Reklama

Jak Rude stara się odmienić Wisłę Kraków?

Piotr Rzepecki

Autor:Piotr Rzepecki

03 kwietnia 2024, 13:21 • 6 min czytania 8 komentarzy

Szczęśliwa siódemka. Właśnie tyle meczów w roli trenera Wisły Kraków ma za sobą Albert Rude. Czy i jak 36-latek zmienił grę pierwszoligowca? Przychodził w końcu do naszego kraju, by zespół z Krakowa regularnie punktował, wywalczył awans, prezentując przy tym ofensywny futbol. Miał uwolnić potencjał drzemiący w zespole.

Jak Rude stara się odmienić Wisłę Kraków?

Czy ten potencjał udało mu się w pełni uwolnić? I tak i nie. Momentami. Podobnie jak za kadencji Radosława Sobolewskiego (zwłaszcza w rundzie jesiennej tego sezonu) regularnie oglądamy dwie twarze „Białej Gwiazdy”. I to dwa skrajne oblicza. Pierwsze to głodna Wisła potrafiąca konsekwencją i nieustępliwością pokonać rywala o podobnej klasie, a z zespołem o słabszej jakości, wygrać zdecydowanie i wysoko. W drugim przypadku mówimy jednak o zespole totalnie przeciętnym, niepotrafiącym własnych atutów przekuć na dogodne sytuacje boiskowe, w konsekwencji na wyniki.

Za Rude siedem spotkań. Cztery wygrane (w tym zwycięstwo w Pucharze Polski z Widzewem Łódź po dogrywce), jeden remis i dwie porażki. Bilans bramek? 11 strzelonych, 8 straconych. Zespół znajduje się na piątej lokacie z siedmioma punktami straty do miejsca, które gwarantuje awans bezpośredni. Biorąc pod uwagę tylko wyniki w rundzie rewanżowej, Wisła plasowałaby się… również na piątym miejscu. „Biała Gwiazda” wiosną punktuje lepiej niż chociażby GKS Tychy (pozycja wyżej), wciąż jednak mówimy o drużynie, która zaczęła rok zupełnie przeciętnie. Szczęśliwa wygrana ze Stalą Rzeszów po bramce w ostatnich sekundach, porażki z GKS Tychy czy Chrobrym Głogów, gdzie drużyna wyglądała bardzo blado.

„ECH, TA SKUTECZNOŚĆ”

Doskonale pamiętamy opublikowany film przez Wisłę Kraków z meczu z GKS Tychy. Nie ma wątpliwości, że przejdzie do historii i będziemy go długo wspominać jako wizerunkowy samobój i próbę oszukania kibiców.

Przypomnijmy, oglądaliśmy blisko siedem (!) minut materiału, a film z najlepszymi akcjami podopiecznych Rude był w dodatku przyspieszony (!!). Był to pokaz zwyczajnie nieudanych akcji Wisły. Rywale bez większego trudu zatrzymywali akcje gospodarzy, a ci bez jasnego planu próbowali „szturmować” bramkę rywali. Chociaż słowo „szturm” to duże wyolbrzymienie.

Reklama

Wisła Kraków w końcu wystrzeliła. Szkoda, że sobie w kolano

Więc jak jest z tą Wisłą? Kuleje tylko skuteczność? Niekoniecznie. Problemy, które trawią obecną Wisłę Kraków dotyczą właściwie gry ofensywnej całego zespołu w pojęciu ogólnym – słaba efektywność w pojedynkach u Jesusa Alfaro, Goku czy Dejviego Bregu oraz brak piłkarza, który robił największą różnicę (Angela Rodado), powoduje, że obecna Wisła jest zdecydowanie bardziej przewidywalna. Schematyczna.

DRUGA POŁOWA W GŁOGOWIE TO SYMBOL

Z takim obrazem mieliśmy do czynienia podczas ostatniego meczu z Chrobrym Głogów, gdzie Wisła bardzo szczęśliwie otworzyła wynik meczu – Szymon Sobczak wykorzystał podanie Bartosza Jarocha, zastawiając się w polu karnym niczym obrotowy w piłce ręcznej, i trafił z najbliższej odległości. Po tym golu jednak Wisła siadła. Mówi się, że nic nie boli tak, jak strata bramki do przerwy, jednak gol Sobczaka jakby uśpił Wisłę. Jakby trafił do świadomości zawodników z Krakowa, że mecz już jest wygrany.

