Jasne, że to mały turniej, rangi ATP 250. Ale impreza w Estoril przyniosła nam przełom w karierze Huberta Hurkacza, który warto podkreślić – Polak nigdy wcześniej nie wygrał bowiem turnieju na mączce. Ba, nie był nawet w finale. Tymczasem w Portugalii zrobił to naprawdę w dobrym stylu. Przy okazji znacznie przybliżył się do najwyższego w karierze, siódmego miejsca na świecie.
To był dziesiąty finał turnieju ATP w karierze Huberta Hurkacza. I tę okazję uczcił w najlepszy możliwy sposób – szybko i pewnie pokonał Hiszpana Pedro Martineza. To z kolei oznacza ósmy tytuł, co daje nam naprawdę znakomity procent wygranych finałów. – Finał to zawsze coś specjalnego, szczególnie przy tak świetnych kibicach i atmosferze. Naprawdę to doceniam, mam nadzieję, że fani też spędzili tu świetnie czas – mówił Hubert, odpowiadając na pytanie o to, czemu tak dobrze idzie mu w meczach o trofea.
Oczywiście, dziś nie miał najlepszego rywala z możliwych. Martinez przed tym turniejem był 77. zawodnikiem na świecie, od jutra wskoczy do TOP 60 (a kiedyś był nawet 40.), na ostatnią z możliwych pozycji w tym gronie. Ale to całkiem doświadczony tenisista, zresztą z rocznika Huberta. Do tego Hiszpan, a wiadomo – ci to specjaliści od mączki. Zresztą jedyne dwa finały imprez ATP w swojej karierze Pedro zaliczał właśnie na tej nawierzchni: w 2021 roku w Kitzbuhel ograł go Casper Ruud, z kolei w 2022 w Santiago był lepszy od Sebastiana Baeza.
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
Teraz grał w meczu o tytuł po raz trzeci. I już sama droga do tego spotkania sugerowała, że nie będzie dla Hubiego chłopcem do bicia. Pokonał w końcu niezłego Daniela Altmaiera, potem ograł dwóch weteranów – Roberto Bautistę-Aguta i Richarda Gasqueta, żeby w półfinale w trzech setach odprawić obrońcę tytułu, czyli Caspera Ruuda, rozstawionego w Portugalii z “1”.
Hubi? No on radził sobie gorzej, przynajmniej pod względem stylu. W pierwszym meczu po słabym spotkaniu pokonał Jana Choinskiego, Brytyjczyka z polskimi korzeniami, tenisistę z drugiej setki rankingu. W drugim właściwie w ten sam sposób pokonał Pablo Llamasa Ruiza, Hiszpana z okolic 150. miejsca. Dopiero w półfinale ze specjalistą od mączki – Christianem Garinem – się obudził i po niezłym, trzysetowym meczu awansował do finału.
Dziś zagrał za to znakomicie.
Przede wszystkim doskonale działał jego serwis. Niby nic nowego, ale wcześniej w turnieju bywało z tym różnie, a do tego na mączce po prostu trudniej o asy. Ale nie w tym spotkaniu, dziś Hubert znów był maszynką do zdobywania punktów w ten sposób. Do tego był naprawdę mocno skoncentrowany. Tak jakby chciał ostatnie niepowodzenia z okresu po Australian Open odbić sobie właśnie w Estoril. Już w czwartym gemie meczu kapitalnym returnem zaliczył przełamanie.
A potem szedł po swoje. Martinez w pierwszym secie nie był bowiem w stanie wypracować choć jednego break pointa, nie mówiąc już o samym przełamaniu. Hubert był zdecydowanie lepszy i zasłużenie wygrał do trzech. Druga partia? O dziwo nie zauważyliśmy w niej typowych u Hubiego oznak dekoncentracji po wygraniu seta. Wręcz przeciwnie – już w pierwszym gemie seta Polak przełamał rywala. Na returnie momentami zdawał się grać wręcz tak dobrze, jak i przy swoim podaniu.
Martinez próbował co prawda wrócić do spotkania, waleczności zdecydowanie nie można Hiszpanowi odmówić. Już w drugim gemie partii prowadził 30:0, ale wtedy Hubert odpalił potężne serwisy. W szóstym był bliski break pointa, ale popełnił błąd przy siatce. A potem Polak już kontrolował sytuację na korcie, ba, sam miał jeszcze okazję na jednego breaka, ale Martinez wyratował się znakomitym backhandem po linii. Dla Polaka kluczowe było jednak by utrzymać własne podanie. I zrobił to bez problemów.
HUBI 🙌
The moment @HubertHurkacz captured his 8th ATP Tour title and first ever on clay! #EstorilOpen pic.twitter.com/MKJ8JJfQ2M
— Tennis TV (@TennisTV) April 7, 2024
Ostatecznie wygrał 6:3, 6:4, a mecz trwał 87 minut. – Jestem szczęśliwy z powodu mojego występu. Jestem dumny, że w końcu dobrze serwowałem, naprawdę mi to pomogło. Pedro to świetny zawodnik, musiałem grać naprawdę dobry tenis, żeby móc z nim rywalizować. Na szczęście się udało – mówił Hubi.
Tytuł w Estoril sprawi, że Hubert wróci na ósme – najwyższe w swojej karierze – miejsce w rankingu ATP, a do siódmego Holgera Rune tracić będzie ledwie 130 punktów. Ledwie, bo przed nami turniej w Monte Carlo, gdzie Duńczyk ma sporo punktów do obrony – w zeszłym roku był tam w finale. Hurkacz z kolei przygodę z monakijską imprezą zakończył na 3. rundzie, po wygraniu jednego meczu.
Teraz liczymy, oczywiście, na lepszy wynik w wykonaniu Huberta. Bo impreza w Portugalii pokazała, że ten z roku na rok czuje się lepiej na mączce.
Fot. Newspix
Czytaj więcej o tenisie: