Reklama

W mękach, w bólach, ale udało się: Śląsk wygrał ze słabiutką Wartą

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

06 kwietnia 2024, 22:16 • 3 min czytania 37 komentarzy

Śląsk Wrocław ciągle przypomina swoją grą, że według wielu wskaźników świetne wyniki z tego sezonu są ponad stan, ale tym razem efekt końcowy nie ucierpiał. WKS po okropnych mękach pokonał słabiutką Wartę Poznań, choć powinien to uczynić w okolicznościach znacznie mniej stresujących dla swoich kibiców.

W mękach, w bólach, ale udało się: Śląsk wygrał ze słabiutką Wartą

Warta tego dnia naprawdę nie miała wiele do zaoferowania. W grze do przodu o „Zielonych” rzadko można napisać coś innego, ale dziś ten zespół nawet jak na siebie poszedł w skrajności.

Do przerwy podopieczni Dawida Szulczka nie oddali żadnego strzału i nie mieli choćby zalążków sytuacji. Ich xG za pierwszą połowę wynosiło równe 0, co zdarza się naprawdę rzadko. Nie było nawet ułamka procenta prawdopodobieństwa, że goście w tym czasie mogliby trafić do siatki przeciwnika.

Zaraz po zmianie stron Tomas Prikryl w głupi sposób zapewnił sobie przyspieszony prysznic i Warta zaczęła grać w dziesiątkę. 1:0 z przeciwnikiem tak żałosnym z przodu – tego nie dało się zepsuć.

Nie? Potrzymajcie piwo. Wystarczyła jedna w miarę sensowna wrzutka Miguela Luisa w pole karnego, żeby Łukasz Bejger – naciskany przez Adama Zrelaka – strzelił samobója. Dopiero co Jacek Magiera skrytykował go po meczu w Gliwicach, mówiąc, że musi lepiej grać w pojedynkach. I Bejger właśnie w pojedynku zawiódł…

Reklama

Śląsk też nie zachwycał w ofensywie, tyle że dość szybko objął planowe prowadzenie. Nahuel Leiva kiepsko wszedł mecz, ale jak już mu siadło przy próbie sprzed pola karnego, to nie było czego zbierać. Mogło się wydawać, że gospodarze będą spokojnie kontrolowali mecz i może jeszcze coś wpakują, bo Warta nawet w dziesiątkę musiałaby się w końcu odsłonić.

Samobójcze trafienie Bejgera skomplikowało sprawę. Winowajca szybko chciał się zrehabilitować, przylutował z trzydziestu metrów i Jędrzej Grobelny wreszcie mógł się jakoś wykazać. Potem jednak zaczęło się walenie głową w mur. W pewnym momencie wszyscy w Śląsku domagali się karnego, sugerując rękę Eppela w zamieszaniu po rzucie wolnym, jednak Paweł Raczkowski po zapoznaniu się z raportem VAR-u, nawet nie podchodził do monitora i zakończył temat. A przyjezdni w 76. minucie wreszcie oddali normalny strzał – Mateusz Kupczak dość groźnie uderzał z rykoszetem, piłka minęła słupek.

Gdy już mogliśmy zacząć analizować warianty na jakiś kpiący tytuł, Piotr Samiec-Talar urwał się na skrzydle, znalazł dośrodkowaniem niepilnowanego Exposito, a ten zdobył swoją pierwszą bramkę z akcji od 15 grudnia. Udało się, nie ma kompromitacji. Hiszpan wcześniej obejrzał czwartą żółtą kartkę i w następnej kolejce nie zagra, więc tym bardziej może się cieszyć z tego gola.

Pozytywem dla trenera Magiery jest też bardzo obiecujący debiut w wyjściowym składzie Tommaso Guercio.

Śląsk dzięki zwycięstwu przypomniał Jagiellonii, że ta nie będzie miała autostrady do mistrzostwa i zbliżył się do niej na punkt. Warta w obliczu wygranej Korony i remisu Puszczy z jeszcze większym niepokojem musi spoglądać na strefę spadkową. To już zaledwie dwa „oczka” przewagi.

Reklama

 

CZYTAJ WIĘCEJ:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

37 komentarzy

Loading...