W drugiej połowie wszystko się posypało, jednak w pierwszej części meczu gra Wisły także dawała sporo do życzenia. Po przerwie jednak oglądaliśmy szalenie jednostronne zawody. Podopieczni trenera Piotra Plewni grali konsekwentnie długą piłką, wygrywali pojedynki, potrafili agresywnie doskoczyć.

W Wiśle nie zgadzała się zarówno sfera mentalna  – proste błędy w ustawieniu, głównie Jakuba Krzyżanowskiego (złamanie linii przy pierwszej bramce, przy drugiej wrzucenie na konia Alvaro Ratona, piłka do bramkarza, po której Hiszpan faulował Mikołaja Lebedyńskiego i mieliśmy rzut karny). Poza tym Wisła była powolna, chimeryczna, z tyłu zaś bardzo niepewna.

Trudno więc o jednolitą diagnozę, bo mówimy o różnych obliczach zespołu do Krakowa – dojrzałej grze i dążeniu do wygranej, jak przeciwko Miedzi Legnica czy Widzewowi Łódź, gdzie Wisła miała więcej sytuacji od rywala (odpowiednio 24 do 11 i 14 do 10). Jest też druga twarz, którą pamiętamy z meczów z GKS Tychy czy Chrobrym Głogów.

Reklama

EFEKT DŁUGOPLANOWY

Oczywistym jest, że efekty nie przyjdą od razu, więc łatwo teraz uderzać w Alberta Rude, które przyszedł do Krakowa z jasnym planem, jakim jest awans. W pojęciu długofalowym jednak Wisła ma być drużyną skuteczną, z polotem, wykorzystującą zawodników z Hiszpanii, którzy techniką wyróżniają się na zapleczu, a nawet – przynajmniej w teorii – mają papiery, by robić różnicę w Ekstraklasie.

– Wystarczy, żeby zrobić pierwsze wrażenie, bez wątpienia. Żeby jednak utrwalić pewien model, potrzebny jest minimum sezon. Nie zakładam więc, że za cztery miesiące ten zespół będzie grał dokładnie tak, jak sobie wyobrażam. To się nie wydarzy – mówił nam Albert Rude podczas okresu przygotowawczego.

Albert Rude: Nie mogłem odmówić Wiśle Kraków. Mam tu wszystko, czego szukałem [WYWIAD]

Jeden sezon, dwa okresy, dwa okna transferowe – to niemalże wymarzony okres pracy dla każdego szkoleniowca, by zdiagnozować problemy drużyny, zaszczepić swój pomysł, dokonać korekt w składzie, reagować na bieżące sprawy. Sęk w tym, że Hiszpan miał świadomość, że w projekcie „Wisła Kraków” cel krótkoterminowy to absolutny priorytet. Brak awansu do Ekstraklasy odbije się czkawką na finansach, będzie oznaczał kolejny trudny sezon, trzeci już na zapleczu.

I wiele nie zmieni, że klub z Krakowa jest w topce jeśli chodzi o medialność, bije rekordy frekwencji (bilety na mecz półfinału PP z Piastem rozeszły się w dwa dni), a średnia widzów na meczach przy Reymonta może zawstydzić niejeden klub z Ekstraklasy. To wszystko jednak tematy podoczne, dookoła. Najważniejszy jest sportowy cel, jakim jest promocja do elity. Bez awansu, znów będziemy mówić o nieudanym sezonie, niedotrzymanej obietnicy.

