. Tylko właśnie: o ile łatwo tak gadać, o tyle trzeba mieć też świadomość odpowiedzialności za słowo. Pisaliśmy przed rundą – jeśli Lechowi dalej nie będzie szło, to piłkarze tamtymi zdaniami się po prostu kompromitowali.

Jak to leciało?

„John van den Brom nie był trenerem, który pracował wiele nad taktyką. Cieszymy się, że trener Mariusz Rumak przywiązuje dużą wagę do taktyki, że częściej nad tym pracujemy”.

„ Van den Brom był zbyt zrelaksowany i miał problem z utrzymaniem wszystkiego w ryzach na boisku”.

Reklama

„Jest duża zmiana w porównaniu do Johna van den Broma. Teraz trener Rumak robi wszystko, żeby wycisnąć z nas maksimum”.

Dostali, co chcieli – odejście starego trenera, przyjście nowego, fajnego przecież, nic, tylko grać.

I co? I dupa. Bo na tych człapaków Guardiola by nie pomógł.

Gadanie, że piłkarzom się nie chce, to najczęściej tanie populizmy, ale cóż poradzić, że Lech tak wygląda – jakby mu się nie chciało. Puszcza szła jak do pożaru, a goście mieli pół patyka i przemoczone zapałki. Obrońcy grali między sobą, bo z przodu w ogóle nie było ruchu – tak bardzo, że nie miała sensu nawet laga na bałagan. Ale i obrońców nie ma co w Lechu oczywiście chwalić, bo na przykład sytuacja, kiedy Salamon nie podchodzi do rywala, a ten swobodnie uderza (i myli się niewiele, trafiając w boczną siatkę), była wręcz kompromitująca.

Drużyna Rumaka mogła – ha, wciąż może – marzyć o tytule, ale wyglądała dziś jak ekipa ze środka tabeli, której nie grozi ani góra, ani dół. Byle dograć i wakacje.

Kibice wierzą, pragną tego tytułu, a ta ekipa się im śmieje w twarz.

Reklama

Oczywiście zawodnicy to jedno, a trener – Rumak – to drugie. Jaki plan miał Lech na to spotkanie? Jak chciał się obronić przed atutami Puszczy? Gdzie sam chciał szukać swoich przewag? Szkoleniowiec mówił przed spotkaniem o grze po ziemi, ale to trochę mało, by nazywać to planem.

„Grajcie po ziemi”. Odkrywcze, kuźwa. Football Manager piętnaście lat temu gwarantował więcej opcji.

No a przecież Kolejorz wyglądał, jakby stanęło właśnie na tym zdaniu. Bez sensu, bez koncepcji, bez mapy. Naprawdę nie trzeba Rumaka, żeby zespół tak wyglądał – można wziąć handlarza rybami albo panią z kiosku, bo nawet przez ułamek sekundy nie było widać ręki trenera. Zatem co to za różnica, czy na ławce siedzi szkoleniowiec z licencją, czy facet, który przed chwilą wykładał pstrągi.

Porównanie taktyczne Puszcza kontra Lech jest absurdalnie miażdżące dla tych drugich. Stałe fragmenty gry i umiejętne ich rozegranie to element tej dyscypliny sportu, a Tułacz korzysta z tego doskonale. Dziś beniaminek strzelił gola szarańczą.

SZARAŃCZĄ.

W 2024 roku.

Poza tym Lech był kompletnie zaskoczony, że Puszcza ruszyła na niego od początku, a nie chciała się bronić. Kolejorz też nie miał żadnych atutów w ofensywie – to znaczy, jeśli jeszcze jakieś ma, gdzieś tam się tlą, to obrona Puszczy wyłączyła je jak stare radio. Zych w meczu z pretendentem do tyłu się po prostu nudził.

Tę robotę Tułacza z ograniczonymi możliwościami należy cholernie docenić. Gdyby nazywał się inaczej, jakoś na przykład po portugalsku, to ludzie mówiliby: najlepszy taktyk w kraju. A skoro nazywa się Tomasz Tułacz i prowadzi biedną Puszczę, patrzy się na to wszystko z przymrużeniem oka. Błąd! Inny, gorszy trener – taki bez pomysłu – już dawno by z tą ekipą spadł.

A Puszcza właśnie przeskoczyła Koronę i zrównała się punktami z Piastem i Cracovią. Duży szacunek dla wszystkich związanych z tym projektem. Bez względu na to, jak skończy się ten sezon.

O Lechu już nic. Ciszej nad tą trumną.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Ekstraklasa

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

67 komentarzy

Loading...