Podsumujmy: Czy widoczna jest pieczęć trenera Rude? W niektórych meczach Wisła gra naprawdę efektownie, wydaje się, że idzie w dobrą stronę. Czy długofalowo ten projekt odniesie sukces? Można przypuszczać, że tak, jednak to krótkoterminowy cel jest najistotniejszy. Czy wybiórcze, skrajnie słabe mecze mogą martwić? Zdecydowanie, bo takie odchylenia, jak w konfrontacjach z GKS Tychy czy Chrobrym mogą zwiastować kolejne słabsze spotkania, a przed Wisłą dwa miesiące prawdy. Zerknijmy na kalendarz meczów ligowych:

  • Motor Lublin (6. miejsce), dom,
  • Wisła Płock (8), wyjazd,
  • Znicz Pruszków (12), wyjazd
  • Resovia Rzeszów (15), wyjazd
  • Podbeskidzie Bielsko-Biała (17), dom
  • Zagłębie Sosnowiec (18), wyjazd
  • Lechia Gdańsk (1), dom
  • GKS Katowice (3), wyjazd,
  • Bruk-Bet Termalica (13), dom

Najwięcej szans na komplet punktów ma „Biała Gwiazda” niewątpliwie na przełomie kwietnia i maja, kiedy będzie mierzyć się z Resovią, Podbeskidziem i Zagłębiem Sosnowiec. Do tego czasu wypada trudny wyjazd do Płocka, konfrontacja z będącym w dołku Motorem i Zniczem Pruszków.

Końcówka sezonu to będzie jednak jazda pod górkę. Wymagający rywale, którzy są mocnymi kandydatami do awansu do Ekstraklasy. Wielką niewiadomą pozostaje Bruk-Bet, który ostatnio zmienił trenera, jednak do tego czasu „Słonie” być może zaliczą awans w tabeli i będą się liczyli w walce o baraże albo wszystko i tak już będzie jasne i ostatnia kolejka sezonu zasadniczego będzie „o pietruszkę”.

Do tego dochodzi walka w Pucharze Polski, która dla Wisły Kraków jest bardzo miłym urozmaiceniem. „Biała Gwiazda” jest już tylko o krok od finału, już puka do bram Narodowego. Jak wyliczył nasz redakcyjny kolega, AbsurDB – zespół z Krakowa ma najmniej szans wśród półfinalistów na wygranie PP, bo tylko 16%.

Wciąż jednak mówimy o zaawansowanym etapie krajowego pucharu. Ewentualny sukces w PP, który w połączeniu z możliwym awansem do Ekstraklasy, byłbym nieprawdopodobnym wyczynem, czymś na czym można byłoby budować opowieści, historie będące magnesem dla nowych zawodników, reklamodawców, sponsorów. Powrót „Wielkiej Wisły”? Być może, ale żeby ten cel osiągnąć, do pokonania wyboisty i trudny szlak. Jazda pod górę, walka z żywiołami, pod wiatr.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Urodził się dzień po Kylianie Mbappe. W futbolu zakochał się od czasów polskiego trio w Borussi Dortmund. Sezon 2012/13 to najlepsze rozgrywki ever, przynajmniej od kiedy świadomie śledzi piłkarskie wydarzenia. Zabawy z kotem Maurycym, Ekstraklasa, powieści Stephena Kinga.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Niels Frederiksen – trener skrojony pod upodobania władz Lecha, niekoniecznie pod pragnienia kibiców

Michał Kołkowski
4
Niels Frederiksen – trener skrojony pod upodobania władz Lecha, niekoniecznie pod pragnienia kibiców
Igrzyska

Posypało się. Czyli jak wygląda sytuacja u polskich medalistów z igrzysk w Tokio?

Sebastian Warzecha
0
Posypało się. Czyli jak wygląda sytuacja u polskich medalistów z igrzysk w Tokio?

1 liga

Ekstraklasa

Niels Frederiksen – trener skrojony pod upodobania władz Lecha, niekoniecznie pod pragnienia kibiców

Michał Kołkowski
4
Niels Frederiksen – trener skrojony pod upodobania władz Lecha, niekoniecznie pod pragnienia kibiców
Igrzyska

Posypało się. Czyli jak wygląda sytuacja u polskich medalistów z igrzysk w Tokio?

Sebastian Warzecha
0
Posypało się. Czyli jak wygląda sytuacja u polskich medalistów z igrzysk w Tokio?

Komentarze

8 komentarzy

Loading...